wtorek, 27 marca 2012

Tajemnice kawy - Sara Magdalena Woźny




Kawa, kawa, kawa ... kto z nas nie zaczyna dnia od filiżanki (bądź kubka!) tego aromatycznego napoju. Uważana za jedną używek, niejednego uratowała w czasie sesji, przy natłoku pracy. A niektórzy nie wyobrażają sobie bez niej śniadania. Stała się na tyle ważnym elementem naszej kultury (globalnie), że dla niektórych jest pasją, zawodem, a nawet sposobem na życie. Do takich osób należy zdecydowanie autorka książki "Tajemnice kawy" Sara M. Woźny, która od niemal dziesięciolecia jest, jaka sama o sobie pisze, zaabsorbowana światem kawy. Owocem tego zafascynowania jest właśnie owa książka.

Autorka stara się wprowadzić czytelnika w świat kawy bardzo kompleksowo. I to chyba najlepszy przymiotnik, który opisuję tę książkę. Zostaniemy przeprowadzeni przez proces uprawy kawy - od rodzajów plantacji, poprzez metodę obróbki zbiorów, palenie, pakowanie oraz przechowywanie ziaren. Następnie zostaniemy wprowadzeni w arkana przyrządzania tego napoju - jak mielić, przyrządzać i jak prawidłowo degustować kawę. Nie zabraknie przepisów kawowych - od tych "klasycznych" jak espresso, cappuccino czy macchiato na kurczaku w sosie kawowym skończywszy. Autorka deklaruje, iż interesują ją zależności pomiędzy sposobem odżywiania a zdrowiem, naturalne jest więc, iż nie zabrakło tutaj rozdziału pod tytułem "Kawa a zdrowie". 

Należy podkreślić, iż przygotowanie takiej książki musiało być nie lada wyzwaniem. Podkreślę raz jeszcze - każdy temat został potraktowany kompleksowo i mocno profesjonalnie. I ta profesjonalność, przyznam szczerze, mocno mnie peszyła. Kawoszem jestem raczej umiarkowanym - z niegdysiejszych sześciu kubków kawy ograniczam się teraz do dwóch dziennie. I to jeszcze w mocno nieszlachetnej formie, bo słodzonej i to jeszcze zabielanej mlekiem. Autorka, która zajmuje się światem kawy na pewno nieamatorsko sugeruje rozwiązania mocno profesjonalne, a co za tym niestety idzie dla zwykłego kawosza niemal nieosiągalne. To prawda, że coraz częściej możemy spotkać w kafeteriach baristów, którzy przygotują doskonały napój, ale większość z nas pewnie nie przywiązuje aż tak dużej wagi do jakości napoju, który pijemy.

Mocną stroną książki są zdecydowanie (dla mnie) walory estetyczne i historyczne. Zacznijmy od tych drugich - ujął mnie podrozdział, który traktował o historii kawiarni typu wiedeńskiego i ich karierze w mieście Breslau. Zapragnęłam, aby ktoś odtworzył takie miejsca. Teraz. mamy do czynienia z zupełnie innym klimatem pijania kawy i traktowania czasu z nią spędzanego.  Estetyka książki - na bardzo wysokim poziomie - kredowy papier, zdjęcia, grafiki, wykresy, kalendaria - ogrom pracy, który robi wrażenie.

W tej szczegółowej pracy zabrakło mi jednak dokładniejszego potraktowania tematu kawy po turecku. A temat to niezwykle ciekawy i wart uwagi. Autorka wspomniała, co prawda, że "kawa powinna być czarna jak piekło, mocna jak śmierć i słodka jak miłość" *, ale szkoda, że samej specyfiki tureckiej kahve nie potraktowała bardziej kompleksowo. Warto nadmienić, że dla Turków dużo ważniejszym napojem jest herbata, jednak od XV wieku przez wiele stuleci to właśnie kawa była na pierwszym miejscu. Sprowadzano ją do Anatolii z krajów arabskich - herbata święci triumfy dopiero od połowy XIX wieku. Pomimo sprzeciwu islamskich duchownych, którzy znaleźli w Koranie ustęp świadczący na niekorzyść kawy, w imperium osmańskim kawa była najpopularniejszym napojem, traktowanym jako namiastka zakazanego przez religię alkoholu. To właśnie Turcy sprowadzili kawę do Europy i nauczyli mieszkańców kontynentu sztuki picia tego napoju. Turecka kawa może być bardzo słodka (çok şekerli), półsłodka (orta şekerli) lub bez cukru (sade). Bardzo drobno zmielone ziarna wsypuje się do specjalnego naczynia z wydłużoną rączką (cezve) napełnionego wcześniej wrzątkiem, dodaje się cukier i stawia na ogniu. Po doprowadzeniu do ponownego wrzenia wlewa się bez odcedzania do małych czarek. Prawdziwa kawa po turecku powinna zagotować się trzy razy. Warto pamiętać, aby pić ją w odpowiednim nastroju (keyif) - wtedy szybko przywraca ona siły. Keyif to umiejętność odprężenia się, cieszenia drobiazgami - coś bardzo ważnego i zauważalnego w Turcji. Ciekawostką jest, że w tureckich knajpkach, restauracjach i lokantach (rodzinne knajpko-restauracje z marnym wyglądem i przepysznym jedzeniem) podaje się kawę rozpuszczalną, oznaczoną w menu jako neska, z dodatkiem mleka i cukru - dosłownie zalewa się zwykłą kawę rozpuszczalną (i co ciekawe nie będzie to kawa marki Nescafe, bo ta jest w Turcji bardzo droga) ze słoika wodą, dodaje mleko i cukier w kostkach. W naszych polskich knajpkach - chyba dzisiaj nie do pomyślenia. A Turcy traktują temat mocno luźno i konwenansami raczej się nie przejmują. Inną ciekawostką jest wpływ kawy na słownictwo w Turcji. Słowo określające śniadanie (kahvaltı) oznacza dokładnie "przed kawą", kolor brązowy po turecku to kahverengi co znaczy ni mniej ni więcej "kolor kawy". Określenie "filiżanka" może mieć też turecki rodowód, gdyż w Anatolii nazywa się to naczynie fincan (czyt. findżan). Również w zwyczajach kawa zajmuje ważne miejsce  - podczas zalotów rodzina przyszłego pana młodego odwiedza rodzinę panny młodej, aby poprosić o zgodę i błogosławieństwo małżeństwa. Podczas spotkania, przyszła małżonka musi przygotować i zaserwować turecką kawę gościom. Do kawy swojego oblubieńca zamiast cukru sypie ona sól, aby ocenić jego charakter - jeśli wypije on osoloną kawę bez skrzywienia - oznacza to, że jest on godnym (a przede wszystkim cierpliwym!) kandydatem na męża. Inne źródła (moje własne prywatne) twierdzą, że podanie wszystkim gościom posolonej kawy traktowane jest podobnie jak nasza polska czarna polewka **. 

Ponadto w Turcji narodził się zwyczaj wróżenia z fusów (kahve falı) - po wypiciu kawy (którą należy pić tylko z jednej strony filiżanki) należy filiżankę odwrócić do góry dnem i postawić na spodku, kilkukrotnie obrócić przeciwnie do kierunku wskazówek zegara i pozwolić jej ostygnąć. Podobno położenie monety na filiżance ma zapewnić pozytywne odczytanie losu. Filiżanka jest podzielona na dwie poziome części - kształty w dolnej połowie odpowiadają za przeszłość, w górnej - przyszłość. Prawa strona filiżanki to przeważnie wszystko, co dobre i pozytywne - lewa zwiastuje nieszczęścia, wrogów i choroby. Wróżenie z fusów jest popularne w Turcji, wiele kawiarni zatrudnia profesjonalnych "czytaczy kawy", a i sporym powodzeniem cieszy się amatorskie odczytywanie przyszłości w gronie przyjaciół. ***

Podsumowując - książkę polecam szczególnie kawoszom i osobom pracującym w branży. Za prywatę mocno przepraszam - nie mogłam nie podzielić tureckim aspektem kawowania, to jest silniejsze ode mnie - postaram się prywatę opanować. 

* S. M. Woźny "Tajemnice kawy", Poznań 2011, s. 161.
**, *** akapity oparte na doświadczeniach i wiedzy własnej :)

Kategoria: literatura popularnonaukowa
Wydawnictwo Zysk i S-ka 2011, s. 264.
Biblionetka: 4,5/6
Lubimy czytać: 6,69/10
Moja ocena: 4/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka.

5 komentarzy:

  1. Kiedyś nie piłąm kawy w ogóle, wszyscy mówili, że nauczę się na studiach, nie nauczyłąm się. Picie kawy weszlo mi w krew dopiero, gdy zaczęłam pracę. Moim faworytem jest rozpuszczalna z dużą ilościa mleka, ewntalnie zalana wrszątkiem z mleka, a nie wody - polecam. Natomiast kawę naturalną piję tylko z ekspresu, nie lubię fusiastej. Taka książka to idealny prezent dla każdego kawosza. DOstałam kiedys podobną od przyjaciołki - smakowita lektura

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm.. a ja do kawy nie potrafię się przekonać.. mimo wielu już prób, kiedy to miała pomóc mi stanąć na nogi... nie potrafię, nie podchodzi mi :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie bym sięgnęła po tę książkę, może niekoniecznie, żeby czytać od deski do deski, ale na przykład o historii kawiarni chętnie bym się czegoś dowiedziała.
    Ja też dwa kubki kawy dziennie, ale gorzkiej i bez mleka :) I duże!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się ciekawe. Kawą szczególnie zafascynowana nie jestem, ale przeczytałabym choćby z ciekawości :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. @Aneta - och moja zawsze biała, słodka, czyli nie po bożemu. Jeszcze jak mleczko spienione i pełnotłuste to cudnie. Książka jest zdecydowanie idealnym pomysłem na prezent dla kawosza - fajnie, że coraz więcej tego typu publikacji :)
    @Miłośniczka Książek - urok świata polega na naszych odmiennościach. Może nie znalazłaś swojej ukochanej, a może po prostu ... jesteś herbaciarą :D
    @Książkozaur - historia kawiarni - najlepsza moim zdaniem część. Fragmenty biologiczno-chemiczne mocno mnie nudziły. Ale historyczne wtręty - poproszę nawet więcej. Ograniczam się do dwóch kubków :) Chociaż wczoraj usłyszałam od zaprzyjaźnionej redaktorki - "wy młodzi! wypijecie kawę i spać nie możecie. Jak sobie strzelę dwie kawki to śpię jak dziecko" :) Coś w tym musi być :)
    @Grafogirl - książka mocno ciekawa, także - spełniłaby zapewne Twoje oczekiwania.

    Pozdrawiam wszystkich i przepraszam, że odpowiadam na Wasze komentarze z takim poślizgiem! Dzięki, że mnie czytacie :)

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC