To, że muzyka jest dla mnie równie ważna jak literatura, nie jest pewnie niczym oczywistym. Ale też i nie jest niczym wyjątkowym. Wszyscy słuchamy, ale każdy z nas słucha inaczej. Ścieżki mojego gustu muzycznego bywają bardzo zakręcone i zawiłe, ale jedno jest pewne - muzykę kocham. Sercem całym. Dlatego z wypiekami na twarzy zabrałam się za pochłanianie "Wywiadów bez Kitu".
O "legendarnym krakowskim radiu" przeczytałam pierwszy raz na okładce "Wywiadów bez Kitu". Jednak przyznajmy szczerze - raczej do targetu owego radia nie należę - już dawno skończył się mój romans z ciężkimi brzmieniami. Z dużym zainteresowaniem i podziwem przeczytałam jednak wstępniak Romualda Stankiewicza - redaktora naczelnego Radia Bez Kitu. Radio wystartowało w 2002 roku, pięciokrotnie zmieniało siedzibę, bazowało główne na audycjach autorskich, ponadto można było wysłuchać reportaże oraz transmisje koncertów. Z Radiem współpracowali głównie studenci i licealiści, którzy w stacji uczyli się zawodu.
Same "Wywiady bez kitu" to zbiór ponad pięćdziesięciu rozmów z polskimi i zagranicznymi muzykami oraz innymi artystami. Zgadzam się z tym, co napisał Romuald Stankiewicz w przedmowie - czytanie tej książki jest jak podróż w czasie, odkurzanie starych nagrań. Od 2002 roku wywiadów udzielili m.in. Aga Zaryan, Closterkeller, Coma, Cree, Czesław Śpiewa, Happysad, Hey, Maciej Maleńczuk, Muchy, Myslovitz, Renata Przemyk, Stanisław Soyka, T.Love, Tymon Tymański. Każdy wywiad opatrzony jest wstępniakiem, w którym redaktor radiowy wyjaśnia okoliczności przeprowadzania rozmowy - niejednokrotnie wprowadza to świetny klimat i wywiad się po prostu chłonie.
Całościowo "Wywiady ..." są jednak dość nierówne. Przyczyny leżą po stronie rozmówców, jak i przeprowadzających wywiady. Są rozmowy w których artyści ewidentnie nie mają do powiedzenia o niczym poza swoją muzyką. Tło - psychologiczne, historyczne, socjologiczne - w muzyce jest bardzo ważne. Bez takiego tła polska scena lat 80. byłaby tylko mieszaniną krzyku, szarpania gitar. A tak stała się zjawiskiem społecznym, niemal unikatowym na skalę europejską. W niektórych wywiadach mocno można poczuć, że to osoba przeprowadzająca rozmowę nie ma pomysłu na artystę i pyta o banały. Całościowo jednak rozmowy są bardzo ciekawe i niejednokrotnie odkładałam na bok książkę, aby posłuchać utworów danego wykonawcy. Najpiękniej jednak całe moje rozważania mogą podsumować słowa jednego z redaktorów - Michała "Vespera" Dziewońskiego - "Wywiad z Anathemą nauczył mnie jednej bardzo ważnej rzeczy - o muzyce nie można za dużo rozmawiać, trzeba ją grać lub słuchać" *. I nie pozostaje mi dodać nic innego.
Które wywiady zrobiły na mnie największe wrażenie? Pewnie nie będę oryginalna jeśli powiem, że były to w których mogłam poczytać o muzykach, których osobiście cenię, lubię i nadal słucham. Najbardziej podobał mi się wywiad z Renatą Przemyk. Ciepła, skromna osoba. Myslovitz - rozmowa o graniu, czytaniu, słuchaniu. Przeczytałam ją dwa razy. Uśmiałam się przy wywiadzie z chłopakami z Happysad, którzy prezentowali wyjątkowo abstrakcyjny sposób rozmawiania. Zaskoczyła mnie pogadanka z Formacją Chatelet - genialni ludzie, totalnie zakręceni - bardzo w moim smaku. Uważam rozmowę z nimi za prawdziwą perełkę tego wydawnictwa. Mój patriotyzm muzyczno-lokalny nie został wygłuszony i chylę czoła chłopakom z Much, którzy również pokazali się z bardzo ciekawej strony. Kapela ze Wsi Warszawa - genialny, zabawny i inteligentny wywiad.
Na osobne wyróżnienie zasługują dwa wywiady - z Kaśką Nosowską oraz Myslovitz. Dlaczego? Bo w tych wywiadach jest mowa o literaturze. I to jest mowa w bardzo ciekawy sposób. Kaśka pięknie mówi o tym, że bardzo zależy jej na tym, żeby jej syn kochał czytać, gdyż jak ona sama twierdzi to jest niesamowita sprawa. "Książka potrafi załatwić każde problemy. Jak mam kłopoty, to zaczynam czytać, a czytam tak, że przestaję funkcjonować w realu. Jestem jakby cała w książce." **
Ciekawie czyta się również te wywiady z perspektywy 2011 roku, w którym Internet opanował w tak dużym stopniu nasze życie codzienne. Wręcz "wzruszają" wypowiedzi muzyka z Anathemy, gdzie ekscytacja siecią jest tak spora, że mogą to zrozumieć tylko osoby, które pamiętają "czasy" przed Internetem. TUMBAO opowiada również w zabawny sposób o wrocławskich drogach - jadąc samochodem woleli słuchać kaset, gdyż płyty kompaktowe częsty na wrocławskich dziurach ... przerywały. W tym kontekście można powiedzieć, że wynalezienie formatu mp3 to prawdziwe zbawienie.
Podsumowując - ciekawa książka, pewnie nie tylko dla fanatyków muzyki. Fanów ciężkich brzmień uraduje podwójnie. Dla mnie była to troszkę podróż w czasie - przypomniałam sobie stare, dobre czasy, kiedy cięższe brzmienia były dla mnie całym światem. Parę świetnych rozmów, kilka słabszych, ale w całokształcie bardzo dobrze przygotowana książka. Troszkę martwi fakt, że nie widać jej na półkach księgarskich. Ja, jako fanka muzyki, zdecydowanie polecam!
Kategoria: literatura faktu
Wydawnictwo Narbook 2010, s. 416
Biblionetka: 4,83/6
Lubimy czytać: 5,67/10
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Narbook i portalu Sztukater.pl.
* "Wywiady bez kitu", Jelenia Góra 2010, s. 20.
** tamże, s. 120.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMuzyka pełni w moim życiu ogromnie ważną rolę. To nie tylko dźwięki zabierające mnie w czasy, do których duszy tak tęskno, nie tylko wokal, gitara, perkusja czy bas. To cała ideologia, życie. Wgłębianie się w biografie ukochanych muzyków przynosi tyle samo radości ile poznawanie stworzonych przez nich utworów. Dlatego uwielbiam czytać wywiady, biografie, jakiekolwiek zapisane wspomnienia, migawki z życia ważnych dla mnie muzyków. To połączenie moich dwóch miłości- literatury i muzyki.
OdpowiedzUsuńNatomiast odnosząc się do Twoich słów- muzyka zespołów, person, o których dzisiaj piszesz, to nie te dźwięki, które grają mi w duszy, nie te czasy i te klimaty. Ja w muzycznym świecie odchodzę jednak jeszcze trochę dalej w czasie, w szalone lata sześćdziesiąte, czy siedemdziesiąte pełne nowych, niesamowitych eksperymentów. Rozumiem jednak Ciebie całkowicie i jak najbardziej podzielam optymizm związany z takimi publikacjami, dla miłośników muzyki każde połączenie słowa pisanego i dźwięków grających w sercu jest idealną mieszanką, często wybuchową :)
Świetna sprawa - muzyka i literatura w jednym.
OdpowiedzUsuńUwielbiam strasznie słuchać muzyki i odgrywa ona w moim życiu ogromną rolę. Bardzo mnie ciekawi ta książka, bo te wywiady ze znanymi osobami po prostu mnie przyciągają!
OdpowiedzUsuńCiekawa rzecz - poznać znane nam osoby z innej strony. No i to połączenie literatury z muzyką... Zachęcające:)
OdpowiedzUsuńLudzie z pasją- obserwowanie ich i słuchanie to moja niekłamana przyjemność. Iskierki w oczach i słowa opiewające źródło miłości i euforii życia to coś absolutnie wyjątkowego u każdego. Pasja uszlachetnia i czyni człowieka niesamowicie pięknym. Muzyka choć jest zajęciem chyba najbardziej powszechnym spośród wielu innych pasji potrafi wyzwolić niesamowite emocje, oczywiście gdy jest tworzona w sposób pełny miłości i zaangażowania. Ta pozycja wydaje mi się niesamowicie smaczna i pełna właśnie takiej bezgranicznej pasji i namiętności.
OdpowiedzUsuń@Ala - Alu, pięknie napisałaś o tym, jakie uczucia wzbudza w Tobie muzyka. Zgadzam się z Tobą. I zgadzam się z tym, co piszesz o tego typu publikacjach. Najważniejsze w tym wszystkim, to poczuć muzykę. Nie tylko słuchać, ale starać się wniknąć głębiej w jej istotę. Niezależnie od gatunku, który uważamy za nasz ulubiony.
OdpowiedzUsuń@Artsajke - polecam, naprawdę warto :)
@Sarenkasarna - wywiady są, tak jak pisałam, na różnym poziomie, ale całość nie rozczaruje. Wybór wywiadów, które na mnie zrobiły wrażenie, oczywiście wybitnie subiektywny.
@Zaczytana - większość mówiła przeważnie o muzyce. Swojej muzyce. Dlatego dla mnie szczególnie ciekawe wydały się rozmowy o czymś innym niż twórczość danego zespołu. Stąd wyróżnienie tych, a nie innych wywiadów.
@Kasia - muzyka to sztuka. A sztuka tworzona bez pasji to chałtura. Mnie w muzyce urzekają najbardziej emocje, a w drugiej kolejności taka nieokreślona do końca świeżość. Siła jednego mikrodźwięku, która sprawia, że cały utwór wzbudzi we mnie dreszcze. Bardzo mało polskich muzyków współczesnych to ma.
A sama książka - warta przeczytania, otwiera oczy na niektóre kwestie, pozwala poznać niektórych muzyków z nieco innej strony.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Przepraszam za moje milczenie i niezbyt "bieżące" komentowanie. Jakoś tak pisanie ostatnio nie po drodze. Może kryzys. Mam nadzieję, że chwilowy. Uściski dla wszystkich, którzy mimo tego mnie czytają :)
A.
Radio, wywiady znam bardzo dobrze, ale zapomniałam w ogóle o jego istnieniu :) Niestety, lata lecą... Dziękuję za recenzję i przypomnienie o Bez Kitu :)
OdpowiedzUsuń@Shirleyek - dziękuję za ciepłe słowa i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń