Twórczości Jacka Dehnela wcześniej nie znałam, ale nie sposób było o nim nie słyszeć. Niezwykle interesująca osobowość, ambitne teksty, tłumy fanów. I dobry temat, bo Francisco de Goya i jego intymne relacje rodzinne to nie lada gratka dla wielbicieli malarstwa i biografii.
To przede wszystkim historia ojców i synów o odmiennych usposobieniach, to opowieść o oczekiwaniach, trudnej relacji geniusza z jego mniej uzdolnionym potomkiem. Francisco jest tu przedstawiony wielowarstwowo - to człowiek o wielu intensywnych cechach charakteru, które budziły we mnie sprzeczne uczucia. Trudno jednoznacznie ocenić tę postać - jest despotą, nieprzyzwoicie jurnym, krytycznym wobec syna.
Styl pisania Jacka Dehnela jest bardzo pompatyczny i barokowy, jednak pasuje to bardzo do klimatu powieści i nie przeszkadza. Wręcz wprowadza w nastrój i lepiej osadza w czasach współczesnych bohaterom. Nie jest to powieść stricte biograficzna, ale raczej podsumowanie dotychczasowej wiedzy i badań osoby de Goyi. Dehnel wplata w fabułę wiele nieznanych (bądź niepotwierdzonych) wcześniej faktów na temat malarza, robiąc z tego świetną kanwę dla powieści.
Polecam bardzo - ja słuchałam audiobooka, jednak jestem przekonana, że książkę czyta się świetnie. Sprawnie napisana, ciekawa i wciągająca, zarówno dla miłośników sztuki, jak i literatury.
Kategoria: współczesna literatura piękna
Nagranie na podstawie edycji książkowej, W.A.B. 2011.
Moja ocena: 5/6
Jest również fantastyczna powieść Liona Feuchwangera o Goyi. Chętnie sobie porównam, bo na pewno Dehnel pana F. czytał.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam Twoją recenzję na LubimyCzytać i podpisuję się pod nią w stu procentach. Nie umiem doczytać tej powieści, a tak się na nią cieszyłam. Film był zachwycający i myślałam, że taka tez będzie powieść, ale - jestem okropnie rozczarowana. I do tego wygenerował mi się zastój, bo póki nie przemęczę Diny, nie ruszę z niczym innym.
OdpowiedzUsuńZnam i lubię Dehnela od dawna. Miałam nawet okazję być na spotkaniu z pisarzem.
OdpowiedzUsuńMyślę, że może to być ciekawe, bo Dehnel był raczej bezlitosny dla malarza ;)
OdpowiedzUsuńJa w tak zwanym międzyczasie przeczytałam również "Matkę Makrynę", która zamierzam opisać niedługo. Ciężka jak cholera, ale dobra - trzeba to przyznać!
OdpowiedzUsuńZ perspektywy czasu powiem Ci, że ją nadal nieco pamiętam. Ale raczej przede wszystkim to, że mnie niemiłosiernie umęczyła. Szkoda, bo też miałam wobec niej kilometry oczekiwań!
OdpowiedzUsuń