źródło zdjęcia: www.teleread.com |
Pytanie stawiane do znudzenia: co lepsze - tradycyjna książka czy ebook? Sama jestem doskonałym przykładem na to, że nieważne w jakiej formie - po prostu kocham książki. Czytam tradycyjnie, czytam ebooki, słucham audiobooków. Czytelniczka 3-D. John Carter zainspirował mnie jednak do pewnych przemyśleń.
Podatek VAT dla książek elektronicznych jest wyższy, a mimo tego wydawca ma procentowo większy zysk z ich sprzedaży. Zarobki autora okazują się być jednak na poziomie uśrednionym względem papierowej książki. Koszty magazynowania są drastycznie niższe, podobnie jak korekta, skład i grafika. Dodatkowo do wersji papierowej dochodzą koszty produkcji. Na niekorzyść e-booków przemawia konieczność nabycia urządzenia (koszt kilkuset złotych) na których będziemy mogli je czytać. Koszt jednorazowy, ale jednak często jest blokadą i bywa kontrargumentem dla czytania na elektronicznym papierze. Świat czytników codziennie publikuje listę promocji, gdzie niejednokrotnie można znaleźć nowości książkowe w formie elektronicznej za 9,90. Taka sytuacja nigdy nie będzie miała miejsca w przypadku książek tradycyjnych. Owszem, możemy wybrać się do księgarni outletowej, ale znajdziemy tam jedynie końcówki stoku.
Minusy - tylko i wyłączne wirtualne posiadanie książki to dla mnie najbardziej bolesny aspekt. Bo książkę elektroniczną nie do końca można mieć. Nie ucieszy oka na półce, bo wirtualny mebel nigdy nie będzie pękać w szwach. Paradoksalnie, ebooki zwiększają też stos książek do przeczytania i to jak najbardziej realnie, bo - znowu - nie widzimy ich, ich zakup jest często bardzo impulsywny i nierzadko zapominam o tym, że tę książkę gdzieś mam.
Porównywanie tych dwóch form czytania jest bardzo subiektywne. Znam wiele osób, które nie wyobrażają sobie czytania innej niż papierowej książki. Interesujące dla mnie jest jednak fakt jak bardzo opłacalna jest forma elektronicznego wydawania i jak znacznie obniżone są koszty dystrybucji. I jaką siłę i korzyści dla czytelników niesie to za sobą. Jestem ogromnie ciekawa walki cenowej. Jedno jest dla mnie pewne - papierowe książki nigdy nie zginą.
Nie "czy", tylko "i". Ebook i papier. Papier i ebook. Żaden gorszy, żaden lepszy.
OdpowiedzUsuńTreść się liczy!
Jak pisałam na FB - treśc się jak najbardziej liczy, ale fajnie, że taka "wojna" się rozpętała, bo korzysta na tym czytelnik.
UsuńJa jednak skłaniam się w stronę ebooków. ;) Do niedawna nienawidziłam elektronicznych książek, uważałam, że to nie jest prawdziwe czytanie. Kupiwszy czytnik przekonałam się, że ebooki czyta mi się dużo lepiej. Nie przeszkadza mi fakt posiadania tylko wirtualnej książki, bo nie mam manii kolekcjonowania książek. ;)
OdpowiedzUsuńPolecam też stronkę www.upolujebooka.pl - dla mnie bardzo wygodna i pozwala tworzyć biblioteczkę z kupionymi książkami. No i codziennie daje znać na maila o promocjach obserwowanych książek. :)
Ja powoli również skłaniam się w stronę książek elektronicznych, jednak tęsknię za widokiem uginających się półek. Zamieszkałam jednak w kawalerce, co znacznie ogranicza zapędy kolekcjonerskie. I dlatego cenię swojego Kundelka, który nie zajmuje wiele miejsce.
UsuńUpoluj ebooka znam, polecam również spistresci.pl - wystartowali parę dni temu i mają mnóstwo ciekawych funkcji.
Dla mnie nie ważny jest nośnik. Jakoś nie przywiązuje do tego wagi.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię przeczytać książkę ładnie wydaną, a taką ebook nigdy nie będzie. Ale faktycznie, treść najważniejsza. Pozdrawiam!
UsuńW większości czytam obecnie ebooki. Wygodniej, szybciej, łatwiej, lżej.
OdpowiedzUsuńSą jednak pozycje, które zawsze będę chciała mieć w wersji papierowej. Choćby po to, by podczas siedzenia i pisania kolejnej recenzji, móc się odwrócić, zobaczyć grzbiet okładki, uśmiechnąć się do wspomnień w głowie, może nawet doznać olśnienia.
O! zwróciłaś uwagę na bardzo istotny fakt - jak trudno jest zrecenzować e-booka. Nie można tak łatwo (paradoksalnie) znaleźć fragmentu w książce, przekartkować. Obecnie czytam więcej ebooków, bo mam wrażenie, że czytam je szybciej (może dlatego, że liczba przeczytanych stron nie kłuje mnie cały czas w oczy). Pozdrawiam!
UsuńZ cytatami jest różnie. Zawsze można je zaznaczyć.
UsuńJa np. czytam na iPadzie i iBooks (przy kilku znaczących minusach) ma funkcję, że pokazuje spis cytatów - po kliknięciu przenosi w dane miejsce w treści, można też zrobić zakładki na stronach.
Na pewno jednak ciężko "otwierać" książkę i zdawać się na przypadek. Zabawy typu "otwórz książkę na 50 stronie i napisz pierwsze zdanie" już nie mają takiego uroku. :)
Ja również pozdrawiam.
Ja jednak bardziej przepadam za tradycyjną książką :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Również kocham je bardziej, jednak doceniam wygodę totalną, jaką zapewniają książki elektroniczne.
UsuńNie miałam okazji korzystać z czytników, przede wszystkim dlatego, ze mam wewnętrzne opory. Jestem tradycjonalistką, wącham książki, gładzę okładki, a e-booka jak pogłaskać i powąchać? Zresztą podobnie jest z audiobookami, te uważam za stanowczo za drogie. Nic nie zastąpi szelestu kartek ;)
OdpowiedzUsuńCo do audiobooków się z Tobą nie zgodzę. Wyprodukowanie audiobooka - opłacenie dźwiękowca, lektora, przygotowanie nośników jest jednak droższe niż wypuszczenie ebooka. Dobry lektor wzbogaca książkę. Audiobooki doskonale sprawdzają się podczas dojazdów samochodem do pracy - pewnie gdybym jeździła komunikacją miejską - czytałabym papierową lub elektroniczną książkę. A tak, posłuchuję.
UsuńKsiążka tradycyjna zawsze będzie czymś więcej niż ebook, jednak nie sposób nie docenić wygody czytnika.
Pozdrawiam!
Jestem tradycjonalistką i preferuję książkę papierową mimo że coraz więcej osób zachwyca się e-bookami. Potrzebuję dotyku okładki, ciężaru tomu, zapachu papieru i szelestu kartek. Żadna wersja elektroniczna mi tego nie da
OdpowiedzUsuńPodobnie jak pisałam mpoppins - trudno, żeby jedna wyparła drugą. Elektroniczna jest po prostu doskonałą i ekstremalnie wygodną alternatywą i jako książkoholiczka doceniam to bardzo. Pozdrawiam!
UsuńEbooki czytam już od prawie 3 lat i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Czytnik jest niezastąpiony w tramwaju, w krótkiej przerwie w pracy, na nudnym wykładzie, podczas dalekich podróży samolotem, czy po prostu na wakacjach. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że mogę mieć przy sobie prawie 3 tys. tytułów i nie jestem skazana na tylko kilka książek. Zatem pojemność ma znaczenie, ale też waga - bo przecież "Gra o tron" na Kindle waży tyle samo cieniutki "Ten inny" Kapuścińskiego.
OdpowiedzUsuńCo ciekawe nie pozbyłam się nawyku czytania książek papierowych. Czytam je równolegle z ebookami. Zazwyczaj mam jedną książkę na czytniku, taką "wyjściową" czy podróżną, a drugą w domu, którą delektuję się do poduszki :)
Po przeczytaniu dobrego ebooka z dużą przyjemnością sięgam po prawdziwy papier. Ani jedno ani drugie wcale mi się nie nudzi.
Tak sobie myślę, że może ja po prostu kocham czytać? ;)
Mam czytnik od 1,5 roku i podpisuję się prawie pod wszystkim, co napisała Claudette, z jednym tylko wyjątkiem - do poduszki też czytam e-booki, bo wygodniej trzyma się na leżąco mały czytnik, niż papierową książkę. I pomyśleć, że kiedyś też nie wyobrażałam sobie czytania elektronicznych wersji, aż dostałam czytnik w prezencie :)
OdpowiedzUsuńDziś nie wyobrażam sobie, że kupię kilkusetstronicową cegłę w wydaniu papierowym :) Ostatnio musiałam trzymać 570 stron, koszmar!
Ale papierowe mają też zalety nie do przebicia. Jak są zdjęcia, to wolę tradycyjne wydanie. Poza tym nadal nie do końca jest jasne, co jest moją własnością przy e-booku. Do antykwariatu jej nie zaniosę, wymienić się też chyba nie wolno? A co z pożyczaniem?
No i blogowe mole książkowe dojrzą pewnie jeszcze jeden minus e-booków: nie ułoży się ich do zdjęcia w tak popularne na blogach stosiki. Osobiście stosików nie zamieszczam, ale bardzo lubię przeglądać cudze. Pewnie wraz ze wzrostem popularności czytników stosiki zostaną zastąpione zdjęciami okładek ściąganymi z sieci, ale to już nie to samo.
Za to e-booki mają tę jeszcze przewagę nad papierowymi, że jak zapragnę jakiejś książki choćby teraz, o 22,30, to jest osiągalna natychmiast, wystarczy przelać kasę i e-book pojawia się na moim koncie. A może to minus, a nie zaleta, bo za dużo zakupów pod wpływem impulsu :)
a swoja droga zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że e-booki są nadal za drogie, a nie wszystko można trafić w promocji po 9,90.