Już kiedyś doszłam do wniosku, że istnieją dwa niepodważalne prawa czytelnicze (które sprawdzają się przede wszystkim w moim przypadku) - najdalej nam do książek z własnej półki oraz ... znajomość klasyki bywa kulawa. W przypadku tej książki boleśnie potwierdziło się prawo wymienione przeze mnie jako drugie. Było to moje pierwsze spotkanie z Marią Rodziewiczówną. I jak to przeważnie u mnie bywa - z uprzedzeniami jej dotyczącymi pożegnałam się na zawsze.
Mamy tutaj historię pewnego małego miasteczka i okolicznych gospodarstw - XIX wiek, Kresy Wschodnie. Przekrój przez społeczeństwo - kompleksowy. Są chłopi, jest zubożała szlachta, są Żydzi, są dorobkiewicze, jest tak zwany "element". Wieś u Rodziewiczówny to nie tylko pola, lasy, łąki, zboża etc., ale przede wszystkim ludzie. Autorka doskonale portretuje mieszkańców - przede wszystkim psychologicznie. Nie wyczytamy tutaj wygładzonych opisów chłopstwa, wyidealizowanego obrazka szlachty -wszystko tak jak natura stworzyła - prawdziwie, bez lukru i cukierkowatości.
A o czym traktuje powieść? Głównym bohaterem jest Seweryn Sokolnicki. Boryka się on z niemałymi problemami finansowymi, które łata to pożyczkami u Żydów, a to pędzeniem wódki. Ostatecznością przed którą broni się zaciekle jest sprzedanie majątku rodzinnego. Próby ochrony ojcowizny wspiera wiernie jego prawa "ręka" - Szymon Łabędzki, przyjaciel i leśniczy. Podobne problemy napotyka Basia z sąsiedniego majątku - ratują ją lichwiarskie pożyczki, za które poręcza jej wuj - sknerowaty do cna. Pojawia się piękna i wartościowa kobieta Nina Zagrodzka - uwielbiająca wyścigi konne, bogata, ale i nie stroniąca od bezinteresownej pomocy. Zakochuje się w Sewerynie, on jednak zbyt dumny jest na to, aby związać się z kobietą bardziej majętną od siebie ...
Sięgając po tę książkę zdałam sobie sprawę z faktu jak długi czas nie miałam styczności z dawną polszczyzną. Piękną, dawną polszczyzną. Maria Rodziewiczówna nie była gruntownie wykształconą pisarką - skończyła zaledwie kilka klas szkoły, jednak styl jej pisania - surowy, prosty - przypadł mi do gustu. Momentami archaiczne sformułowania, szyk zdania czy określenia zmuszały do skupienia się nad treścią. "Klejnot" powstał w 1897 r., czyli nieco ponad 100 lat temu - język polski zmienił się w tym czasie bardzo. I przyznam, że niemałą przyjemnością było czytać powieść, która klimatycznie pachniała mi liceum ...
Rodziewiczówny w kanonie lektur dla żadnej ze szkół nie ma. Szkoda - mam wrażenie, że jest bardziej przyswajalna niż, chociażby nieszczęsne "Nad Niemnem" (wiem - "NN" można kochać bądź nienawidzić), a tematyka i tło społeczne są bardzo podobne. Dzieje się tu jednak więcej - mamy morderstwa, kłótnie, bijatyki (jak mawiała moja prababcia - nie ma dobrej historii bez trupa w tle). Z drugiej strony jest romans, uczucie. Jest też opis codziennych problemów ówczesnej zubożałej szlachty - spłata weksli, troska o majątki. Historia żyje - nie jest odrealnionym zlepkiem opisów stanów emocjonalnych etc., postaci są nakreślone tak realnie, a ich język jest równie autentyczny.
Na szczególną uwagę zasługują dwie bohaterki - Barbara i Nina. Obie to nowoczesne kobiety - nowoczesne w naszym rozumieniu. Niezależne, samodzielne, dbające o swoje gospodarstwa. Nie czekające na to, co przyniesie im los z założonymi rękoma. Inspiracji do opisania tych postaci autorka zapewne odnalazła w swoim życiorysie - sama zarządzała majątkiem ojca i uchodziła za kobietę silną i nowoczesną - Maria Rodziewiczówna obcięła włosy na krótko i nosiła krótką spódnicę. Kobiety odgrywają sporą rolę w "Klejnocie" - mężczyźni liczą się z ich zdaniem, szanują radę. Ciekawostką, na poły feministyczną, jest postać Ihnatowej - siostry głównego bohatera. W momencie kiedy jej mąż sprzedaje gospodarstwo, ona urażona lekceważeniem jej zdania w trakcie podejmowania decyzji o pozbyciu się ojcowizny - opuszcza go na zawsze.
Powieść polecam szczerze - zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. W interesujący i prawdziwy sposób przedstawia życie na Kresach Wschodnich w XIX wieku. Doskonałe portrety bohaterów, interesująca fabuła - to sprawdzone składniki dobrej powieści. A że klasykę i to w dodatku polską warto czytać - to chyba przekonywać nie trzeba. Warto oderwać się od współczesnej literatury, żeby nasiąknąć piękną, starą polszczyzną. I powtórzę - szkoda, że takich powieści nie było w kanonie lektur szkolnych - wiele wątków poruszonych w "Klejnocie" mogłoby doprowadzić do bardzo ciekawych dyskusji podczas lekcji języka polskiego. I na pewno nie będzie to moje ostatnie spotkanie z Marią Rodziewiczówną ...
kategoria: literatura piękna klasyka polska
Wydawnictwo MG 2011, s. 304
Biblionetka: 4,39/6
Lubimy czytać: 4,17/5
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MG oraz portalu Sztukater.pl. Dziękuję!
Dawno temu kupiłam "Wrzos" Rodziewiczówny, ale jakoś ciągle mi z tą książką nie po drodze. "Klejnot" też chętnie bym przeczytała. Czas lepiej poznać twórczość tej autorki :)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna opinia o tej książce. Trzeba będzie się za nią rozejrzeć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
W moim przypadku było podobnie. "Klejnot" to pierwsza książka Rodziewiczówny, którą miałam okazję przeczytać. Moja mama ją uwielbia (Rodziewiczównę), a ja... ja jakoś obawiałam się tego archaicznego już języka. Na szczęście nie było źle ;-)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Wrzos" tej autorki - miałam w okresie nastoletnim pasję do klasyki, wtedy połknęłam większość twórczości Kraszewskiego na przykład (większość, bo jak wiadomo, płodny twórczo był niewiarygodnie :)) Polubiłam Rodziewiczównę, choć do najulubieńszych jej nie zaliczam. A "Nad Niemnem" czytało mi się zgoła nieźle, chociaż z Orzeszkowej wolę "Chama".
OdpowiedzUsuń@Dosiak, kasandra_85 - polecam - początkowo trudno było mi się wbić w styl pisania, ale im dalej w strony tym lepiej. A im dalej od skończenia książki tym cieplej o niej myślę.
OdpowiedzUsuń@elwika - dokładnie, archaiczny język - tak jak pisałam wyżej troszkę mnie przeraził, ale... faktycznie, nie było tak źle.
@niedopisanie - Kraszewski mnie odstraszył "Starą baśnią", ale 1. było to parę dobrych lat temu, 2. nie miałam do niego cierpliwości 3. miałam fatalny, rozpadający się w rękach egzemplarz. No ale na stosiku "do pilnego przeczytania" pyszni się "Chata za wsią" i sama jestem ciekawa jak mi przypadnie do gustu. Orzeszkowa i "NN" - przeczytałam, gdyż lekturą było, ale czułam się równie pokaleczona jak po "W pustyni i w puszczy" w V klasie podstawówki. Niewykluczone, że gdybym teraz sięgnęła po tę powieść - to może inaczej bym ją odebrała. Może do niektórych książek trzeba dorosnąć. A za polecenie "Chama" dziękuję - skorzystam :)
Ja akurat Kraszewskiego czytałam, mając jakieś dwanaście lat i - o zgrozo - nadal uważam, że to był całkiem niezły wiek na taką lekturę, bo i wymagania miałam inne, i łatwiej było mi znieść pewną... Hm... Opasłość tomiszcza ;)) Najbardziej podobała mi się "Hrabina Cosel" i to akurat polecam ;) "W pustyni..." nie znoszę! Za całokształt :) Ale lubię Trylogię, pewnie też dlatego, że czytałam bardzo wcześnie i jako powieść przygodową, bez szczególnego zrozumienia wątków historycznych... Dziś nieco mnie irytuje stronnicze spojrzenie na Ukrainę. Za to "Bez dogmatu" czytane na studiach - bardzo smakowite :) A jak "Cham", to może i "Dziurdziowie"? Też niezłe. Choć chyba "Cham" lepszy ;)
OdpowiedzUsuńMuszę się z Tobą absolutnie zgodzić w kwestii tych dwóch zasad, które wymieniasz na początku...Z klasyką też jestem na bakier i ciągle brak mi...sama do końca nie wiem czego, by w końcu się za nią "zabrać". Może zaczną nadrabiać od "Klejnotu" skoro tak pięknie go opisałaś? Hmm...Kto wie?
OdpowiedzUsuńHі there ωοuld уοu mind letting me κnow which hоsting company you're utilizing? I've lоaded youг blog in 3
OdpowiedzUsuńdifferent browserѕ and I must sаy thiѕ blog loads a lοt quіckeг then most.
Cаn you гecommеnd a good wеb hosting pгovider at a fair price?
Cheers, I аppreciаte it!
Tаkе a look at my web site ... how to get twitter followers
Look into my web page - pinterest pin url
This is veгy attention-grabbing, You are а very professional blogger.
OdpowiedzUsuńΙ have joinеd youг feed and look forward tο in
thе hunt for extгa of your great post.
Also, I have sharеd your ѕіte in my social networks
Feel free to surf to my ωebsite ... www.zulutradeonline.com
Here is my blog post ... zulutrade opinioni
Z książek M. Rodziewiczówny czytałam Dewajtis- pochłąnęłam ją w dwa wieczory:) Polecam. Klejnot i Między ustami a brzegiem pucharu właśnie zakupiłam, gdyż czytałam o nich dobre recenzje. Z klasyki polecam też książkę- "Szalona" Kraszewskiego. A ze współczesnych pisarek piszących w podobnym stylu polecam książkę Hanny Cygler- W cudzym domu.
OdpowiedzUsuń