Ochów i achów na temat tej książki naczytałam się tak wiele, że ... nabrałam ogromnej ochoty, aby się z nią zmierzyć. Jako, że ostatnio jakoś tak niefajnie i na bakier z książkami i niestety moim blogiem, to odstraszała mnie objętość. 720 stron i kategoria romans? Uprzedzenia w mojej głowie, aż huczały.
"Jeździec miedziany" to historia Tatiany Mietanowej - 17-letniej Rosjanki, mieszkającej w Leningradzie oraz Aleksandra - żołnierza Armii Czerwonej, z pochodzenia Amerykanina. Historia jest dość banalna i schematyczna. Poznają się przypadkiem, w dniu ataku III Rzeszy na ZSRR, zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Los rzuca im wyzwania i kłody - Aleksander wcześniej spotykał się z siostrą Tatiany - Daszą, jego przyjaciel zadurza się w Tanii. Leningrad zostaje oblężony, a na mieszkańców pada widmo śmierci głodowej. I w tej mocno dramatycznej otoczce miłość Tanii i Aleksandra rozkwita.
Postaci są zbudowane w myśl zasady "czarny charakter-biały charakter". Tatiana to dziewczyna bez wad - niewinna, naiwna, zakochana, pełna poświęcenia i uwielbienia wobec Aleksandra. Zrobi wszystko i za każdą cenę (nawet przetoczy mu swoją krew). On - tu autorka prawdopodobnie próbowała troszkę skomplikować rys charakterologiczny. Z jednej strony to porządny mężczyzna - dba o Tanię i jej rodzinę, stara się zapewnić jej jak najlepszy byt, z drugiej miotają nim sprzeczne uczucia i bywa mocno powściągliwy. Dasza i Dmitrij - siostra Tanii oraz przyjaciel Aleksandra, to czarne charaktery tej historii. Motyw Dmitrija trąci sporym banałem i ostatnie sceny książki powodują jedynie uniesienie brwi i ironiczne prychnięcie.
Fabuła i rozwój akcji to schemat znany, nieco oklepany, raczej mocno przewidywalny. To, że losy Tanii i Aleksandra muszą być mocno zawiłe - jest oczywiste. Jednak rozwiązania stosowane przez autorkę nie są rażące na tyle, żeby zabijały czystą przyjemność czytania. A to jest główny atut tej książki - czyta się ją, tak jak głosi większość recenzji i opinii, jednym tchem. Wynika to w dużej mierze z ogromnej wręcz ilości dialogów, ale przy ubywających stronach ... czego chcieć więcej. Owszem jest banalnie, przewidywalnie, ale jak na romans poziom jest dość przyzwoity.
Ciekawie autorka opisuje również Leningrad - z tego co wyczytałam, historia opiera się na losach bodajże jej dziadków, którzy opowiadali o oblężeniu St. Petersburga. Fragmenty (szkoda, że jest ich stosunkowo mało) o życiu w oblężonym mieście, historie sąsiadów, znajomych Tanii i Aleksandra, sam wątek Amerykanina w sowieckiej Rosji, realia komunizmu - dla mnie, jako rusofilki, spora wartość dodana "Jeźdźca ...". Siłą rzeczy przyszło mi do głowy porównanie z książką Aksjonowa. "Pokolenie zimy" i kontynuacja - to bardziej ambitne potraktowanie tematu i ... czuć mocno rosyjską duszę. "Jeździec ..." jest pisany przez Amerykankę i to powoduje, że akcja jest bardziej hollywoodzka i brawurowa. "Pokolenie zimy" i kolejne tomy to surowe, rosyjskie postrzeganie świata.
Jeśli oczekujecie literatury ambitnej, na miarę klasyki rosyjskiej - raczej omijajcie tę książkę z daleka. Jednak jeśli potrzeba Wam odprężenia, nieskomplikowanej historii miłosnej, kobiet o wielkim sercu i mężczyzn jak z obrazka - zdecydowanie sięgnijcie po "Jeźdźca miedzianego".
Kategoria: romans
Wydawnictwo Świat Książki 2010, s. 720
Biblionetka: 5,16/6
Lubimy czytać: 7,94/10
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam w formacie EPUB dzięki uprzejmości Wydawnictwa Świat Książki oraz portalu WOBLINK.
Nie siegnelam po te ksiazke wlasnie ze wzgledu na kategorie romansidla. Jak widac dobrze zrobilam. Podoba mi Twoja wywazona opinia, zupelnie inna od tych entuzjatycznych :)
OdpowiedzUsuń@ann - Dziękuję bardzo za ciepłe słowa. Nie ukrywamjmy - targetem są pewnie kobiety młodsze ode mnie. No i zapomniałam w ferworze pisania dodać, że mocno akcentowane są fragmenty soft-porno. O ile na początku łudziłam się, że na wypiekach i westchnieniach Tatiany się skończy, o tyle dalszy rozwój .. ekhm akcji ... sprowadził mnie na ziemię. Dziękuję za komentarz, pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńKsiążki jeszcze nie czytałam,ale od dłuższego czasu poleca mi ją mama i muszę to niedługo zrobić;)
OdpowiedzUsuńMam ją na półce, jak i pozostałe części, też przeraziła mnie objętość stron i kategoria romansu, ale skoro nie jest tak źle, to poczytam w ramach 'odprężenia' :)
OdpowiedzUsuń@Miravelle, @Bibliofilka- polecam, czyta się świetnie. Aczkolwiek - miejcie w świadomości, że nie jest to literatura najwyższych lotów. Na długie zimowe dwa wieczory - jak znalazł.
OdpowiedzUsuńCóż mam "troszkę" więcej niż 16 lat a książka mi się bardzo podobała. Polecam ją z czystym sumieniem. Troszkę dziwię się autorce bloga że tak ją oceniła, ale jak to mówią o gustach się nie dyskutuje. Może warto było zwrócić większą uwagę na tło historii miłosnej a nie tylko na nią samą.
OdpowiedzUsuń