poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Zwycięzcą konkursu jest ...

Tak, jak ustaliłam do wczoraj przyjmowałam zgłoszenia osób chętnych wziąć udział w losowaniu książki.
Do różowego jak landrynka woreczka trafiły kartki z loginami osób:



Sierotką była Kala, oto ona:


Nie chciała współpracować, została jednak przekonana smakołykami ukrytymi w woreczku :p


A zwycięzcą okazał(a) się:


Asfaltowa_dziewczynka.
Proszę o kontakt ze mną poprzez maila (anique_k@interia.pl). Pozdrawiam i gratuluję zwyciężczyni!

niedziela, 23 sierpnia 2009

Margot - Michał Witkowski




To było moje pierwsze spotkanie z panem Michałem Witkowskim. Słyszałam o jego dokonaniach, nominacjach do NIKE, czytałam recenzje "Barbary Radziwiłłówny z Jaworzna - Szczakowej". Nie miałam jednak odwagi sięgnąć po jego prozę.
"Margot" to opowieść o środowisku kierowców TIRów. Opowiedziana ich językiem - językiem CB-radia. Przedstawia ich życie, przyzwyczajenia, problemy, potrzeby i rozterki. Brutalnie, naturystycznie, zapewne prawdziwie. Tytułowa bohaterka - Margot, reprezentuje to środowisko. Reprezentuje środowisko zmaskulizowane, będąc kobietą. Jest kobietą kierowcą, jeździ jednak TIRem postawionym najwyżej w hierarchii tego środowiska. Jeździ chłodnią, co pozwala jej wyminąć wiele zakazów i obostrzeń. Margot, bynajmniej królowa, nie może dookreślić swojej kobiecości. Może to mieć źródło w jej dzieciństwie. Wychowała się w domu dziecka, z którego uciekła jako kilkunastolatka. Stała się tam obiektem perwersyjnego uwielbienia wychowawczyni - Kaprala. Chciała uciec do Ameryki, chciała uciec TIRem. Zaśmiewający się do rozpuku przy "Lecie z Radiem" kierowca podwozi ją do Nebraski, która to okazuje się być Świnoujściem.
Drugą bohaterką jest Asia - niepełnosprawna dziewczyna, która pewnego dnia zaopatruje się w CB-radio i pomaga kierowcom trafić do celu. Pewnej nocy doznaje objawienia, staje się Świętą Asią od Tirowców i postanawia nawracać kierowców na dobrą drogę - zarówno w sensie infrastrukturalnym, jak i moralnym.
Trzecim bohaterem jest Waldek "Bacardi" Mandarynka - chłopak ze wsi, klasyczny przystankers, który staje się celebrytą skali krajowej. Pewnego dnia Waldek po skosztowaniu pasty do lutowania podków doznaje oświecenia i postanawia być sławnym. Po utlenieniu włosów, przyklejeniu sobie tipsów, udaje się na casting do Big Brothera. W domy Wielkiego Brata celem podkręcenia oglądalności podcina sobie żyły. Tak rozpoczyna się jego wielka kariera, która ma utopić się w kieliszku szampana na wrocławskim Rynku ....
Witkowski zgrabnie bawi się językiem - czytając o Świętej Asi od Tirowców mamy wrażenie, że oto w ręce trafił nam żywot świętego jakowegoś, wrażenie znika kiedy czytamy o Margot - brutalny, wulgarny język drogi. Kiedy docieramy do opowieści o Waldku Mandarynce oblepia nas polish-english, super jazzy język, którym ju must spiking. Kiedy rozmawiają TIRowcy, rozmawiają swoim slangiem - ze swoimi gałęziami, dróżkami, szero i te de. Pan Witkowski pobił w product-placementach nawet tanie komedyjki romantyczne made in Poland - takiego natłoku reklamy w książce jeszcze nie spotkałam (wymienię chociażby Dekoral, Tesco, Lidl, Kinder Bueno, Opoczno i inne takie).
Michał Witkowski wyszydza obsmarowane patosem świętości Polaków. Doskonale kreśli karykaturę pewnego duchownego z Torunia. Tutaj opowiada nam o księdzu Mareczku z Rudek, który na terenie kościoła otwiera szkołę tańca, solarium, siłownię, handluje z Cyganami odżywkami dla sportowców i walczy z kurią. Wojnę światową pokazuje pan Witkowski jako walkę o dobre miejsce w grupowym seksie. Opowiada ją nazywając intymne części ciała językiem samochodowym, okraszając to wulgaryzmami w języku arabskim. Obrywa się też polskim gwiadkom i gwiazdeczkom. Trzeba mieć dobre włosy (to podstawa, jak mawia Waldek Jesionka vel Bacardi Mandarynka), brunatną opaleniznę, krzykliwe tipsy (najlepiej z męskim wzorkiem w motocykle). Aby utrzymać się w czołówce polskiego tandemu gwiazd najlepiej zaśpiewać na rynku wrocławskim podczas nocy sylwestrowej. Zatańczyć w kieliszku od szampana, podciąć sobie żyły na wizji, sfrunąć z sufitu na scenę, wziąść ślub i rozwieść się z inną gwiazdką tego samego format(k)u.
Podobało się czy się nie podobało? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Trudno nie przytaknąć w przyganach. Czemu kupujemy chociażby takich ludzi jak Waldek Mandarynka? Bo jest to najprostsze, bezbolesne rozwiązanie? Bo łatwo nam taką osobę skrytykować, czy łatwiej nam zrozumieć tę papkę, którą nam zaserwuje? Odnosząc się do ostatniego zdania w opisie na okładce: Czymkolwiek by była, tę pierwszą całkowicie współczesną powieść Witkowskiego opartą na motywie mitu o metamorfozach, z pewnością warto przeczytać! Warto? Warto!


Kategoria: współczesna literatura polska
Wydawnictwo Świat Książki 2009, s. 208
Biblionetka: 3,75/6
Moja ocena: 4/6


UWAGA! Pierwszy konkurs na Bazgradełku.

Minął już rok od kiedy prowadzę bloga i czas jakoś uczcić tę pierwszą rocznicę. Mam dla Was książkę, którą właśnie recenzowałam, a więc "Margot" Michała Witkowskiego.
Na zgłoszenia czekam w komentarzach do tej notki.
Jeśli zgłosi się więcej niż jedna osoba, zorganizujemy losowanie, w którym to sierotką będzie debiutantka na Bazgradełku - moja owczarzyca Kala. Swoim czarnym nochalkiem wskaże zwycięzcę (zwyciężczynię).
Na zgłoszenia czekam do niedzieli 30 sierpnia, godz. 24:00.
Wyniki zostaną opublikowane następnego dnia, tj. w poniedziałek 31 sierpnia w godzinach popołudniowych.
Zapraszam!

czwartek, 20 sierpnia 2009

Coco - Cristina Sánchez-Andrade




Słynne perfumy no. 5, czy mała czarna z perłami, czy garsonka z żakietem bez kołnierzyka - która z nas tego nie zna? Który z was o tym nie słyszał? Mało zapewne takich osób. Jaka była Coco Chanel - która uprościła modę, nie zabierając jednocześnie nic z elegancji? Była jedyną osobą ze świata mody, która została umieszczona w rankingu 100 najbardziej wpływowych osób XX. wieku wg Time Magazine.
Biografia pióra hiszpańskiej autorki jest spójna. Ma mocne rozpoczęcie, bardzo dobre (w sensie literackim) zakończenie. Czyta się przewyśmienicie. Łapałam się jednak, nie raz i nie dwa, na myślach - ile tutaj prawdy, a ile literackiej fikcji? Czy Coco naprawdę poznała Picassa, słuchała wykładu Einsteina o teorii względności?
Tak jak zapowiada opis na okładce - autorka skupiła się na portrecie psychologicznym Coco. Rysuje nam kobietę z bardzo hermetycznym światem uczuć, wręcz niezdolną do miłości. Osoby, które przewijały się przez jej życie, traktowała jako niepotrzebny balast, cierpiąc jednocześnie z samotności. Cierpiała również z powodu swojego niskiego pochodzenia  - niesłusznie przypisywała właśnie temu czynnikowi niepowodzenia na polu miłosnym. Do końca życia pozostała małą dziewczynką, która nie potrafiła wyrazić swoich myśli inaczej niż krzykiem i tupaniem.
Jestem ciekawa jaki obraz Coco przedstawia film z Audrey Tatou, który całkiem niedawno można było obejrzeć w kinach? Czy jest podobny do tego co przedstawiła pani Sanchez-Andrade. Z ciekawością skonfrontuję ten opis osoby pani Chanel z biografiami innego autorstwa.




Kategoria: literatura współczesna piękna - biografia
Wydawnictwo Świat Książki 2008, s. 304
Biblionetka: 4,39/6
Lubimy czytać: 3,46/5
Moja ocena: 4+/6

niedziela, 16 sierpnia 2009

Przygoda fryzjera damskiego - Eduardo Mendoza




Ojj Mendoza, Mendoza chciałoby się napisać. Książka nie przyciągnęła mnie "tarantino fiction" na okładce. Po prostu - miałam ochotę poczytać i zapoznać się z panem Mendozą. I jakie wrażenie? No wielkie "ochhh" drodzy Państwo. O czym historia - człowieczek, zostaje wypuszczony po wielu latach z zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Trafia do Barcelony, która nie jest już tą Barceloną, jaką pamięta z młodości. Pierwszej nocy na wolności zostaje okradziony w trakcie snu z przyodziewku. Trafia do swojej siostry, która dobiła interesu z gejem, za którego wyszła za mąż. Ów gej, właściciel zakładu fryzjerskiego "Powiernik Pań", wciąga Bohatera w biznes. Staje się on fryzjerem damskim. Pewnego dnia spotyka ludzi, którzy proponują mu interes. Są dokumenty, które należy wynieść z pewnego biura. Akcja, mimo niezdarności Bohatera, kończy się powodzeniem. Jednak następnego dnia dowiaduje się, że tej samej nocy, w tym samym budynku, ginie prezes firmy, z której skradł dokumenty. I tutaj zaczyna się zabawa ...
Wyrazisty bohater - jest, intryga - jest, dobre dialogi - są. Czegóż chcieć więcej? Dużo humoru, humoru w moim wydaniu - ironia, duuużo przymrużenia oka. Barcelona lumpiarsko-karaluchowata. Pięknie jest złamać wyobrażenie takiego miasta. Główny bohater - ojjeej, jakiż on jest ... nie do opisania. Bohaterowie poboczni - mój ulubieniec to prezydent miasta - piękna karykatura polityka. Człowiek, który jest w stanie wmówić wszystko - nam, i również samemu sobie.
Zdecydowanie polecam - wielbicielom i nie-wielbicielom Tarantino i jemu podobnych. Spotkanie z panami z Półwyspu Iberyjskiego uznaję za bardzo udane. Na pewno powrócę, zarówno do Saramago (o którym w "Przygodzie ..." wspomina Mendoza), jak i do Mendozy.

Kategoria: współczesna literatura piękna
Wydawnictwo Znak 2004, s. 312
Biblionetka: 4,62/6
Moja ocena: 5/6

niedziela, 9 sierpnia 2009

Historia oblężenia Lizbony - Jose Saramago




Moje pierwsze spotkanie z autorem portugalskim. Moje pierwsze spotkanie z panem Saramago. I jakie wrażenie? Całkiem pozytywne. Z początku książki nie mogłam się połapać w dość nietypowej narracji - trzecioosobowej, potraktowanej dosłownie jako potok słów. Przecinki to kropki w naszym normalnym rozumieniu, zdanie może się ciągnąć i przez całą stronę. Ojjj ciężko nam było z panem Saramago. Ale im dalej w historię, tym lepiej i przejrzyściej... Historia redaktora (korektora?) książek, którego zirytowała niedbale przygotowana przez autora opowieść i pod wpływem impulsu w kluczowym zdaniu, zmienia jego sens, zastępując słowo "tak" - słowem "nie". Jego "żart" zostaje wychwycony i redaktor traci poważanie w oczach swoich współpracowników. Za namową swojej przełożonej postanawia jednak napisać historię alternatywną - taką, w której słowo "tak" zostaje zastąpione słowem "nie". I tu zaczyna się cała zabawa z prozą Saramago. Język, mimo początkowych potknięć, przeinteresujący.
Autor fantastycznie łączy dwa poziomy powieści - ten XI-wieczny i współczesny (książkę opublikował w 1989 roku). Fenomenalny jest szczególnie fragment, w którym bohater - Raimundo snuje swoją wersję historii o Lizbonie, natomiast jego Pani czyta historię cudów św. Antoniego.  Coś zupełnie innego dla moich czytelniczych oczu, ale mówię "tak!" dla takiej literatury. Jestem ciekawa czy pozostałe książki Saramago są równie ciekawe i inne zarazem.
Swoją drogą - przy czytaniu naszły mnie myśli, jak mało wiem o Portugalii. Jaki ten kraj wydaje się być oderwany od Europy w moim rozumieniu... po przeczytaniu "Historii ... " dochodzę do wniosku, że interesujące będzie dla mnie bliższe zapoznanie się z historią i kulturą kraju Fado.

Kategoria: współczesna literatura piękna
Wydawnictwo REBIS 2002, s. 347
Biblionetka: 4,73/6
Lubimy czytać: 3,73/5
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Atramentowe serce - Cornelia Funke




Jakiś czas temu udało mi się obejrzeć film pt. "Atramentowe serce". Bardzo, ale to bardzo spodobał mi się. Postanowiłam zapolować na książkę w bibliotece. Historia jak wyżej opisana - ojciec i córka, matka ginie w tajemniczych okolicznościach. Mamy do czynienia z molami książkowymi, których życie toczy się wokół książek. Ktoś chce  wydobyć od Mo, ojca Meggie wyjątkowo cenną książkę. Postanawiają wybrać się nad Wybrzeże Liguryjskie do matki Meggie - Elinor. Ta okazuje się być jeszcze większą molicą książkową niż ci dwoje, razem wzięci. I tu rozpoczynają się przygody.
Piękna historia. Z morałem, dająca do myślenia. Kierowana jest do młodzieży, ale mnie - "starszemu" dziecku, czytało się fenomalnie tę historię. Troszkę byłam (jestem) na siebie zła, że widziałam wcześniej film, bo wiedziałam jak historia sie zakończy. Są ciemne charaktery, z rysami na swoich wizerunkach. Są postaci skrajnie pozytywne - wierzące tylko w dobro, i dobro czyniące. Ale, i tu wielkie brawa dla Autorki, są też postaci, którym trudno przypiąć łatkę bohatera pozytywnego czy negatywnego.
Czytając "Atramentowe serce" puściłam wodze fantazji, kogo lub co wyczytałabym sobie z książek. Jaką postać chciałabym spotkać? I sobie wymarzyłam, że chciałabym sobie porozmawiać z Natalią Borejko (moja kochana Jeżycjada), potem poszłabym sobie na jakąś popijawę z Yossarianem z "Paragrafu 22". A w jakie książki dałabym się wysłać? Spokojnie można mnie wpakować w Dumasa, i w świat "Ani z Zielonego Wzgórza" oraz "Emilki ze Srebrnego Nowiu". No i oczywiście Bullerbyn. A wy - kogo byście wyczytali/ły? W jaki świat chciałybyście się przenieść?

Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo Egmont 2005, s. 512
Biblionetka: 4,95/6
Moja ocena: 5/6
.
.
Template developed by Confluent Forms LLC