Zabawne jest w jaki sposób różne tytuły trafiają w nasze ręce. Źródeł jest całe mnóstwo - dla mnie ostatnio mocno inspirujący stał się klub dyskusyjny, w którym biorę czynny udział. Uczestnicy nadsyłają swoje propozycje na lektury i spośród nich losujemy jedną książkę. W kwietniu wybór padł na "Notatki z wystawy", książkę, której pewnie nigdy bym nie przeczytała, gdyby nie nasz klub.
Rachel to znana malarka, cierpiąca na dwubiegunową psychozę maniakalno-depresyjną. Pewnego dnia zostaje znaleziona martwa w swojej pracowni. Paradoksalnie umiera w wyniku zawału. Cofając się w czasie poznajemy jej losy, perypetie rodziny i dowiadujemy się dlaczego tak trudno żyje się z osobą o tak dominującej osobowości jaką jest zdecydowanie Rachel.
Wątków w powieści jest tak wiele, że nawet nie będę próbowała wymieniać. Jest niemal wszystko - choroba psychiczna, talent artystyczny, homoseksualizm, próby samobójcze, zdrada, toksyczna matka, trudne dzieciństwo, religijność. Nie można jednak autorowi zarzucić przesady - każdy wątek służy historii i ją dopełnia. Niejednokrotnie balansowanie na granicy banału i groteski w trakcie czytania nieco mnie drażniło, ale finalnie okazało się to również mocną stroną powieści.
Historia jest przedstawiana z kilku punktów narracyjnych - głos otrzymuje każdy członek rodziny - Antony, Rachel oraz ich dzieci: Garfield, Morwenna, Hedley oraz Petroc przedstawiają subiektywnie wydarzenia z życia rodziny. Fakty poznajemy achronologicznie, co początkowo utrudnia odbiór powieści, ostatecznie jednak dodaje jej sporo uroku. Ciekawym zabiegiem jest ponadto poprzedzanie rozdziałów wycinkami z katalogu pośmiertnej wystawy Rachel Kelly. Początkowo opisy wprowadzają chaos w narrację, jednak im dalej w historię, tym mocniej pomagają w zrozumieniu całości.
Wszystko w rodzinie Middletonów podporządkowane było Rachel i jej talentowi. Dzieci były przyuczane do wpasowania się pomiędzy humory i pasję tworzenia matki. Egocentryczna i skupiona na sobie, nie dostrzegała czasem ich podstawowych potrzeb. Nawet w dniu ich urodzin wszystko było skoncentrowane na Rachel - prezentem dla dzieci była możliwości spędzenia dnia z nią oraz otrzymanie namalowanej w kilka minut kartki urodzinowej z komiksem. Dwójka starszych dzieci starała się zwrócić na siebie uwagę, jednak dość szybko nauczyły się, że to tylko rozwściecza matkę. Opis życia rodziny, która kompletnie dopasowuje się w cykl choroby Rachel jest bardzo sugestywny i emocjonalny. W powieści dzieje się jednak tak wiele, że trudno jest odnieść się w trakcie lektury do czegokolwiek. Mimo tego autorowi udało się wpleść równie dużo niedopowiedzeń, co - przyznam szczerze- mnie dodatkowo frustrowało.
Trudno jest mi jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy książka spodobała mi się. A jeszcze trudniej na to czy poleciłabym ją komukolwiek. Wiem, że jest to ten typ powieści, o których bardzo szybko się zapomina. Dla mnie była mocno neutralna, dopiero ostatni rozdział sprawił, że zaczęłam darzyć ją letnim uczuciem. Do zachwytu jednak daleko - jest to przyzwoicie napisana powieść, bez zgrzytów i niedociągnięć. Sami przeczytajcie i oceńcie.
Kategoria: literatura współczesna zagraniczna
Wydawnictwo Nasza Księgarnia 2009, s. 376.
Biblionetka: 4,59/6
Lubimy czytać: 6,3/10
Moja ocena: 4/6
hmmm z recenzji wynika, że to dość interesująca książka, mając okazję przeczytałabym ją
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Hej :) trafiłam na Twojego bloga przypadkiem, bardzo ciekawie opowiadasz o książkach, na pewno będę tu wracać i zapraszam do siebie: czarnaliterka.blogspot.com :) jeśli nie masz nic przeciwko, to dodam link do Twojego bloga u siebie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGosia
@Miłośniczka Książek - Trudno jest się do niej jednoznacznie odnieść, dlatego zachęcam do przeczytania i wyrobienia własnej opinii.
OdpowiedzUsuń@Gosai - Dziękuję i zapraszam. Pozdrawiam :)