sobota, 25 sierpnia 2012

Poszukiwacze marzeń - Patricia Shaw




Patricia Shaw to jedna z pierwszych autorek, które odkryłam dzięki blogom książkowym. Cała moja przygoda rozpoczęła się cztery lata temu, nie istniał wtedy jeszcze serwis pozwalający umieszczać książki na wirtualnych półkach, zdana więc byłam jedynie na zwykły notes. I wynotowana tam Patricia Shaw czekała na swoją kolej. Kiedy przyuważyłam jej książkę na bibliotecznej półce pomyślałam, że warto przystopować z pędem za nowościami i sięgnąć po coś starszego. Coś, co chciałam kiedyś bardzo przeczytać. 

Przyznam się od razu - uwielbiam historię podawaną w fabularyzowanej postaci. Historię, jako dyscyplinę naukową, kocham samą w sobie, jednak przedstawianie jej w lżejszej formie ubóstwiam. Dlatego wszelkie powieści z przymiotnikiem "historyczna" biorę w ciemno. W przypadku "Poszukiwaczy marzeń" mamy do czynienia z historią Australii - pod koniec XIX wieku do wybrzeży Australii przybywają imigranci z ówczesnych Prus. Pod przywództwem pastora Beitza zasiedlają okolice rozwijającej się osady Bundaberg. Mimo trudności walczą z naturą i uprzedzeniami, zakładają misję, budują zbór protestancki. 

Gdybym miała przyrównać z czym skojarzyli mi się "Poszukiwacze marzeń" bez wątpienia przywołuję powieści Barbary Wood. Podobnie jak u niej - fabuła osadzona w historii, ciekawe postaci, stylistyka serialowo-obyczajowa. Lekko, łatwo i nieskomplikowanie. Tutaj również nie brakuje wydarzeń nadnaturalnych oraz rozwiązań nieco odbiegających od rzeczywistości. Przyjmuję jednak tego typu powieści jak balsam - czyta się szybko, jest ciekawie, przy okazji można poznać dzieje i historie z których wcześniej nie do końca zdawałam sobie sprawę. Bardzo na plus w "Poszukiwaczach ..." są właśnie opisy początków osadnictwa w stanie Queensland w Australii. Sugestywnie, ciekawie i interesująco można podać historię, która w podręcznikach pewnie wyglądałaby nudno.


Trudno jest mi jednoznacznie ocenić postaci. Z jednej strony ich mnogość nadaje kolorytu powieści. Ciekawe zostały zarysowane ich charaktery - różnią się między sobą, wzbudzają sympatię, bądź antypatię. A skoro pojawiły się takie odczucia, to oznacza, że zostały nakreślone nieco papierowo, bo ktoś jest albo bardzo dobry, albo bardzo zły. A to już takie fajne nie jest. Odniosłam wrażenie, że autorce zabrakło pomysłu na dokończenie losów - fabuła rozwijała się bardzo interesująco i gdzieś na kilkudziesięciu ostatnich stronach te idee się ulotniły. Wątki zostały wykończone prosto i naiwnie. I to zostawiło we mnie jakiś taki niesmak. 


"Poszukiwacze marzeń" to lekkie czytadło z solidną podbudową historyczną. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale czyta się sprawnie, szybko i ma się z tego czytania sporą frajdę. Polecam na leżaczki, do pociągu i fotela. Miłośnicy Barbary Wood nie zawiodą się pisarstwem Patricii Shaw.


Kategoria: współczesna literatura piękna

Wydawnictwo Książnica 2007, s. 556.
Biblionetka: 4,31/6
Lubimy czytać: 6,47/10
Moja ocena: 4/6

3 komentarze:

  1. Gdyby nie fatalne zakończenie tej całej historii to miałabym lepsze wrażenie n.t. tej pozycji. Pani Shaw lekko przesadziła z nagromadzeniem wydarzeń w finale. Poza tym 3/4 tej książki to całkiem ciekawa historia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie sięgnęłabym po tę książkę (uwielbiam tego typu historie), gdyby nie komentarz blannche ;) Nie przemawia do mnie sformułowanie "fatalne zakończenie".

    OdpowiedzUsuń
  3. @blannche - chyba zabrakło pomysłu/wyczucia/umiejętności. Jest dokładnie tak jak piszesz - 3/4 powieści to solidna i ciekawa historia.
    @karkam - no fatalne, jak fatalne. Określiłabym je raczej jako "mało finezyjne". Fakt - nieco rozczarowuje. Ale moim zdaniem warto sięgnąć po tę powieść.

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC