czwartek, 29 stycznia 2009

Poczekajka - Katarzyna Michalak




Pochłonęłam książkę w dwa popołudnia :) Przy poziomkowej herbatce, jak Dziadek Aureliusz. Fajna książka taka, czytadło klasyczne. Ale miło się czytało. Trochę magii, trochę ironii, sporo humoru. Lekko, miło i przyjemnie. Aż zapachniało lasem i chce mi się lata :)
Na zachęte teledysk promujący książkę (ogromne brawa dla Pani Kasi za pomysł!)

Troszkę muzyka sacro-polo trąca, ale ogólne wrażenie miłe.

Kategoria: współczesna literatura polska
Wydawnictwo Albatros 2008, s. 320
Biblionetka: 4,30/6
Moja ocena: 5/6

środa, 28 stycznia 2009

Kurtyzana z Wenecji - Sarah Dunant




Jako, że czytanie tej książeczki zbiegło się z tak zwaną (uwaga będzie straszne słowo) Sesją ... czytanie szło mi opornie, albo nie szło mi wcale. Nie pamiętam dokładnie czego spodziewałam się po książce, ale pewnie jakiejś barwnej historii o kurtyzanie, okraszonej dobrym humorem. Pani Dunant nie można odmówić jednego - doskonałego wręcz przygotowania merytorycznego do "Kurtyzany ... ". Interesująco wplotłą wątek "Wenus Urbino", którego rozpoznanie mi, jako niedoszłej historyczki sztuki sprawiło niemałą przyjemność.  Ogólnie rzecz biorąc - historia jest średnio lotna, dłużą nam się niektóre opisy. Zakończenie jest bardzo a la Hollywood. Historia mocno trąca naiwnością. Ni to romans, ni to książka historyczna. Wulgarne określenia stosowane przez tłumacza niczego nie wnoszą - nie sprawiają, że postać karła wydaje nam się bardzo sroga. Mimo, że poznajemy go prawie, że "od podszewki" - tak naprawdę nic o nim nie wiemy. Ciekawym zabiegiem jest przedstawienie historii ustami karła. Nie czytałam poprzednio wydanych "Narodzin Wenus", więc trudno mi cokolwiek porównać, ocenić. Jakby powiedziała moja polonistka z LO: "Znakomicie, dostateczny"...

Tutaj obraz Tycjana "Wenus Urbino" - tak ma wyglądać główna bohaterka, wg książki to ona jest ową Wenus... Historycy sztuki, też wskazują, że modelką miałaby być prostytutka..


Kategoria: powieść historyczna
Wydawnictwo Świat Książki 2008, s. 352
Biblionetka: 3,90/6
Moja ocena: 3/6

niedziela, 11 stycznia 2009

Dom nad rozlewiskiem - Małgorzata Kalicińska




Wynurzyłam się z tej książki... Nowy Rok wystartował dla mnie wyjątkowo niefajnie i tak jakoś w tym moim życiu się nieprzyjemnie porobiło. Nad niczym nie panowałam, nic nie wychodziło tak jak powinno, dużo spsułam, a to wszystko nie powoduje zbyt dobrego nastroju. No i tak sięgnęłam po panią Kalicińską, bo chciałam mieć jakieś niewymagające zaangażowania czytadło pod ręką. A tu kotlecik mielony przysłowiowy:) Książka okazała się dla mnie balsamem niesamowitym. Z dużym spokojem zanurzałam się w Pasymiu i razem z Gośką robiłam zaprawy, zakochiwałam się i kochałam wieś. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to kanon literatury, ani dzieło specjalnie wybitne. ALE jeśli literatura ma nam służyć, to mi "Dom nad rozlewiskiem" oddał wielką przysługę. Kiedy tylko otwierałam książkę, to wszystko co złe obok mnie stawało się mniej ważne, a kiedy ją zamykałam, to już nie było tak strasznie i miałam siłę, żeby się temu przeciwstawić. Oczywiście, wiele kwestii zostało potraktowanych bardzo pobieżnie, psychologię i socjologię pani Kalicińska sobie odpuściła totalnie (matka i córka, nie widziały się 40 lat, po jednej rozmowie są najlepszymi kumpelami - naiwne, bardzo ale to bardzo). ALE jeśli książka ma być rozrywką , to "Dom ... rozrywką jest jak najbardziej. Polecam każdej zbolałej styczniowo duszy i pozdrawiam gorąco :)

Kategoria: literatura współczesna polska
Wydawnictwo Zysk i S-ka 2006, s. 496
Biblionetka: 4,25/6
Moja ocena: 6/6
.
.
Template developed by Confluent Forms LLC