W czytaniu, jak to i w życiu, potrzebna jest równowaga. Ostatnio na moim nocnym stoliku królowały raczej poważne klimaty. Jako, że aura nie sprzyja, a tytułowej recepty potrzebuje przecież każdy, postanowiłam sięgnąć po powieść Barbary O'Neal. Propozycja zrecenzowania książki przyszła na tyle dawno temu, że nie spodziewałam się jak bardzo proroczy może okazać się ten tytuł ;)
Fabuła jest mocno banalna, serialowa i chwytliwa. To klasyczna powieść obyczajowa dla kobiet - kilka wątków, dość siermiężnie łączących się w całość, z gorącym i spełnionym uczuciem w tle, zaprawiony paroma zmartwieniami. Aby nie było zbyt sztampowo autorka zdecydowała się zrobić z głównej bohaterki piekarkę i gdzieniegdzie w powieści umieścić przepisy na wszelkiego rodzaju chleby i bagietki. Ciekawy jest zamysł podziału fabuły na części odpowiadający kolejnym etapom przygotowywania chleba. Ramona ma ze swoją piekarnią niemałe kłopoty. Interes nie zawsze idzie tak, jak sobie zaplanowała. Jej córka - Sophie - będąca w ostatnich tygodniach ciąży ma nie lada zmartwienie. Jej mąż zostaje ciężko ranny w Afganistanie. Jakby tego było mało, jego pierwsza żona trafia do zakładu zamkniętego, pozostawiając bez opieki córkę - Katie. I tak oto dziewczynka, wraz z psem Merlinem, trafia do domu Ramony.
Nie będę narzekać i się mądrzyć, o nie! Czytało się toto znakomicie, szybko, nieskomplikowanie. Nie było trudno przewidzieć, jak potoczą się losy bohaterów, ale nie czułam ani przez chwilę rozczarowania wyborami, których dokonywały postacie. Owszem, było przewidywalnie - autorka zastosowała raczej zgrane elementy książkowej układanki. Potrafiła jednak na tyle uwypuklić motywy piekarni, młodocianej miłości, próby pogodzenia się z błędami życiowymi, że potraktowałam tę lekką książeczkę jako swoistą przypowieść. Primo - brać to, co życie podtyka nam pod nos. Nie analizować, cieszyć się dokładnie tym, co w danym momencie mamy. Podejmować decyzje i dokonywać wyborów, które są dobre dla MNIE, a nie dobre i wygodne dla otoczenia. Dobrze Ci z kimś? To z Nim po prostu bądź. Lubisz piec chleby zamiast być pracownikiem korporacji - to z wielką przyjemnością ugniataj ciasto i kształtuj bochenki.
Dużo słońca, kwiatów, zwierzaków i optymizmu w tej książce. A to same dobre rzeczy są. I dobrze robią ludzikom takim jak ja w paskudne, marcowe, zimowe dni. Mam nadzieję, że "Recepta na miłość" i na Was zadziała tak ożywczo. Każdy z nas potrzebuje nieco innych składników, ale efekt finalny przeważnie powinien być ten sam.
Kategoria: powieść obyczajowa
Wydawnictwo Literackie 2013, s. 528.
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego.
Ciekawie spojrzałaś na tą książkę, ciekawe wnioski wysnułaś. Mi odwagi brakuje na tak drastyczne kroki :)
OdpowiedzUsuń