niedziela, 29 maja 2011

Kto zabił Inmaculadę de Silva? - Marina Mayoral





To moje pierwsze spotkanie z panią Mayoral i już na wstępie lojalnie uprzedzę, że pani Marina totalnie mnie uwiodła swoim pisarstwem. Początki były trudne - nie mogłam się przebić przez pierwsze kilkanaście stron tej książeczki (dotyczy objętości, a nie wartości czytelniczej) i tak sobie po cichu myślałam, że chyba się z panią nie polubimy. A potem poszło jak z płatka ...

Historia opowiedziana jest ustami młodziutkiej Etelviny, pochodzącej z tej samej rodziny co tytułowa bohaterka. Dziewczyna wychowywana przez wuja, przyjeżdża na wakacje do rodzinnej miejscowości i wprowadza w czyn, to co postanowiła sobie nieco wcześniej. A co postanowiła, a mianowicie to, że zostanie pisarką. Początkowo zamierzała jedynie opisać historię swojej ciotki Inmaculady, jednak podczas zbierania notatek okazuje się, że poznawanie  perypetii pięknej kobiety prowadzi ją do przemyśleń na temat swojej rodziny, a przede wszystkim jej samej i jej relacji z zakochanym w niej Juanchu. 

Etelvina próbuje rozwikłać zagadkę - jak to się stało, że jej ciotka zginęła w tym samym miejscu i tym samym czasie co lokalny Robin Hood - Anton del Canote? Czy byli kochankami? Kto kogo zabił? Odpowiedzi na to pytanie w książce nie uzyskamy. A przynajmniej nie otrzymamy odpowiedzi jednoznacznej. Członkowie rodziny, mieszkańcy wioski - osoby te przedstawiają swoją wersję wydarzeń. Wersje odmienne od siebie. Dlatego pani Mayoral zastosowała ciekawe rozwiązanie - czytelnik może przyjąć jedną z wersji, bądź dopowiedzieć coś od siebie. Historia pozostaje otwarta. Jak w życiu...

Zastosowanie zabiegu dopuszczenia do głosu różnych osób wypadł wyjątkowo smacznie. Opowieść nabiera przy tym autentyczności, jest naszpikowana emocjami, czujemy się w niej totalnie osadzeni. Gawędziarski styl prowadzenia narracji sprawił, że czułam się w tej historii bardziej swojsko. Autorka dostosowała również styl wypowiadania się do postaci - kiedy nastolatkowie wymieniają się poglądami, przebija w ich rozmowie jeszcze typowa dla ich wieku naiwność, kiedy słyszymy wersję wydarzeń z ust lokalnego stolarza - opowieść prowadzona jest zdawkowo, po męsku. Kiedy wypowiada się była pokojówka, prosta dziewczyna - sposób prowadzenia narracji jest bardzo realistyczny. 

Początkowo miałam problem, aby połapać się kto jest kim dla kogo - pomocne jest tutaj zdecydowane drzewo genealogiczne umieszczone na końcu książki. Jednak z małą ściągą można z powodzeniem i dużą przyjemnością zapoznać się z opowieściami rodzinnymi. Było to również moje pierwsze literackie spotkanie z Hiszpanią na tle dyktatury Franco, co zdecydowanie rozbudziło mój apetyt historyczny.

Podsumowując - bardzo udane spotkanie z panią Mayoral. Sprawnie napisana historia, która zostawia nas w niedosycie czytelniczym. Jeśli ktoś nie lubi otrzymywać zakończenia na tacy - zdecydowanie książka dla niego. 

A tak na zupełnym marginesie - piękna okładka... po prostu piękna

Kategoria: literatura piękna współczesna
Wydawnictwo Muza 2011, s. 168
Moja ocena: 5/6

Książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza.

3 komentarze:

  1. Okładka rzeczywiście cudna ;) A pozostałe książki Mayoral można kupić w Matrasie w bardzo atrakcyjnych cenach :D

    OdpowiedzUsuń
  2. czeka na mnie "prawie doskonała" kupiona za 8,5zł na : http://3telnia.pl/index.html?prod_name=mayoral&search=ok
    Polecam księgarenkę - tanio, tanio, tanio. Ale szperać trzeba :)
    I dzięki za info w matrasie, na pewno skorzystam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się też spodobała, zarówno książka, jak i okładka ;-)

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC