Kiedy człowiek naczyta się poważnych książek, przychodzi taki czas, że dostaje się ochoty na coś lekkiego, śmiesznego, ale nie głupiego. Nie ma to być romans ani kryminał, ale zwykła, fajna powieść. Szukałam i znalazłam „Ostatnią arystokratkę” Evžena Bočka.
Jest to historia czeskiej rodziny, która przybywa ze Stanów do ojczyzny, aby przejąć majątek w postaci posiadłości zwanej Kostką. Hrabiostwo jest dość nieporadne w swoim szlachectwie, ale robią wszystko, by odnaleźć się w zastanej sytuacji. Mają do pomocy kucharkę, ogrodnika, kasztelana i … własną wyobraźnię. Zamek trzeba posprzątać, przygotować na wizytę turystów i grać narzucone role aż do bólu. Aby poznać finał tej niezwykłej historii - musicie sięgnąc po powieść.
Nie mogę sobie przypomnieć czy czytałam cokolwiek czeskiego, wiem jedno – Boček jest przecudowny w lekkości słowa, poczuciu humoru i umiejętności opowiadania prostej historii. Spora w tym zapewne zasługa tłumacza, Mirosława Śmigielskiego. Powieść pochłania się w ekspresowym tempie, dzięki gawędziarstwu narratorki, Marii Kostce. Jest to świetna komedia, jakiej próżno szukać gdziekolwiek indziej. Naprawdę nie pamiętam, żebym czytała kiedykolwiek równie zabawną, lekką książkę (sam autor utyskuje na to w wywiadzie dla portalu Lubimy czytać.pl). Postacie są wyraziste i charakterystyczne, ubarwiają i tak już absurdalną opowieść. Sporo jest tu humoru sytuacyjnego, (auto)ironii i sarkazmu. Jest jednak słodko-gorzko, bo rodzina boryka się z gigantycznymi problemami finansowymi i personalnymi – służba zamkowa odmawia niekiedy współpracy i powrót z emigracji nie jest najłatwiejszy. A i trochę Czechów można przy tej okazji podpatrzeć, bo nieco przebija się mentalności i rzeczywistości postsocjalistycznej.
Sam autor jest kasztelanem na jednym z zamków, miał więc spore pole do obserwacji i doświadczenie w tej materii. Powieść doczekała się kontynuacji, a nawet planowana jest adaptacja w formie serialu telewizyjnego. Ba! Czesi mają nawet nagrodę literacką dla najbardziej zabawnej książki roku – to pokazuje jak różnorodny jest ich rynek czytelniczy. Lubię Czechów i ich nastawienie do życia i bardzo mocno czuć to w „Ostatniej arystokratce”.
„Ostatnia artystokratka” to pierwsza książka wydana przez nowe wydawnictwo na naszym rynku. Stara Szkoła będzie się zajmować popularyzowaniem literatury słowiańskiej – po tak dobrym debiucie, jestem pewna, że będę zainteresowana bardzo ich propozycjami. I Wy też powinniście, bo to kawałek fajnej literatury. Coś kompletnie świeżego i innego na naszym rynku, a jak się okazuje - ze Starej Szkoły. Polecam bardzo!
Kategoria: literatura współczesna
Wydawnictwo Stara Szkoła 2015, s. 254.
Moja ocena: 5/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Stara Szkoła.
Kup książkę w księgarni wydawnictwa
Mam ochotę sięgnąć po tą książkę - ot tak z ciekawości, nawet mimo to, że nie jest to moja bajka...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o czeską literaturę to ja w razie czego służę za przewodnika :)
OdpowiedzUsuńChętnie, chętnie! Co poradzisz jako absolutne "must read"?
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się. Jest świetna!
OdpowiedzUsuńCzytałam już wiele recenzji tej książki i chyba się skuszę w końcu, choć czeskiej literatury w ogóle nie znam.
OdpowiedzUsuńwww.zajkowskaczyta.blogspot.com
Jak wynika z powyższego - polecam i ja!
OdpowiedzUsuńLiteratura słowacka takiej jeszcze nie czytałam, chętnie to zmienię.
OdpowiedzUsuńLubię czeską literaturę :)
OdpowiedzUsuńHm hmm a bardziej ze współczesnych czy ogólnie XX wiek wchodzi w grę? Z tych lżejszych czy mroczna odsłona czeskiej literatury też Cię interesuje? Oczywiście na czele mojego pochodu czeskich pisarzy będzie zawsze kroczył Hrabal, więc jeśli jeszcze nie miałaś z nim do czynienia, to gorąco polecam :) U mnie na Literackich skarbach jest mnóstwo informacji o jego książkach i znajdziesz na pewno coś dla siebie, ale w razie czego służę też szczegółowymi wskazówkami.
OdpowiedzUsuńZe współczesnych polecam na pewno Rudiša, to moim zdaniem najciekawszy obecnie czeski pisarz, chociaż jego książki do wesołych na pewno nie należą. Z tych lżejszych – Petr Šabach, przede wszystkim „Gówno się pali”, dowcipna i szczera książka o relacjach damsko-męskich. Dalej – arcyzabawna książeczka „Dumny Bądźżeś” Ireny Douskovej. Ach, i jeszcze jedna z moich ukochanych książek, „Wniebowstąpienie Lojzka Lapaczka ze Śląskiej Ostrawy” Oty Filipa, po prostu wspaniała!
Ze starszych ale mrocznych – Ladislav Fuks, mistrz klimatu, i myślę, że mogłabyś zacząć od „Palacza zwłok”. „Kacica” Kohouta też jest świetna, choć trochę makabryczna, podobnie zresztą jak „Palacz”. Ze starszych ale lżejszych – ja bardzo lubię Škvoreckiego, taki „Batalion czołgów” na przykład, humor dosyć rubaszny, wojskowy. Bardziej subtelny jest Čapek, weźmy taką na przykład „Księgę apokryfów”.
Polecam też śledzić nowości wydawnictwa Afera i Czeskie Klimaty, wydają naprawdę dobre książki :) W razie dalszych pytań oczywiście służę!
Jussi, zniknęłam życiowo. Czasu brakuje na czytanie, a już w ogóle na pisanie o czytaniu. Nie zarzuciłam, czekam na uspokojenie życia. Dzięki, że dopytujesz!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję za taką górę rekomendacji!
OdpowiedzUsuńJestem zaciekawiona tą pozycją. Sięgnę po nią z pewnością.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Nie słyszałam wcześniej o tym wydawnictwie, a zapowiada się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńNie jest może najlepsze miejsce na takie zaproszenie, ale lepiej tu niż nigdzie:)
Zapraszam do współudziału w wyzwaniu Celuj w zdanie:) Hasło na czerwiec : letnia przygoda:)
http://tu-sie-czyta.blogspot.com/2015/05/celuj-w-zdanie-moj-debiut-wyzwaniowy.html
A nuż Ci się spodoba i zostaniesz na dłużej:)