Jakiś czas temu miałam okazję obejrzeć bardzo interesujący film dokumentalny o olimpiadzie w Soczi ("Igrzyska Putina") . Zrobił na mnie spore wrażenie - korupcja, absurdalny budżet, wysiedlanie mieszkańców kurortu, przekręty wszelkiej maści okazują się być czymś oczywistym w przypadku igrzysk u cara. Reportaż Wacława Radziwinowicza okazał się być świetnym uzupełnieniem tego niezbyt pochlebnego obrazka.
Rosja w przygotowaniach do igrzysk pozostają w starym radzieckim zwyczaju bycia najlepszym. Olimpiada rosyjska ma więc być największa, najlepsza i ... najdroższa w historii. Szacuje się, że jej koszty już przekroczyły kwotę 50 miliardów dolarów, co odpowiada średniemu rocznemu dochodowi takich firm jak Coca-Cola, Google czy Intel. Wybór miejsca jest również kontrowersyjny - Soczi słynie jako letni kurort i subtropikalny klimat nie kojarzy się kompletnie z zimowymi sportami. Stworzenie sportowych obiektów i infrastruktury nie tylko kosztowało krocie, ale co gorsza doprowadziło do nieodwracalnej dewastacji środowiska. Rosjanie odcinają się od kuriozalnych wymysłów Putina, obywatele wydają się być zupełnie przeciwni idei olimpiady, o czym sporo pisze Radziwinowicz.
Opisuje też absurdalną historię znicza olimpijskiego. Nie dość, że koszty projektu wystarczyłyby na budżet sporej wielkości polskiego miasta, to pochodnia ma do pokonania najdłuższą i najbardziej zawiłą w historii drogę. Znicz był w łodzi podwodnej, a nawet w przestrzeni kosmicznej. Jego wyjątkowość polega również na tym, że już nikt chyba nie liczy ile razy zgasł podczas podróży. Co nikogo pewnie nie dziwi medale również będą największe - jeśli wierzyć pogłoskom wartość złotego medalu jest szacowana na sześć tysięcy dolarów (podczas olimpiady w Vancouver było to odpowiednio 500 dolarów). Co więcej, niektóre z nich będą zawierać fragmenty meteorytu, który spadł na Czelabińsk.
Dla mnie - rusofilki, książka jest bardzo ciekawa. Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać jak daleko mogą posunąć się przedstawiciele rosyjskiej władzy, aby osiągnąć to, czego pragną. Radziwinowicz rozmawia ze zwykłymi mieszkańcami Soczi i okolic, których postawiono przed faktem dokonanym, później wysiedlono i osadzono w mieszkaniach o bardzo niskim standardzie. Reporter opowiada o przygotowaniach służb specjalnych i wojska, olimpiada będzie się przecież odbywać raptem dwieście kilometrów od zagrożonych terroryzmem terenów.Autor pisze o tym wszystkim, co znamy z rosyjskiego podwórka, ale co olimpiada wyostrzyła do granic absurdu. Niezmiernie prawdziwy i poruszający obraz rosyjskiej rzeczywistości. Polecam, w szczególnie w przeddzień igrzysk.
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo AGORA 2014, s. 168.
Moja ocena: 4/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa AGORA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz