piątek, 24 września 2010

Zabójca z miasta moreli. Reportaże z Turcji - Witold Szabłowski





Ostrzyłam sobie zęby na tę książkę od kiedy tylko ją zobaczyłam gdzieś w zapowiedziach. Sama świeżutko wróciłam z Turcji, także temat mi i bliski.
Turcja ... kraj na pograniczu Azji i Europy. 97% powierzchni leży na kontynencie azjatyckim, pozostałe 3% w Europie i niektórzy żartują, że mniej więcej tyle procent szans ma Turcja na wejście do Unii Europejskiej. Turcja to kraj na pograniczu - kultury zachodniej i kultury islamu. Turcja to kraj podzielony wewnętrznie - na nowoczesne i postępowe duże miasta i wybrzeża oraz na konserwatywny i bardzo religijny Wschód. Ja znam Turcję z tej pierwszej części. Znam to za duże słowo. Starałam się poznać i staram się dalej.
Mieszanka kultury zachodniej bywa kłopotliwa - ot, siorbiesz sobie shake'a z Burger Kinga a tu muezzin nawołuje na modlitwę. Śpiew muezzina jest bardzo urzekający - dobrze jest być wtedy gdzieś bliżej natury, ciary gwarantowane. Przyznam szczerze, że szybko nauczyłam się rytmu dnia wyznaczanego przez śpiew muezzina. Przyznam szczerze, że brakuje mi tego.
Turcja to kraj, gdzie rzekomo rozkwita seksturystyka. Pan Szabłowski tematu nie tknął, jednak ja, jako obserwatorka, mogę sporo na ten temat powiedzieć. Nie miejsce jednak na to. Z jednej strony na wybrzeżu, w Stambule, Izmirze - o seks łatwo. Łatwiej nawet niż dajmy na to w Polsce. Z drugiej strony - Turek nie poślubi kobiety, która straciła dziewictwo z innym. Pan Witold w bardzo ciekawy sposób podsumował Turcję:
"Dziennik "Hürryiet" opublikował zaś zdjęcie dwóch kobiet, stojących obok siebie po pas w wodzie. Jedna była w muzułmańskim stroju, zakrywającym wszystko prócz oczu. Druga topless.
"To jest właśnie Turcja" - głosił redakcyjny komentarz." *
Witold Szabłowski dużo pisze o tym jak współcześni Turcy postrzegają Europejczyków. Jesteśmy dla nich troszkę jak dzikie zwierzaki wypuszczone na wolność. Niezrozumiałe, nieokrzesane, dzikie. Nieszanujące tradycji swoich dziadków. Niejednokrotnie zarzucano mi w Turcji, że poruszam się bez swojego starszego krewnego. Odpowiadałam, że przyjechałam tu sama. "Kobieta? Sama? ... To się nie godzi". Początkowo obruszałam się, później zrozumiałam dlaczego tak jestem postrzegana. W Turcji rodzina to siła przeogromna. Starszy brat - abi czy siostra - abla to osoby niemal równe hierarchii rodzicom. Bez wsparcia rodziny jesteś nikim. Odczułam to na własnej skórze - nawet mój M. odnosił się do mnie z dużo większym szacunkiem, kiedy przyjechali nas odwiedzić moi rodzice. Długo nie potrafiłam tego pojąć.
Witold Szabłowski poświęca sporo miejsca osobie Atatürka. Kim był Mustafa Kemal? Każde tureckie dziecko wyrwane w środku nocy ze snu odpowie Wam na to pytanie. Mustafa Kemal był tą osobą, która dała miejsce Turcji na mapie świata po I wojnie światowej, a w dalszej kolejności nadała Turkom ducha ... takiego, jakiego widzimy teraz. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o jego reformach, które zamieniły Turcję z kraju zacofanego w kraj o którym mówimy, że jest na pograniczu (ale jednak!) Europy i Azji. Ustanowił oddzielenie państwa od religii, zastąpił alfabet arabski alfabetem łacińskim, nakazał Turkom noszenie się po europejsku, nadał Turkom nazwiska i tak dalej i tak dalej. Jego obrazy, pomniki, popiersia, plakaty są wszędzie. WSZĘDZIE! Witold Szabłowski przytoczył anegdotę - jeśli przez 15 minut nie widziałeś oblicza Mustafy Kemala - biegnij, zapewne przekroczyłeś granicę. Kult Atatürka jest dla nas - przekornych Polaków - totalnie niezrozumiały. Mustafa Kemal jest poza wszelką krytyką - osoby, które podejmują próby są stawiane pod sąd. Ciekawostka - chcąc korzystać z internetu w Turcji, dajmy na to wykupić bezprzewodowy dostęp, należy podpisać oświadczenie w którym deklarujesz się nie obrażać i nie szargać pamięci Ataturka. Dlaczego? Grozi to więzieniem. Z tych powodów w Turcji zablokowany jest dostęp do You Tube'a. Ataturka uwielbiają wszyscy, bez wyjątku. Niemałym szokiem było dla mnie nie raz odnalezienie różnych zdjęć/plakatów/grafik o wymowie ultrapatriotycznej na facebookowych profilach moich tureckich przyjaciół. U nas, w Polsce, fanatyzm na tle idoli politycznych jest źle widziany. Ja, mimo mojego politologicznego wykształcenia, byłam szczerze zszokowana widząc na profilach facebookowych bardzo, ale to bardzo "postępowych" (nie umiem znaleźć lepszego słowa) różnych grafik z hasłami pt: "Mustafa Kemal ojcem nas wszystkich". Ot, Turcy w całej swej okazałości.
Witold Szabłowski przedstawia wiele innych ciekawych reportaży - o Ali Ağcy, o producencie obuwia ze Stambułu, o byłych prostytutkach, które startowały do parlamentu tureckiego, o kontaktach damsko-męskich w Turcji, o honorowych zabójstwach. Zbiór przecudowny - świetnie się czyta. Ja Turcję kocham całym sercem, ale znam jedynie jej cząsteczkę. Ludzie są  od nas inni, w sensie kulturowym... mimo, że nam Polakom wydaje się, że Turcy są tacy europejscy. Nie są europejscy, nie są też muzułmańscy - są jedyni w swoim rodzaju. Są tureccy. I każdy za Mustafą Kemalem powtarza - Türküm' diyene, co można przetłumaczyć jako "szczęśliwy ten, co może o sobie powiedzieć "jestem Turkiem" ".
Za prywatę przepraszam, mam nadzieję że było chociaż troszkę interesująco.

Kategoria: zbiór felietonów
Wydawnictwo Czarne 2010, s. 208
Biblionetka: 5,00/6
Moja ocena:6/6

*  W. Szabłowski "Zabójca z miasta moreli. Reportaże z Turcji", Wołowiec 2010, s. 206.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC