Z Januszem Rudnickim to była ciekawa sprawa. Wybraliśmy się z Kotem na spotkanie autorskie z Michałem "Michaśką" Witkowską podczas Festiwalu Fabuły w październiku 2014 roku. Potem było książek fragmentów czytanie. Michaśka czytał w drugiej kolejności, po tajemniczym dla nas Januszu Rudnickim. To chyba najbardziej magiczny sposób poznawania nowego nazwiska, kiedy ów osoba po prostu ujmuje cię tym, co napisała. Rudnickim wyszliśmy oczarowani. Potem w naszym księgozbiorze pojawił się "Życiorysta", na którego to Kot robił mi niebywały apetyt, wyczytując na głos co lepsze fragmenty. I wreszcie dorwałam się ja.
Jeśli myślicie, że to zbiór notek biograficznych, to zupełnie nie to. Książka Janusza Rudnickiego podzielona została na trzy części (z grubsza: biografie, recenzje i eseje o miejscach). Pierwsza część to perfekcyjnie opowiedziane refleksje po lekturze życiorysów takich postaci jak Angela Merkel czy bracia Grimm. Inteligentnie, ironicznie, czasami dosadnie. Dalej Rudnicki opowiada o książkach. Robi to w taki sposób, że grom* strzela taką nędzną opowiadaczkę książek jak ja. Chciałabym tak o książkach pisać, takim żywym językiem. Bo Rudnicki to nie gładzi, ojj nie. Inspiracja słowem ulicy, codzienności, nawet przeciętności jest wyczuwalna. No ale co z tego, skoro jest to po prostu dobre. Bardzo!
"Życiorysta" jest przebogaty we wszelkiego rodzaju smaczki, czyta się go z ogromną przyjemnością. To ten rodzaj literatury, która nie dość, że sama w sobie jest wciągająca i fascynująca, to jeszcze wskazuje kolejne tropy do przeczytania. U Rudnickiego jest ich niemal setki. Znowu lista "chcę przeczytać' niemiłosiernie się powiększyła. Już wiem, że życia nie starczy. A dopisuję. Naiwne babsko.
Rudnicki jest diabelnie oczytany, lubi bawić się słowem i konwencją. Czytanie takiego autora to naprawdę uczta. Kolejne tytuły czekają w (zawsze niekończącej się) kolejce do przeczytania, a tym czasem "Życiorystę" poleca się bardzo.
Kategoria:współczesna literatura polska
Wydawnictwo WAB, s. 348.
Moja ocena: 5/6
*strzeliło coś zgoła innego. Cenzura nie śpi.
--------------
Czytelnicy,
Żyję i miewam się jakoś. Nawet czytam, ale mniej niż kiedyś. Zastój krytyczny w pisaniu do Was. Powyżej próba powrotu, bo jednak sporo Was tutaj zagląda. Czegoś wyraźnie szukacie. Nie zdążyłam nawet w sierpniu odtrąbić siódmej rocznicy istnienia bloga.
Dziękuję za Waszą cierpliwość, postaram się popisać o tym i owym. O książkach głównie albo tylko, bo o tym przecież Bazgradło traktuje.
Uściski
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz