Dojrzewanie to najtrudniejszy okres w naszym życiu. Zmienia się nie tylko nasze ciało, ale nasz sposób postrzegania świata. Bunt, który w nas narasta przekreśla wszystko, co do tej pory zwykliśmy uważać za dobre. Sprzeczamy się z rodzicami o błahe sprawy, wierzymy w teorie, które mają zmienić świat, słuchamy dziwnych dźwięków, pijemy jeszcze dziwniejsze rzeczy. Buntujemy się. Im bardziej jesteśmy inni od "normalnych" - tym nasze wewnętrzne "ja" czuje się lepiej. Ma to swój urok? I to jaki. Macie swoje wspomnienia z tego czasu? Bo ja tak.
Bunt Jarlego Kleppa przypada na lata 90. Gardzi on popem lat 80, uważając Duran Duran za szczyt muzycznego obciachu. Teraz słucha kapel punkowych, których teksty mówią o tym, jak zmienić świat. Jest przeciwny wszystkiemu co burżuazyjne, kapitalistyczne. Razem z kumplami z liceum grają w kapeli Mathias Rust Band - ich kawałki to wykrzyczany bunt przeciwko miejscu i czasom, w których przyszło im dorastać. Nosi się jak punk, pije, pali, ma swoją dziewczynę. Ma 17 lat. Pewnego dnia na korytarzu szkolnym zauważa Nowego. Spokojnego, pogodnego chłopaka, w dżinsach i jasnym sweterku. Z grzecznie ułożonymi włosami. Zupełne przeciwieństwo. Ciepło przechodzi przez jego ciało. Jarle zakochuje się w nieznanym "drętwiaku".
Z dnia na dzień Jarle staje się, lub przynajmniej stara się stać, chłopakiem, takim jak Yngve. Włosy z długich, nieokiełznanych piór stają się krótką, grzeczną fryzurą. Wcześniej gardził jakąkolwiek formą ćwiczeń fizycznych - teraz zapragnął grać w tenisa z Yngvem. Również pop, którego słucha Yngve - nabiera w oczach Jarlego większej wartości. Stara się zachowywać jak grzeczny chłopak. Dlaczego? Zakochał się i nie potrafi tego wytłumaczyć.
W powieści króluje muzyka, co dodatkowo wbija w klimat nastoletniości. Kiedy masz 17 lat ludzi klasyfikujesz według prostego klucza - muzyka, której słuchają. Muzyka jest wtedy kwintesencją człowieczeństwa. Kawałek godny Twego uznania musi mieć dobry tekst. Taki o którym będziesz mógł porozmawiać z najlepszym przyjacielem. Jarle przeprowadza mnóstwo dyskusji muzycznych ze swoim najlepszym kumplem Helge. Muzyka tworzy ich tożsamość. Tore Renberg naszpikował powieść odniesieniami muzycznymi, dzięki czemu nie sposób nie czuć klimatu "tamtych lat".
Autor pokazuje proces usilnej przemiany Jarlego w człowieka, takiego jak Yngve. Prowadzi to do niemal destrukcyjnych zachowań - Jarle rani matkę, najlepszego przyjaciela, swoją dziewczynę Katrinę. Walczy pomiędzy dwiema osobowościami - Jarle przed Yngve i Jarle po Yngve. Momenty, w których stary Jarle bierze górę to, moim zdaniem, najbardziej spektakularne sceny w tej powieści. Mocne, dosadne, brutalne. Doskonale kontrastują one z momentami, w których Jarle analizuje swoje uczucie do Yngvego. Z brutalnego, zbuntowanego przeciwko niemal wszystkiemu nastolatka, przemienia się w chłopca zauważającego harmonijną budowę ciała Yngvego, zachwycającego się jego urodą. Doskonale napisane, "miękkie" fragmenty powieści.
Było to moje pierwsze spotkanie z literaturą norweską. Proza pozbawiona niepotrzebnych wypełniaczy stylistycznych, kwiecistych opisów. Oszczędna w formie, lecz przesycona emocjami. Historia o tym, jak trudny jest czas w którym budujemy swoje przyszłe "ja". O tym, jak trudno jest odnaleźć się w gąszczu idei, które kuszą nas, kiedy mamy naście lat. Trudno jest mi jednoznacznie ubrać w słowa co ujęło mnie w "Człowieku ..." najbardziej. To po prostu kawałek niezłej literatury, którą trudno jest mi porównać do czegokolwiek, co uprzednio czytałam. Polecam, zdecydowanie polecam, koniecznie z debiutancką płytą The Smiths w tle.
Kategoria: współczesna literatura piękna
Wydawnictwo Akcent 2011, s. 360
Biblionetka: 4,77/6
Lubimy czytać: 4,32/5
Moja ocena: 5/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Akcent oraz portalu Czytanieszkodzi.pl.
Powieść również bardzo mi się spodobała. Pan Renberg ma prawdziwy talent i stworzył opowieść pełną emocji, okraszoną muzyką i przekonaniami młodego, niezwykle interesującego człowieka. Sama od siebie polecam Ci gorąco film, który powstał na postawie tej powieści, o tym samym tytule :) Mi podobał się bardzo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki i już nie mogę się doczekać kiedy po nią sięgnę. Chociaż najpierw wypadałoby ją kupić albo wypożyczyć :D Książkę dodaję do listy. :) Ciekawa recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam tę książkę na półce, jednak zawsze jakoś omijałam ją skutecznie, gdyż byłam przekonana, że to niezbyt ciekawa historia a teraz widzę, że się myślę i jednak warto zaznajomić się z treścią ,,Człowiek, który pokochał Yngvego'', dlatego jak znajdę chwilę to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńSzczególnym sentymentem darzę tę książkę...:) Za muzykę lat 90tych...:)_
OdpowiedzUsuń@Ala - prawda, historia mnie totalnie zaskoczyła, bo spodziewałam się w najlepszym wypadku czegoś średniego. A tu naprawdę kawał dobrej prozy. Takiej, która będzie wracać strzępami pamięci w różnych przyszłych momentach. O filmie już zostałam poinformowana, że takowy istnieje. - potem doczytałam w książce o tym informację :) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuń@Cassiel - Dziękuję i szczerze polecam. Warto, po trzykroć.
@Cyrysia - historia jak historia. Genialny jest sposób pisania Renberga. Niby oszczędnie, momentami dosadnie i wulgarnie, ale ... jest w tym COŚ, co sprawia, że tej książki nie zapomnisz.
@Ewa - ojjj tak - dużo tych dziwnych dźwięków z przełomu lat 80./90. Specyficznych i typowych tylko dla tamtego czasu.
Kolejna pozytywna recenzja tej książki, coś mnie do niej przyciąga i na pewno w przyszłości przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOoo... Nie sądziłam, że "Człowiek..." będzie taka intrygująca. Może nie do końca moje klimaty czytelnicze, ale intryguje...
OdpowiedzUsuń@Dosiak - warta każdej chwili. Naprawdę dobra powieść.
OdpowiedzUsuń@Bujaczek - czasem warto przeczytać coś spoza swoich "ulubionych tematów" - okazuje się niejednokrotnie, że jest całkiem całkiem interesująco.
Czytając "Człowieka..." przeniosłam się cudowną, sentymentalną podróż :) Rzeczywiście pełna emocji, okraszona muzyką...
OdpowiedzUsuń@Bibliofilka - to prawda. Aż się chciało naciągnąć na grzbiet koszulę w kratę i jakiś zgrzebny sweterek :) Książka świetna :)
OdpowiedzUsuń