piątek, 24 sierpnia 2012

Facet na telefon - A. J. Gabryel




Zupełnie nie wiem jak, kiedy i dlaczego tak szybko, ale rynek nowości książkowych erotykami stoi. Jeszcze kilka miesięcy temu było cicho o owym nurcie, a teraz mam wrażenie, że niemal nic innego się nie wydaje i o innych książkach się nie mówi. Wystarczy wymienić "Wilgotne miejsca" Ch. Roche czy "Pięćdziesiąt twarzy Greya" E. Leonard. Te dwa tytuły niemal już wyskakują z lodówki - wszyscy o nich piszą, brać recenzencka (ta bardziej i mniej profesjonalna) podzieliła się na dwa fronty - ostra krytyka bądź doszukiwanie się nowego zjawiska socjologicznego. Obiektywnie jednak - powieści z pieprzykiem są na fali. W ten trend doskonale wstrzelił się A. J. Gabryel i jego "Facet na telefon".

Wymienionych przeze mnie powyżej powieści nie czytałam (jeszcze), jednak pozwolę sobie przytoczyć opinie mądrzejszych ode mnie, iż do kanonu raczej nie wejdą. Podobnie będzie z "Facetem na telefon" - literatura wysokich lotów to moim zdaniem nie jest. Fabuła jest prosta - poznajemy losy Adama, który opowiada o spotkaniach z klientkami, korzystającymi z jego usług. Usług niebagatelnych bo tytułowy facet jest panem do towarzystwa. W każdym tego słowa znaczeniu. Literacko owszem  poprawnie, język niepokaleczony, ale polotu tutaj nie znajdziemy. Narratorem jest Adam, bądź osobnik wszechwiedzący czytający w myślach kobiet korzystających z usług żigolaka. Całość sprawia wrażenie dość prostej historyjki, jest mieszanką mocno oklepanych elementów rodem z opowiadań erotycznych ze znośną dawką filozofii życiowej uprawianej przez Adama. Powieści za gniot mimo tego, co napisałam jednak nie uznaję. Dlaczego? Odpowiedź poniżej.

Czyta się sprawnie, szybko i bardzo przyjemnie. Wciąga, po prostu wciąga. Mimo, że momentami jest naiwnie i raczej stereotypowo, to nie można odmówić autorowi subtelności, namiętności i po takiego jakiegoś zdrowego erotyzmu. Przyczepiłam się w recenzji "Życia w tropikach" do niesmacznych, nieciekawych, nierealnych i wyolbrzymionych opisów podbojów łóżkowych autora - w przypadku "Faceta na telefon" jest w porządku. Seks tutaj jest smaczny, nęcący, niemal skrojony na potrzeby kobiety-czytelniczki. Jednak jest i druga strona medalu - tytułowy bohater jest  w gruncie rzeczy smutnym człowiekiem i seks nie smakuje mu tak, jak (moim zdaniem) powinien. Chociaż pod koniec lektury pojawiła się w mojej głowie refleksja - czy ten smutek to jest wynikiem spojrzenia na problem z mojej perspektywy?

Ponadto panuje w tej powieści swoisty chaos. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że książka powstała na fali popularności bloga autora. Mnogość bohaterek-klientek wprowadza spore zamieszanie, jednak z drugiej strony wrzuca w dość ciekawy stan ducha - tyle kobiet, ciał, zachcianek, pragnień. Na minus zapisuję również mocno snobistyczne product-placement - te wszystkie Gucci, Armani, Gaultiery, Belvedere i inne to mocno niepotrzebne dodatki. Rozumiem ich funkcję, jednak uważam je za zbędne.

W trakcie czytania w mojej głowie pojawiło się pytanie - czym "Facet na telefon" różni się od jakiegoś tam harlequina czy innego romansu, w którym przecież znajdę równie pikantne opowieści? Może jest to próba nieco głębszego potraktowania tematu? Powieści o kurtyzanach nie brakuje, wiele z nich weszło do kanonu, a temat męskich prostytutek to nadal swoista niewiadoma, a nawet tabu. I to było dla mnie największą wartością - możliwość spojrzenia na profesję z odmiennego punktu widzenia. Co więcej - autor wyliczył sporo przyczyn dla których kobiety decydowały się skorzystać z usług Adama i wierzcie mi - przekrój jest naprawdę imponujący. I mocno niejednoznaczny.

Idzie nowe w literaturze. Erotyka zdecydowanie będzie królować na półkach księgarskich w ciągu najbliższych miesięcy. Chic lit wkracza w nowy wymiar. Dobrze czy źle? Nie mnie oceniać. Zachęcam do wyrobienia własnej opinii - czytając zarówno nowości, jak i poznając  klasykę gatunku.  "Facet na telefon" skłonił mnie do przemyśleń, pytań, zdefiniowania swoich poglądów. Nie każda powieść ma taką moc. I chociażby dlatego warto ją przeczytać.

Kategoria: współczesna literatura polska
Wydawnictwo Wielka Litera 2012, s. 336.
Lubimy czytać: 6,79/10
Moja ocena: 4/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wielka Litera.

7 komentarzy:

  1. Nie mam ochoty na tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem przekonana do książek kręcących się tylko wokół seksu (albo przede wszystkim wokół niego). Nie mam nic przeciwko fragmentom erotycznym w powieściach, ale jeśli temat ów zagarnia całą przestrzeń książki, to zaczynam się martwić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również ubolewam na tym, że rynek powieści erotycznych stoi w miejscu, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę jak trudno zadowolić czytelnika takiej prozy. Choć Facet na telefon był w moim mniemaniu zbyt jednoznaczny i płytki, a opisy bardzo do siebie podobne, to i tak cieszę się, że przeczytałam

    OdpowiedzUsuń
  4. PS. Uwazam, ze dobrej literatury erotycznej obecnie wlasciwie nie ma (no, chyba, ze ja nie znam) - wiec nisza do wypelnienia jest ogromna! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Domi, Karkam - bywają mniej udane powieści erotyczne. "Facet ..." mnie nie skrzywdził, czytało się sprawnie. Czuć blogerstwo w słowach, ale całościowo ok.
    @jusssi - idzie nowe, czuję to w powietrzu. Primo dużo się o tym mówi, a po drugie dużo się dzieje wokół temat. Polecam gorąco i z całego serca świetny portal - proseksualna.pl . Dziewczyny dopiero zaczynają, ale piszą fajnie i tak po babsku o seksie. Czasem dosadnie, czasem ironicznie. One zdecydowanie wypełniają lukę.
    @czas-odnaleziony - no oczy nie odpadną ;) Literatury erotycznej jako tako nie ma, są jakieś tam wstawki soft-porno - w fantasy i innych takich. No ale mało nam, babom, mało!

    OdpowiedzUsuń
  6. czas-odnaleziony@
    jest dobra literatura erotyczna. to że jej nie widać w księgarniach nie znaczy że nie istnieje. Zajrzyj np. tutaj http://lipshitblog.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC