czwartek, 21 kwietnia 2011

Maciejka - Natalia Rogińska




To moje pierwsze spotkanie z Natalią Rogińską. O "Grubej" gdzieś tam słyszałam - kojarzę całkiem niezłą machinę promocyjną. Uważam to za coś bardzo dobrego - książki powinny (!) być promowane podobnie jak filmy czy albumy muzyczne. A bardzo rzadko widujemy je na billboardach. No ale do rzeczy, do rzeczy!
Przyznałam się kiedyś, że literaturę "tak zwaną" kobiecą poczytuję z pewną taką nieśmiałością, a czasem nawet i lekką dozą wstydu. Czemu? No bo czuję tak podskórnie, że wybranie pozycji z tej półki to tak samo jakbym miała do wyboru film Bergmana i "M jak Miłość". Mocno? Może, ale takie jest moje poczucie. Literaturę tego typu podsuwa mi najczęściej mama, która twierdzi, że literatura to przede wszystkim sposób na relaks. A jej relaks daje właśnie taki typ literatury. I powiem szczerze - trudno jest mi walczyć z tym poglądem - po pierwsze dlatego, że moja mama zawsze ma rację (jak nie ma to patrz poprzednie zdanie), a po drugie... to faktycznie odpręża. Także powolutku, co jakiś czas sięgam i po takie książki. Chociażby z ciekawości.
"Maciejka" to historia o Karolinie, 37-letniej zjadaczce chleba z powszednimi problemami. Jest pielęgniarką, musi dorabiać, co prawda Najwyższy urody jej nie poskąpił, ale i bogatego męża nie zesłał, także musi się sama o siebie troszczyć. I tyle względem fabuły, bo jak zacznę wątki uskuteczniać to zdradzę ową całą. Powiem szczerze - nastawiałam się na zabawną historię ze zgrabnym morałem. Dostałam com chciała? I tak... i nie ...
Nie znam poprzednich książek pani Rogińskiej, o jej blogu dowiedziałam się przed chwilą googlując, także powiem szczerze - nie znałam jej poczucia humoru. Także troszkę mnie dobiły przyciężkawe próby żartowania na tematy frywolne - co prawda, należy przyznać, że im głębiej w książkę tym i wtręty żartobliwe na lepszym poziomie. Jednak - chyba nie moje klimaty. Momentami za rubasznie.
Co mi się podobało to sposób w jaki została opisana główna (poniekąd i tytułowa) bohaterka. Postać jest żywa, nie jest absolutnie nieskazitelna, momentami pachnie papierem, ale nie drażni to na tyle, żeby książką chcieć rzucać w ścianę. Bardzo podobały mi się opisy postaci drugoplanowych - koleżanek Karoliny ze szpitala, pana Wacława. Naprawdę fajnie zarysowane portety i przy tych właśnie opisach następowały u mnie parsknięcia.Pani Rogińska fajnie też ponaigrywała się ze środowiska celebrytów.
Przemyślana jest też kompozycja książki - moja licealna polonistka miała prawdziwego świra na punkcie kompozycji klamrowej i przyznaję, że jako czytelnikowi porządkuje mi ona w głowie.
Czy po przeczytaniu "Maciejki" przeproszę się z literaturą kobiecą? Nie wiem. Bardziej odpowiada mi styl pisania chociażby pani Michalak, ale to moje, jak najbardziej subiektywne, odczucie. Nie czuję się jednak w najmniejszym stopniu pokrzywdzona tym, co przeczytałam. Spędziłam przy "Maciejce" dwa całkiem miłe popołudnia, książka pozwoliła mi się zrelaksować, a przecież o to w czytaniu chodzi, prawda?


Kategoria: Literatura współczesna polska
Biblionetka4,25/6
Moja ocena: 3+/6

Książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC