wtorek, 19 kwietnia 2011

Zlecenie - Reha Çamuroğlu




Turecki stosik nadgryziony. I co? I będzie nieobiektywnie.
Troszku o autorze - pan Reha Çamuroğlu to turecki polityk, związany z obecnym premierem Erdoğanem, jest również redaktorem encyklopedii. Historyk z wykształcenia. Czy popularny w Turcji? Średnio.
A treść? 3/4 fabuły zdradza opis z okładki. Jeśli ktoś szuka dobrego wątku kryminalnego - zawiedzie się. Jeśli ktoś szuka książki, którą pochłonie w jedno popołudnie z wypiekami na twarzy - zawiedzie się. Ale jeśli ktoś jest Turkoholikiem i bezgraniczną przyjemność sprawia mu przeczytanie paru słów po turecku - absolutnie się nie zawiedzie. Historyjka jest napisana sprawnie. Dla osób zupełnie nie znających tureckiego będzie pewnie trudniejsza w odbiorze - wielki ukłon w stronę tłumaczki - pani Ani Sobczak, która starała się oddać specyfikę języka tureckiego. Jeśli ktoś zna jednak podstawowe "zasady" Türkçe - wychwyci niuanse. Historia opiewa sprawność wywiadu sułtana Abdulhamita II, oddaje klimat Stambułu na początku XX wieku.
Co mnie urzekło? Ano właśnie niuansiki, które udało mi się wychwycić. Totalnie turecki jest cichy szacunek dla Turczynek - i tutaj są one bohaterkami drugoplanowymi, które swoimi dyskretnymi radami pchają swoich mężów do wielkich czynów. Jest to tak bardzo tureckie, że bardziej chyba być nie może. Urzekło mnie dużo tureckich przysłów wplątanych w tekst (no i to właśnie może być irytujące dla osób nie władających tureckim). Przez zdania przebija się ogromny szacunek dla tradycji i religijność. I wszechobecne "Inshallah" - jeśli Allach pozwoli, co w praktyce oznacza "miejmy nadzieję, że się uda".
Bardzo turecka jest również zmysłowość łypiąca na nas z książki. Ale zmysłowość ukryta w czterech ścianach sypialni. Turecki jest też patriotyzm. Należy mieć na uwadze, że akcja książki toczy się przed rewolucją młodoturecką, jednak patriotyzm (niekłamany, nieudawany, dla nas Polaków - nie-do-pojęcia!) to coś, co większość Turków po prostu w sobie ma. Turcję się kocha, bo jest wspaniała. Nawet jeśli była kolosem na glinianych nogach czy "chorym człowiekiem Europy".
Na początku notki wyjątkowo napisałam dwa zdania o autorze. Dlaczego? Bo ma to wpływ na jego postrzeganie historii. W "Zleceniu" autor stara się wygładzić portet sułtana Abdulhamida II, za którego rządów dopuszczono się rzezi Ormian (otrzymał on przydomek "Czerwony" i "Krwary"). Temat dla Turków trudny, do dzisiaj nieuznawany. Próba zagadania przeciętnego Turka kończyła się srogą awanturą. Dla mnie - definicja tematu tabu. Sprawa staje Turcji kością w gardle, gdyż jest to jedna z drażliwych kwestii przy negocjacjach akcesji do UE. Dopiero w 2009 roku Turcja i Armenia oficjalnie nawiązały kontakty dyplomatyczne i miały zostać otwarte granice (zamknięte od 1993 r.). Zainteresowanych tematem odsyłam do literatury.
Śmiem podejrzewać, że osobie totalnie niezwiązanej z Turcją, książka podobać się nie będzie. Ale jeśli ktoś kocha choć troszkę ten piękny kraj, polecam gorąco. Recenzja jest oczywiście bardzo subiektywna i bardzo "ach Turcjo!", no ale cóż ja na to poradzę!
I jeszcze radosny komunikacik - książka ta została wydana przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Turystyki Republiki Tureckiej, a wydana przez małe Wydawnictwo układANKA, które zajmuje się głównie literaturą turecką. Co mnie oczywiście niezmiernie cieszy i kibicuję gorąco z całego serca. Więcej, więcej tureckiej literatury. I więcej, więcej poza tymi super znanymi jak Orhan Pamuk czy Elif Şafak!

Za prywatę i nadmierne emocjonowanie się turczyzmami przepraszam. Obiecuję robić to częściej ;)


Kategoria: kryminał historyczny
Wydawnictwo układANKA 2008, s. 136
Biblionetka3,75/6
Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC