niedziela, 23 sierpnia 2009

Margot - Michał Witkowski




To było moje pierwsze spotkanie z panem Michałem Witkowskim. Słyszałam o jego dokonaniach, nominacjach do NIKE, czytałam recenzje "Barbary Radziwiłłówny z Jaworzna - Szczakowej". Nie miałam jednak odwagi sięgnąć po jego prozę.
"Margot" to opowieść o środowisku kierowców TIRów. Opowiedziana ich językiem - językiem CB-radia. Przedstawia ich życie, przyzwyczajenia, problemy, potrzeby i rozterki. Brutalnie, naturystycznie, zapewne prawdziwie. Tytułowa bohaterka - Margot, reprezentuje to środowisko. Reprezentuje środowisko zmaskulizowane, będąc kobietą. Jest kobietą kierowcą, jeździ jednak TIRem postawionym najwyżej w hierarchii tego środowiska. Jeździ chłodnią, co pozwala jej wyminąć wiele zakazów i obostrzeń. Margot, bynajmniej królowa, nie może dookreślić swojej kobiecości. Może to mieć źródło w jej dzieciństwie. Wychowała się w domu dziecka, z którego uciekła jako kilkunastolatka. Stała się tam obiektem perwersyjnego uwielbienia wychowawczyni - Kaprala. Chciała uciec do Ameryki, chciała uciec TIRem. Zaśmiewający się do rozpuku przy "Lecie z Radiem" kierowca podwozi ją do Nebraski, która to okazuje się być Świnoujściem.
Drugą bohaterką jest Asia - niepełnosprawna dziewczyna, która pewnego dnia zaopatruje się w CB-radio i pomaga kierowcom trafić do celu. Pewnej nocy doznaje objawienia, staje się Świętą Asią od Tirowców i postanawia nawracać kierowców na dobrą drogę - zarówno w sensie infrastrukturalnym, jak i moralnym.
Trzecim bohaterem jest Waldek "Bacardi" Mandarynka - chłopak ze wsi, klasyczny przystankers, który staje się celebrytą skali krajowej. Pewnego dnia Waldek po skosztowaniu pasty do lutowania podków doznaje oświecenia i postanawia być sławnym. Po utlenieniu włosów, przyklejeniu sobie tipsów, udaje się na casting do Big Brothera. W domy Wielkiego Brata celem podkręcenia oglądalności podcina sobie żyły. Tak rozpoczyna się jego wielka kariera, która ma utopić się w kieliszku szampana na wrocławskim Rynku ....
Witkowski zgrabnie bawi się językiem - czytając o Świętej Asi od Tirowców mamy wrażenie, że oto w ręce trafił nam żywot świętego jakowegoś, wrażenie znika kiedy czytamy o Margot - brutalny, wulgarny język drogi. Kiedy docieramy do opowieści o Waldku Mandarynce oblepia nas polish-english, super jazzy język, którym ju must spiking. Kiedy rozmawiają TIRowcy, rozmawiają swoim slangiem - ze swoimi gałęziami, dróżkami, szero i te de. Pan Witkowski pobił w product-placementach nawet tanie komedyjki romantyczne made in Poland - takiego natłoku reklamy w książce jeszcze nie spotkałam (wymienię chociażby Dekoral, Tesco, Lidl, Kinder Bueno, Opoczno i inne takie).
Michał Witkowski wyszydza obsmarowane patosem świętości Polaków. Doskonale kreśli karykaturę pewnego duchownego z Torunia. Tutaj opowiada nam o księdzu Mareczku z Rudek, który na terenie kościoła otwiera szkołę tańca, solarium, siłownię, handluje z Cyganami odżywkami dla sportowców i walczy z kurią. Wojnę światową pokazuje pan Witkowski jako walkę o dobre miejsce w grupowym seksie. Opowiada ją nazywając intymne części ciała językiem samochodowym, okraszając to wulgaryzmami w języku arabskim. Obrywa się też polskim gwiadkom i gwiazdeczkom. Trzeba mieć dobre włosy (to podstawa, jak mawia Waldek Jesionka vel Bacardi Mandarynka), brunatną opaleniznę, krzykliwe tipsy (najlepiej z męskim wzorkiem w motocykle). Aby utrzymać się w czołówce polskiego tandemu gwiazd najlepiej zaśpiewać na rynku wrocławskim podczas nocy sylwestrowej. Zatańczyć w kieliszku od szampana, podciąć sobie żyły na wizji, sfrunąć z sufitu na scenę, wziąść ślub i rozwieść się z inną gwiazdką tego samego format(k)u.
Podobało się czy się nie podobało? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Trudno nie przytaknąć w przyganach. Czemu kupujemy chociażby takich ludzi jak Waldek Mandarynka? Bo jest to najprostsze, bezbolesne rozwiązanie? Bo łatwo nam taką osobę skrytykować, czy łatwiej nam zrozumieć tę papkę, którą nam zaserwuje? Odnosząc się do ostatniego zdania w opisie na okładce: Czymkolwiek by była, tę pierwszą całkowicie współczesną powieść Witkowskiego opartą na motywie mitu o metamorfozach, z pewnością warto przeczytać! Warto? Warto!


Kategoria: współczesna literatura polska
Wydawnictwo Świat Książki 2009, s. 208
Biblionetka: 3,75/6
Moja ocena: 4/6


UWAGA! Pierwszy konkurs na Bazgradełku.

Minął już rok od kiedy prowadzę bloga i czas jakoś uczcić tę pierwszą rocznicę. Mam dla Was książkę, którą właśnie recenzowałam, a więc "Margot" Michała Witkowskiego.
Na zgłoszenia czekam w komentarzach do tej notki.
Jeśli zgłosi się więcej niż jedna osoba, zorganizujemy losowanie, w którym to sierotką będzie debiutantka na Bazgradełku - moja owczarzyca Kala. Swoim czarnym nochalkiem wskaże zwycięzcę (zwyciężczynię).
Na zgłoszenia czekam do niedzieli 30 sierpnia, godz. 24:00.
Wyniki zostaną opublikowane następnego dnia, tj. w poniedziałek 31 sierpnia w godzinach popołudniowych.
Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC