piątek, 20 kwietnia 2012

Płatki na wietrze -Virginia C. Andews




Ostatnio jeden z blogerów przywołał rady Kurta Vonneguta w których mistrz radził początkującym pisarzom, czego nie pisać, aby potencjalni czytelnicy nie posnęli przy lekturze, tudzież nie próbowali zrobić krzywdy książce. Virginia C. Andrews prawdopodobnie nie miała okazji zapoznać się z nimi - napisała bowiem książkę zupełnie wbrew. A jaki jest efekt? Częstotliwość przewracania oczami, prychania, niekontrolowanych okrzyków oraz próby wpakowania książki do kosza, w trakcie lektury "Płatków na wietrze" przekroczyła dla mnie wszelkie dopuszczalne normy.

Naczelna zasada według Kurta Vonneguta to szanowanie czasu czytelników, którzy nie mają ani przez chwilę poczuć, że go zmarnowali. "Płatki na wietrze" to historia napędzana bardzo niezdrowymi fantazjami. Mieliście czasem koszmarny sen, w którym co większe nieprawdopodobieństwa goniły się wzajemnie? Sen musiał być najwidoczniej proroczy, bo przyśniły się Wam "Płatki na wietrze". Z całym szacunkiem do pierwszej części historii, w której i sam zarys fabuły był w miarę ciekawy, napięcie budowane i temat dość kontrowersyjny. Czytając "Płatki na wietrze" czułam jakbym przedzierała się przez rękopis nastolatki, która naoglądała się zbyt wiele "Mody na sukces" i inspirowana losami szwagrów i pasierbów swojej żony oraz syna, ojca i brata swojej matki w jednej osobie postanowiła napisać książkę. I o zgrozo zrobiła to - w ciągu tygodnia. Historia tak naiwna i toporna, że zasada pierwsza została złamana i czuję, że mój czas został zmarnowany.

Nie ma większego sensu katować zasadami Vonneguta tego, co stworzyła Virginia C. Andrews. Książka jest niemiłosiernie słaba. Główna bohaterka jest irytująco pustą idiotką, dla której nie ma żadnych granic przyzwoitości. Wielostronicowe wywody dotyczące jej zemsty za to, co zrobiła matka, babcia oraz dziadek powodują książkowstręt. Mocno zastanawiałam się, co jest silną stroną "Płatków na wietrze" - nie chciałabym klasycznie zmieszać książki z błotem.  Na pewno główna bohaterka wzbudza silne emocje. Nikt mnie ostatnio tak nie denerwował jak ona. Gdzieś w połowie historii wydawało mi się, że nie można już umieścić większej ilości bzdur - jakże się myliłam. I tu też - może nieco złośliwy - "plus" dla autorki - dało się. 

Nie streściłam fabuły, gdyż powiem szczerze - pogubiłam się kiedy, z kim i ile razy. Jedno jest pewne - nagromadziły się tu wszystkie możliwe motywy rodem z bardzo tanich i tandetnych seriali. Czuję się mocno rozczarowana, bo myślałam (ba! łudziłam się), że da się wyciągnąć z tej historii coś ciekawego, a średni poziom prezentowany w "Kwiatach na poddaszu" po prostu się podniesie. 

Książki nie polecam, osobom wrażliwym wręcz odradzam. Jeśli drażnią Cię losy Marii czy innej Milagros - omijaj ją szerokim łukiem. Rzadko (to chyba nawet pierwsza) popełniam recenzje, w których wyładowuje swoją frustrację. "Płatki na wietrze" doprowadziły mnie jednak do furii. Kolejne części sagi Dollangangerów na pewno nie zostaną przeze mnie przeczytane, a czas spędzony na "Płatkach na wietrze" uważam, za zmarnowany.

Kategoria: literatura współczesna zagraniczna
Wydawnictwo Świat Książki 2012, s. 432.
Biblionetka: 4,49/6
Lubimy czytać: 6,53/10
Moja ocena: 2/6

Książkę przeczytałam przedpremierowo dzięki uprzejmości Wydawnictwa Świat Książki.

12 komentarzy:

  1. O proszę, a czytałam niedawno bardzo pozytywną recenzję. Ale skoro tam uważasz to się jeszcze zastanowię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale mnie zaskoczyłaś tą recenzją :) Ja na razie i tak nieprędko przeczytam pierwszy tom, więc nie wiadomo, czy kiedykolwiek zabiorę się za drugi, ale w tej chwili raczej wątpię :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite jest to jak różnić się potrafią wrażenia. Ja w zachowaniu Cathy widziałam konsekwencje, desperacką walkę o miłość, jej "chore" zachowanie niewątpliwie wiązało się z tym co przeżyła w dzieciństwie. Dla mnie Cathy jest nieszczęśliwą dziewczyną, która nie potrafi się odnaleźć.Rzeczywiście książka nie nadaje się dla osób wrażliwych, ale całkowicie inaczej ją odebrałam, co więcej uważam że o wiele lepiej wypadła od pierwszej części. Mimo wszystko fajnie było poznać tak odmienną opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to witaj w klubie :-) A już myślałam, że tylko ze mnie jakiś odmieniec, który nie miał żadnej frajdy z czytania tych bzdur. Ja również kończę przygodę z Virginią Andrews :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam pierwszej części - "Kwiatów na poddaszu". Zastanawiam się nad tym, ale z tego, co czytam o drugiej części, chyba nie warto.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam, że jesteś zapisana w Katalogu nasze-czytanie.blogspot.com, dlatego chciałabym zaprosić Cię na nowy czytelniczy spis, jako że tamten nie był aktualizowany przez niemalże rok.
    http://katalog-czytelniczy.blogspot.com/
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. recenzje tej serii są co prawda różne, ale mimo wszystko chciałabym poznać tę historię
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialnie się czytało tę recenzję, częściej wyładowywuj swoje frustracje na słabe bądź irytujące ksiązki, bo takie posty wychodzą Ci arcyciekawie :) Widzę że coraz więcej negatywnych recenzji tej powieści się pojawia i dobrze, trzeba ostrzegać ludzi o tym. Należe do wrażliwych czytelników, więc nie przełknęłabym tego tyou fabuły.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też oceniłam tę książkę 2/6. Nie podobała mi się ona zupełnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. @barwinka - też czytałam wiele entuzjastycznych recenzji. Mnie ta książka mocno zdenerwowała swoją naiwnością, infantylnością i kompletnym, totalnym wręcz odklejeniem od rzeczywistości. O ile pierwsza część była przemyślana, napięcie było budowane, o tyle tutaj została Czytelnikowi zaserwowana papka. Skrajnie niestrawna.
    @Książkozaur - czytając Twój blog, widzę jaki masz gust czytelniczy. Seria V.C. Andrews nie trafi do Ciebie, a wręcz poczujesz niesmak.
    @jusssi- Czytałam Twoją recenzją. Na szczęście mamy odmienne gusta czytelnicze - co jest sporym urozmaiceniem, chociażby przy czytaniu blogów książkowych. I ciekawe jest Twoje spostrzeżenie, bo ja w Cathy widziałam mściwą nimfomankę bez skrupułów. Kwestia spojrzenia, jak się okazuje. Dziękuję Ci.
    @jjon, koczowniczka - miałam wątpliwość jak opisać tę książkę. Pierwsza część nie była aż tak fatalna. No ale.. po wielogodzinnych frustracjach nie mogłam inaczej. Cieszę się, że nie tylko ja mam takie zdanie.
    @Grafogirl - zawsze warto samemu zapoznać się z książką i wyrobić własną opinię.
    @Misako - dziękuję za informację.
    @Miłośniczka Książek - dokładnie. Seria jest mocno emocjonalna, stąd i tak skrajnie różne opinie.
    @Aneta - nie mogłam inaczej. Czytałam znaczną część książki w pociągu i współpasażerowie mieli niezłą frajdę z moich prychnięć i pomrukiwań. Skoro już zostałam uznana za niepoczytalną umysłowo, postanowiłam już napisać recenzję szczerą. Pełną podobnych pomrukiwań i posapywań.

    OdpowiedzUsuń
  11. A to Ci nowina! Spod dziesiątków ochów i achów co do Kwiatów i Płatków zaczynam poznawać ich drugą twarz. Już wcześniej zwróciłam uwagę na zarzuty niektórych czytelników i choć przymierzałam się do zakupu, zrezygnowałam. Czy przeczytam? Może kiedyś, ot z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z Twojej opinii wnioskuje, ze to ksiazka przeznaczona dla mlodych wiekiem tudziez duchem ... nie mam co do tego watpliwosci, ze ani 1 ani 2 czesc na pewno nie siegne :>

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC