Pewnego dnia klikając bezsensownie po filmwebie.pl natknęłam się na trailer nowej "superprodukcji" Twilight. Obejrzałam i zamarłam. Pomyślałam sobie: "To jest to!". Przy najbliższym przypływie gotówki popędziłam do Empiku i nabyłam całą serię. Jako że na nadmiar czasu nie narzekam, dopiero teraz znalazł się czas na wzięcie pierwszego tomu serii do łapki. Czytadło świetnie - książki się nie czyta, książkę się połyka. Ale chyba nie jestem na tyle "młodą kobietą", żeby pewne rzeczy mnie bawiły. Kanwa, pomysł - rewelacja. To przyciąga do książki. Wykonanie - tu już gorzej. Autorka zdecydowanie przesadza z opisami głównego bohatera, wampira, ukochanego Belli Swan - Edwarda Cullena. Kiedy po raz n-ty czyta się o jego śnieżnobiałej, pięknej, lśniącej w słońcu (:-|) skórze, muskularnej sylwetce, to ... czytelnika to najzwyczajniej w świecie nuży. Fabuła przewidywalna, ale nie jest to na tyle rażące, żeby bolało. Gdybym miała 15-16 lat, pewnie "Zmierzch" stałby się dla mnie "ulubioną książką". A mając latek trochę więcej myślę sobie, troszkę z niesmakiem, że można by to inaczej. Bo przecież nie o to chodzi jak ten wampir całuje czy jak wygląda... nie potrzebuję takich opisów, one mnie nudzą- chyba pani Meyer inaczej pojmuje "ekscytację". Podsumowując - przeczytać można, nic się nikomu od tego złego nie stanie. Książkę dostaną do recenzji moje etatowe nastolatki - zobaczymy jak one to widzą.
Trailer filmu:
Kategoria: Literatura piękna fantasy
Wydawnictwo Dolnośląskie 2008, s. 416
Biblionetka: 4,56/6
Lubimy czytać: 3,34/5
Moja ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz