Czytając "Oczarowanie" czułam się jakbym właśnie dostała worek prezentów od Św. Mikołaja, jakbym dostała najpyszniejszą czekoladę na świecie, albo wygrała fortunę na loterii. Audrey Hepburn jest uwielbiana przeze mnie od paru już dobrych lat. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ją na ekranie, a była to "Sabrina" pokazana mi przez moją Mamę, zakochałam się w niej i moje uwielbienie nie słabnie. Audrey jest moją ukochaną aktorką, symbolem kobiecości, elegancji, definicją klasy. Kiedy jest mi źle na duszy, zawsze oglądam "Rzymskie wakacje" - to mój najlepszy polepszacz humoru. Ale wróćmy do biografii Audrey ...
Polowałam na nią w moim Empiku od jakiegoś czasu. Wiem, wiem, mogłam kupić poprzez internet lub gdziekolwiek indziej. Ale chciałam sobie samej sprawić niespodziankę, natykając się na nię pewnego dnia. I tak się stało. Moja mina, w momencie kiedy położyłam książkę na ladzie i pogłaskałam, musiała być absolutnie bezcenna. Wróciłam do domu jak w amoku i książka otrzymała honorowe miejsce na półce. Na przeczytanie jej zarezerwowałam sobie słoneczne popołudnia i przyznam, że chciałam maksymalnie celebrować to doznanie, jednak padłam ofiarą własnej ciekawości. Na pewno jestem nieobiektywna w przypadku tej książki, ale mnie, jako fance Audrey, czytało się ją przerewelacyjnie. Jak bardzo dobrą powieść. Donald Spoto nie stworzył laurki Audrey (jak to zrobił syn Audrey - Sean w jej biografii), ale rzetelny obraz osoby, która była niekwestionowaną arcygwiazdą kina. Relacje są oparte na wielu źródłach, co pozwala wierzyć w obiektywność. Polecam wszystkim audrey-maniakom, jak również osobom, które nie mają pojęcia o Audrey jako aktorce i znają ją tylko z pop-artowego Warhola czy kubków z Empiku (zbrodnia!).
Kategoria: biografia
Wydawnictwo Dolnośląskie 2008, s. 272
Biblionetka: 4,83/6
Lubimy czytać: 3,91/5
Moja ocena: 6/6
Nie mogę sie powstrzymać - oto parę moich ulbionych fotek A.H.
Z Gregorym Peckiem w "Rzymskich wakacjach" (dostała za tę rolę Oskara)
W "Sabrinie":
Podczas zdjęć do "Historii zakonnicy":
W "Śniadaniu u Tiffany'ego" śpiewająca "Moonriver":
Książka w kolejce:) Liczę na to, że nie będzie cukierkowo, bo strasznie mnie empikowe gadżety denerwują!
OdpowiedzUsuń