Miałam czytać Coetzeego. W rozmowie z mamą i siostrą rozczuliłyśmy się nad Jeżycjadą i postanowiłam uzupełnić, doczytać brakujące tomy. "Żabę" przeczytałam dziś... nawet nie wiem kiedy. Doskonale wiem, że Jeżycjada jest ... dla młodszych panienek, ale ja uwielbiam p. Musierowicz i jej Jeżycjadę. Jestem z Poznania, co prawda nie z Jeżyc, ale Jeżyce to moja licealna młodość. Te wszystkie uliczki to były moje kąty. Roosvelta 5 znam dobrze - okolica jest dokładnie taka jak opisuje pani Musierowicz. Park przy Operze też ma "moją historię", a Teatralka to chyba magiczne miejsce dla większości Poznaniaków. Ale do rzeczy ... Kolejna część "Jeżycjady" jest taka, jak poprzednie - ciepła, borejkowa, swojska. Nawet nie drażniło mnie przerysowanie postaci - chociażby syna Gabrysi i Grzegorza - Ignacego G., którego charakter nijak nie pasuje do ciałka 9, czy tam 10 - latka. Lubię Borejków, mam swój kubek w ich kuchni. Często łapię się na tym, że jak stoję w korku na Roosevelta, obok ich kamienicy, to sobie patrzę na ich bramę i czekam aż wyjdzie z niej moja ulubiona Ida, albo Gaba. Kocham Borejków i nie wstydzę się tego napisać...
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo Akapit-Press 2005, s. 215
Biblionetka: 4,75/6
Lubimy czytać: 3,68/5
Moja ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz