"Angielskiego pacjenta" czytałam sporo lat temu. Pamiętałam zarys historii, jednak nie mogłam przypomnieć sobie szczegółów. Film oglądałam również kilka dobrych lat temu. Skąd pomysł na odświeżenie sobie tej powieści? Zainspirował mnie sam John Irving i jego odwołania do powieści Ondaatje w "Czwartej ręce". I tak oto powróciłam do powieści, którą kilkanaście lat temu, jako nastolatka przeczytałam. I jakie wrażenia? Jak się, ku mojemu zaskoczeniu, okazało - niezmienione. I nadal jak najbardziej pozytywne.
"Angielski pacjent" to historia czterech osób, których los styka w toskańskiej willi San Girolamo. Tytułowym bohaterem jest hrabia Almasy - szpieg? bohater? ciężko poparzony w wyniku katastrofy samolotu, którym podróżował z kochanką Katherine i jej mężem. Opiekuje się nim Hana, młoda Kanadyjka, pielęgniarka. W willi mieszkają ponadto Caravaggio - szpieg, złodziej, który jest ponadto długoletnim przyjacielem ojca Hany oraz Kip - Hindus, który służy w brytyjskiej armii jako saper.
Historia wydaje się być mocno chaotyczna, a wszystko przez liczne retrospekcje oraz nielinearną narrację. Wątki są mocno poszatkowane i pomieszane, co utrudnia odbiór. Nie jest to również typ powieści, którą można wchłonąć w jedno popołudnie. Zdecydowanie należy dawkować sobie lekturę i pozwalać jej dojrzeć w głowie. Głównymi tematami są wojna, miłość oraz przeszłość bohaterów, co łączy się dość jednoznacznie z dwoma pierwszymi.
Almasy nie może, lub nie chce przypomnieć sobie swojego imienia. Jego tożsamość odkrywa Caravaggio, który podczas wojny szpiegował samego hrabiego. Mimo, że nie przyznaje się do swojego pochodzenia, doskonale pamięta wydarzenia z przeszłości. Opowiada kluczową historię, czyli wątek miłosny pomiędzy nim a żoną jego współpracownika - Katherine. Sporo w tej opowieści emocji, subtelności, intymności. "Zawsze łaknęła słów, uwielbiała je, żywiła się nimi. Słowa rozjaśniały jej świat, ukazywały przyczyny i rozmiary. Ja natomiast uważałem, że słowa wzniecają emocje, tak jak patyk mąci wodę".
Ważny aspekt łączy Almasy'ego z innym mieszkańcem toskańskiej willi - Kipem. Hindus, służący dla Commonwealthu, jest w równym stopniu odnarodowiony jak Almasy. Żaden z nich nie czuje związku z miejscem, w którym się urodzili - są obywatelami świata. Dla Almasy'ego ojczyzną jest pustynia, którą badał całe życie. Odrzucenie jakiejkolwiek narodowości objawia się u Almasy'ego tym, że nie uważa za zło pomagania chociażby nazistom. Przeprowadzając jednego ze współpracowników feldmarszałka Rommla stwierdził, że był to po prostu inny człowiek.
Kolejną kluczową postacią dla powieści jest Hana - dwudziestojednoletnia pielęgniarka, ofiarnie opiekująca się Almasym. Odmówiła opuszczenia willi, w której uprzednio stacjonował szpital polowy, aby stan "angielskiego pacjenta" nie pogorszył się. Jest rozdarta pomiędzy młodością a dojrzałością, wymuszoną przez wojnę. Podejmuje trudne tematy, opiekuje się chorym, zakochuje się, ale nadal z chęcią praktykuje dziecięce zwyczaje, takie jak chociażby gra w klasy. Almasy'ego traktuje niemal jak świętego - zakochuje się w nim w zupełnie nieerotyczny sposób.
Ostatnio wyszukuję również w powieściach odniesień do innych książek. W "Angielskim pacjencie" mamy nawiązania chociażby do "Anny Kareniny" L. Tołstoja oraz bardzo liczne do "Dziejów" Herodota. Bohaterowie nie ruszają się nigdzie bez swoich ukochanych lektur, cytują je dowolnie i naturalnie, w odniesieniu do niemal każdej sytuacji. "Dzieje" Herodota, które również i dla mnie są jedna z ważniejszych lektur (chociaż z tym tomiskiem trudno jest się gdziekolwiek ruszyć ;) )są bardzo szeroko przytaczane przez Almasy'ego. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się takie odczytywanie lektur na nowo i inspirowanie się nimi w treści powieści.
Powieść nadal bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Nie straciła nic ze swojego czaru dla mnie. To piękna historia o miłości, pełna drobiazgów, w których można odnaleźć i swoje wspomnienia miłosne. Niech zachętą będzie jeden z najpiękniejszych stwierdzeń, które wyczytałam w książce, a które czuję mocno: " - Chcę, żebyś to wiedziała: Jeszcze za tobą nie tęsknię. - Zatęsknisz.".
Kategoria: współczesna literatura piękna
Wydawnictwo Książnica 2006, s. 248.
Biblionetka: 3,81/6
Lubimy czytać: 5,71/10
Moja ocena: 5/6
znam od dawna tę historię :)
OdpowiedzUsuńMimo bardzo pozytywnej recenzji zrezygnuję. Powieści o miłości nie należą do grona moich ulubionych i przeważnie ciężko mi się je czyta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam ochotę na dobrą opowieść o miłości. Książki szukam i wtedy oglądnę film. Ale na pewno mnie zachęciłaś.
OdpowiedzUsuń@Miłośniczka Książek - również znałam, ale z chęcią sobie odświeżyła.
OdpowiedzUsuń@Grafogirl - A mimo wszystko zachęcam, bo to nie jest ckliwa historia.
@Kasiek - Poszatkowana, nieco chaotyczna, ale mimo wszystko piękna. Polecam :)
To jedna z moich ulubionych książek...
OdpowiedzUsuń@jjon - Kiedy czytałam ją wcześniej, miałam wrażenie, że mniej mi się podobała. A okazało się, że obdarzyłam ją dokładnie taką samą sympatią.
OdpowiedzUsuńu mnie też na liście ulubionych. :)
OdpowiedzUsuń