O ile pierwsza część cyklu, mnie jako pannę Annę podniosła na duchu, sprawiła, że mój świat był piękny, cudowny, o tyle nie za bardzo rozumiem sens pisania drugiej części w takiej formie. Przeczytałam, nawet całkiem chętnie, ale czuję się wyjątkowo niedopieszczona czytelniczo. Po prostu nie mam pojęcia co takiego mogłabym Wam teraz napisać. Druga część łamie nam obraz mamy "Gnoma" - już nie jest dobrotliwą starszą panią, jaką znamy z pierwszej części - i dobrze. Poznajemy "kulisy" "Domu ..." - dowiadujemy co takiego działo się przed. Basia bardzo gubi się w swoim życiu. Za dużo dramatów jak na jedną książkę - za dużo tanich dramatów. Rozczarowałam się bardzo "Powrotami..." i aż boje się sięgać po "Miłość nad rozlewiskiem". Na którymś z blogów, czy też na biblionetce przeczytałam, że pani Małgorzata popełniła błąd piszać prequel i kontynuację. Na razie podpisuję się pod tym, że prequel nie do końca był potrzebny. Wolałam Rozlewisko oczami Gosi. I już.
Kategoria: współczesna literatura polska
Wydawnictwo Zysk i S-ka 2007, s. 304
Biblionetka: 4,44/6
Lubimy czytać: 3,48/5
Moja ocena: 4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz