sobota, 29 listopada 2014

Jaskółki z Kabulu - Yasmina Khadra



Pewien etap w moim (również) książkowym życiu charakteryzował się tym, że wybierałam lektury głównie o tematyce islamskiej. Nadal interesują mnie te klimaty, sporo się naczytałam, wiem na ten temat dużo - mogę się mądrować. "Jaskółki z Kabulu" to z jednej strony to, co niemal sztampowe w literaturze z tych rejonów. Jest kobieta o zupełnie innej pozycji społecznej niż ta, którą znamy. Są sposoby rozwiązywania konfliktów zupełnie odmienne od naszych - europejskich. Z drugiej strony powieść pozwala nam wejść głębiej, zrozumieć odmienną kulturę. I pod tym względem jest odmienna i wyjątkowa w porównaniu z tym, co do tej pory czytałam.

Już sam fakt, że autor, z pochodzenia Algierczyk, publikował pod pseudonimem chcąc uniknąć cenzury wojskowej, sprawia, że trzeba przygotować się na literaturę trudniejszą. Powieść jest minimalistyczna, niemal teatralna w swojej budowie. Tylko czterech bohaterów, dwa małżeństwa, które zostały połączone serią wydarzeń. Cztery indywidualności z mocno zarysowanymi portretami psychologicznymi przedstawione są na tle zniszczonego wojną ze Związkiem Radzieckim Afganistanu. Społeczeństwo zastraszone przez talibów żyje w cieniu terroru religijnego. Dla europejskiego czytelnika będzie to trudna lektura, bo zwyczaje fundamentalistycznej grupy są dla niego niepojęte. 

Kabul jest przedstawiony jako miasto bez nadziei, ludzkich odczuć. Publiczne egzekucje za jakiekolwiek naruszenie "kodeksu" talibów przyciągają tłumy gapiów, którzy chętnie włączają się w "karę". Dzieci obserwujące z daleka wydarzenie, chętnie powtarzają je potem w swoim gronie. Kamieniowaniem kara się za publiczne pokazanie twarzy przez kobietę, jak również podejrzenie o to, że mogą wykonywać pracę lub uczyć się. Jest to dotkliwe szczególnie dla Zunairy, która przed rewolucją publicznie udzielała się w sprawie ochrony kobiet. Autor wprowadza nas jednak w intymny świat małżeństwa w islamie w sposób rzadko prezentowany w innych powieściach.

Lektura, która jest historią smutną i pełną cierpienia jest trudna do polecania. W tym przesłaniu wszystko może być grzechem i występkiem. Losy bohaterów są przedstawione w pewnym odcinku, niedopowiedzenia powodują, że nie wiemy jak skończyła się ich historia. Niełatwa, ale intrygująca rzecz.

Kategoria: literatura piękna współczesna
Nagranie na podstawie edycji książkowej, AMBER 2005.
Moja ocena: 4/6

środa, 19 listopada 2014

Kończenie jest fajne


źródło: http://www.pinterest.com/pin/494129390339913402/

Przeprowadziłam niejedną rozmowę o tym dlaczego kończę absolutnie wszystkie książki i dlaczego nie uważam, że jest to maniera niebezpieczna. Co więcej, czasami potrafiłam się o to nawet pokłócić. Do napisania tego tekstu zainspirował mnie artykuł"Finish that book!", w którym autorka udowadniała, że większość książek po prostu należy dokończyć. Nie zgadzam się z każdym stwierdzeniem, ale tekst na tyle mnie poruszył, że postanowiłam dorzucić i swoich kilka groszy.

Nie przeczytałam w całości tylko jednej książki - "Ulissesa" J. Joyce'a. I to by było na tyle. Resztę w mniejszych lub większych bólach wmęczyłam. Czy jestem z tego dumna? Niekoniecznie, bo bywały przypadki beznadziejne. Daje mi to jednak moralne prawo do wyrażenia krytycznego lub w ogóle jakiegokolwiek zdania na ich temat. Może to kwestia mojej cecha charakteru - jestem uparta i nie umiem zawracać z obranej raz drogi. Dzieje się tak w życiu i naturalnie przekłada na sytuacje książkowe. 

Dlaczego ich zatem nie porzucam? Wbrew pozorom  jest to trudne pytanie - nie zawsze moja konsekwencja w czytaniu przekłada się chociażby na szacunek dla autora. Często liczę na to, że lektura w dalszej części zaintryguje mnie, pojawi się wątek, który zapadnie w pamięci, to jedno zdanie, które wszystko zmieni. Jest kilka powieści w moim czytelniczym życiu, które przysporzyły mi nerwów, które nudziły przez wiele fragmentów, a pamiętam je do dziś. Przykładem mogą być chociażby "Korekty" J. Franzena. Miesiąc trwało mobilizowanie się do dokończenia, a finalnie książka bardzo mi się podobała i często ją polecam. Ostrzegam, że łatwo nie jest, ale całość jest tego warta.

Wspominałam wcześniej o prawie do krytyki, które wydaje się być bardziej na miejscu w przypadku, kiedy książkę się autentycznie skończyło. Wydaje mi się wysoce nieeleganckie rzucanie błotem w powieść, której nie miało się ochoty dokończyć. Doczytanie lektury daje satysfakcję, często w jej trakcie pojawia się wiele inspiracji do kolejnych, są wymienianie tytuły, które później zapełniają listę "Chcę przeczytać". I to dla mnie ogromna frajda z czytania. Poza tym, najzwyczajniej w świecie czytanie książek uczy cierpliwości. Przyda się to Wam w wielu sytuacjach życiowych! W przywołanym przeze mnie tekście Juliet Lapidos padło stwierdzenie, które fajnie podsumowuje powyższe: "Rozpoczynie i niekończenie książek, jest tylko jeden mały kroczek przed "ach tak, słyszałem o tym autorze". 

Najczęstszym powodem porzucania książek jest fakt, że jest zbyt wiele dobrych powieści, aby tracić czas na te słabe. Argument ten ma uzasadnienie tylko wtedy, kiedy książka jest tak słaba, że z szacunku dla siebie (i zapewne autora) nie chcemy jej dokończyć. Jak temu zapobiec? Korzystać z rekomendacji portali książkowych (Biblionetka czy Lubimy czytać.pl?), opinii innych, którzy czytają książki podobne do nas, przeglądać blogi literackie czy próbować czytać według klucza list lektur tworzonych na bazie konkretnego tematu czy motywu (Buzzfeed produkuje na pęczki).

Temat nie jest prosty ani jednoznaczny. Rzadko jednak żałuję, że dotrwałam do końca. Czuję satysfakcję z kolejnej przeczytanej książki, krytyczne recenzje piszę lepiej i ciekawiej niż te pochlebne. A wkurzająca książka dostarczy więcej emocji niż książka nijaka. Gdybym jednak porzuciła "Annę Kareninę", nigdy nie stałaby się jedną z moich najukochańszych lektur.  Dlatego ja będę czytać książki do końca. Jakie jest Wasze zdanie?

niedziela, 9 listopada 2014

Siedem dobrych lat - Etgar Keret




Nazwisko Keret obijało się o moje czytelnicze uszy od dawna. Charakterystyczne są też okładki jego książek - kolorowe, przyciągające wzrok. Łase oko mola książkowego wyłapuje takie niuanse od razu. Ale do tej pory nie było mi z nim po drodze. A szkoda wielka, bo okazało się, że ma spore szanse zostać jednym z moich ulubionych autorów.

Etgar Keret nazywany jest mistrzem krótkiej formy, czym popisuje się również w "Siedmiu dobrych latach". Żartobliwa, eseistyczna konwencja, swobodnie i lekko opowiadane historie, często o trudnych sytuacjach życiowych, rodzinie, religii. Autor przedstawia przebieg siedmiu lat od narodzin syna do śmierci ojca. Klimat opowiadań słusznie porównywany jest do filmów braci Coen - również tutaj uświadczymy nieco surrealizmu i nonsensu. Sporo tu refleksji, ciepłych i gorzkich słów, obserwacji niekoniecznie banalnych.

Punktem wyjścia do snucia fabuły są przeważnie sytuacje z życia codziennego. Tak jak u wspomnianego duetu reżyserskiego przybierają niebywałą formę, na co wpływa nie tylko sposób prowadzenia opowieści, ale również doprowadzenie do wyrazistej puenty. Historie są niestety nierówne - niektóre przyciągają uwagę i pochłaniają, inne wydają się być pisanie nieco na siłę. Całościowe wrażenie jest jednak bardzo pozytywne i na pewno sięgnę po kolejne opowiadania Kereta.

Podoba mi się co Etgar Keret powiedział na temat pisania w wywiadzie dla radiowej Dwójki: "Gdy piszę książki nie mam intencji zmiany rzeczywistości. Uważam jednak, że literatura i sztuka mogą mieć wpływ na ludzi, o ile oni sami tego chcą. To jest jak z szeptem - jeśli ktoś chce się w niego wsłuchać, na pewno usłyszy to, co zostało powiedziane." Czuję bardzo to jak postrzega bycie pisarzem, o czym wspomniał podczas rozmowy z miesięcznikiem Playboy: "Pisarz to człowiek, który ma problemy z życiem. To nie jest absolutnie naturalny wybór. Dziwnie jest siedzieć i wymyślać historie, które nigdy nie zaistniały. Szczególnie te moje. Wydaje mi się, że pisanie to koncentrat tego, czego nie możemy w życiu osiągnąć."

Polecam "Siedem dobrych lat", bo to kawał dobrej, skompresowanej literatury. Polecam Etgara Kereta, bo to inteligentny pisarz z ciekawymi i intrygującymi obserwacjami. 

Kategoria: literatura współczesna, opowiadania
Nagranie na podstawie edycji książkowej, W.A.B. 2014.
Moja ocena: 5/6

Audiobooka wysłuchałam dzięki uprzejmości Biblioteki Akustycznej.


.
.
Template developed by Confluent Forms LLC