piątek, 5 marca 2010

Oko Księżyca - Anonim




To moja pierwsza recenzja na tej stronie. Dlaczego? Dlatego, że owładnięte miłością serce pędzi tam gdzie jego miejsce (czemu gorąco kibicuję!), zmienia szerokość geograficzną
i strefę klimatyczną, a mi przekazuje swoje BAZGRADEŁKO. Z poczuciem szacunku i ogromną sympatią do A. postaram się jej nie zawieść! Dziękuje! Koniec prywaty, zatem do dzieła!

Oko Księżyca to książka, która bawi i śmieszy, mnie zupełnie nie przeraziła, co najwyżej przeniosła w zupełnie wyimaginowany świat pełen wampirów, wilkołaków
i wszędzie lejącej się krwi. Zabierając się za czytanie byłam niezwykle ciekawa
i podekscytowana tym, że czytać ją będę w kontekście napisania recenzji. Już pierwsze trzy rozdziały sprowadziły mnie na ziemie. Głos wewnętrzny powiedział: nie jest to książka która Ciebie porwie swoją treścią. I też nie porwała... Co prawda całe 450 stron czyta się bardzo szybko z uwagi na prosty język oraz humorystyczne porównania - jest to chyba największa zaleta tej książki.
Historia opowiada o Mnichu, który posiada tytułowe Oko... i powraca do owładniętej przez wampiry i wilkołaki miejscowości o nazwie Santa Mendoga. Mnich pragnie odnaleźć mordercę sprzed lat niejakiego: Bourbona Kida. Jak się okazuje, nie tylko on ma taki plan. Miejscowa policja, a raczej Brudne Świnie (Klan Wampirów) także pragną dopaść Kida. Na usługach Wampirów są Wilkołaki. Przekomiczna para: Igor Kieł i MC Pedro wiodą prym. Igor- mięśniak, stworzony wprost do MMA (rodzaj walki), a jego zaprzeczenie MC – posiada instynkt samozachowawczy, ale chętnie rapuje tak jak MC Hammer. Kiedy do Klanu Brudnych Świń dołączają miejscowi stróże prawa: De La Cruz, Hunter i Denson akcja nabiera tempa. Wszyscy mają jeden cel. Jaki ? Dopaść Bourbona Kida! Czy im się uda? Tego dowiedzcie się sami.
Opowieść zaczyna się banalnie: bal w miejscowym liceum, odpychana przez wszystkich Beth i pierwszy rozrabiaka szkoły JD. Para idealna na romantyczne love story. Niby zwykła proza życia, więc czytałam dalej. Książka rzeczywiście została napisana w stylu thrillerów- poważnym tonem. Są morderstwa, zbrodnie, leje się krew. Ale nie tylko. Co pewien czas autor wplata śmieszne opisy, które nadają komizmu sytuacji i mimo wszystko zaczynam się śmiać. Bo co z tego, że za ścianą mieszka psychopata, skoro słyszysz te straszne wrzaski? Bądź też nie ważne, że mózg wylądował na żyrandolu, ważne jest jaką fryzurę ma morderca. Myślę, że był to celowy zabieg autora. Świadome wprowadzenie  opisów sprawia, że fabuła, która jest przewidywalna i prosta w swej formie jest na swój sposób atrakcyjna.
To chyba największy plus tej książki! Bo jak nie śmiać się z faktu, że Święty Graal przechowywany jest w szatni, a Elvis Preasley śpiewa z kościelnej ambony, jednocześnie walcząc z Wampirami...

Moja ocena: 4/6

Książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Świat Książki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC