piątek, 14 czerwca 2013

Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej) - Pavol Rankov



Nie będzie wielkim zaskoczeniem wyznanie, że moja znajomość literatury słowackiej była do tej pory żadna. Ba, jestem nawet niejako ignorantką w tej dziedzinie - gdybym miała wymienić przynajmniej jednego słowackiego pisarza, poległabym sromotnie. Pociesza mnie to, że pewnie większość z Was tak ma. Okazało się, że odkrywanie literatury sąsiadów może być świetną lekcją - historii, tolerancji, jak również emocji.

"Zdarzyło się pierwszego września" to opowieść o czwórce przyjaciół - Petra, Jana, Gabriela oraz Marii. Ich losy śledzimy przez trzydzieści lat, poznając jako kilkunastolatków w przededniu aneksji Słowacji przez Węgrów aż do wydarzeń 1968 roku. Przygraniczne miasteczko Levice , gdzie mieszkają Słowacy, Żydzi oraz Węgrzy to niemal modelowy przykład współistnienia tych, z pozoru nieprzystających, elementów. Dziecięca zabawa w wyścig o względy koleżanki okazuje się mieć ogromne znaczenie i wpływ na ich dalsze życie. Coroczne zawody pływackie organizowane na terenie miejscowego basenu stają się pretekstem do spotkań, rozstrzygnięć, ale i wzajemnych oskarżeń. To ciekawy motyw, który spina i nadaje bieg powieści. 

Zaskakujące dla mnie było zmierzenie się z dobrze znanymi realiami historycznymi, tym razem pokazanymi z odmiennej perspektywy. Nigdy nie zastanawiałam się jak II wojna światowa przebiegała chociażby u najbliższych sąsiadów. Polski punkt widzenia jest dość boleśnie odczuwalny w szkole, literatura należy do gatunkowo ciężkich, takich o których trudno zapomnieć i wyrzucić z głowy. Pavol Rankov nie wygładza historii, nie bagatelizuje jej, przedstawia ją ze swoistym spokojem i dystansem. Losy czwórki przyjaciół to raczej chłodna i mało emocjonalna relacja. Przyczyną może być fakt, że nie jest to historia pokolenia autora i łatwiej być dalej od tych wydarzeń. Stąd może i szerokie zastosowanie ironii, lekkiej groteskowości i unikanie "nadęcia dziejowego", którego nie brakuje w naszej (polskiej) literaturze. 

Tłem wydarzeń jest wielka historia - trwa II wojna światowa, później tworzona jest państwowość czechosłowacka, następuje Praska Wiosna, a po niej krwawa Operacja Dunaj. W takich okolicznościach niesamowite jest, że autor uniknął przerysowania i losy bohaterów nie wydają się być sztuczne. "Zdarzyło się pierwszego września" to tak naprawdę historia Europy Środkowej w  pigułce, ukazana przez pryzmat niewielkiej miejscowości na pograniczu słowacko-węgierskim i jej mieszkańców. Losy gmatwają się, prowadzą przez podzielony przez aliantów Berlin, a także Izrael czy Budapeszt. Klimat jest niepowtarzalny, wręcz nie można nasycić się tą powieścią.

"Zdarzyło się ..." to świetna proza. Trudno mi porównać z jakimkolwiek innym tytułem. Świetni, pełnokrwiści bohaterowie, wartka akcja. Fabuła nie została podkoloryzowana, a małe wydarzenia, z pozoru błahe i marginalne stają się kluczowe dla całości. Zdecydowanie jedna z lepszych książek jakie ostatnio czytałam - jest tak inna i tak fajna, że trudno mi nawet o niej pisać bez emocji. Polecam bezsprzecznie i każdemu!

Kategoria: współczesna literatura piękna
Wydawnictwo Słowackie Klimaty 2013, s. 468.
Moja ocena: 5+/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Słowackie Klimaty.

2 komentarze:

  1. Bardzo chętnie sięgnę po tę książkę, zawsze mnie ciekawiła literatura z różnych zakątków świata (słowackiej jeszcze nie miałam okazji ruszyć :D), a dodatkowo tematyka, która mnie intryguje... Cieszę się, że o niej napisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uświadomiłaś mi tym wpisem, że ja również sromotnie poległam na tym polu, bo pisarzy ze Słowacji nie znam... ;p Niesamowite, że zdałam egzamin z literatury powszechnej... ;p

    Pozdrawiam serdecznie,
    Sol/Monique

    PS. W wolnym czasie zapraszam do mnie na KONKURS! :)

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC