czwartek, 9 sierpnia 2012

Tajski epizod z dreszczykiem - Marek Lenarcik




Uwielbiam książki podróżnicze. Szczerze, z niekłamanym zachwytem i ciekawością czytam relacje z wypraw, pobytów, życia w innym kraju. Wszystkie historyjki oparte na schemacie nudna praca - odwrócenie wszystkiego do góry nogami - Toskania/Prowansja/Tajlandia/cokolwiek łykam gładko. Lubię i już. Popieram wszystkimi kończynami spełnianie marzeń, wyjeżdżanie na dłuższy czas do miejsc, w których czujemy się dobrze. Sama tak zrobiłam i nie żałuję. Miałam nadzieję, że książka Marka Lenarcika narobi mi apetytu na Tajlandię. Zawiodłam się. 

"Tajski epizod z dreszczykiem" to historia młodego Polaka, który porzucił korporacyjne biurko w Irlandii i postanowił zadomowić się w Tajlandii. Przygotował się do zawodu nauczyciela, spakował manatki i wyniósł się na drugą półkulę. "Tajski epizod ..." to po trosze relacja z tego fragmentu życia Marka. Zamieszkał w Bangkoku, uczył młodych Tajów angielskiego i próbował ułożyć sobie tam życie. W historii nie brakuje sporych rozmiarów wtrętów autobiograficzno-filozoficznych, a sama książka jest swoistą spowiedzią i oczyszczeniem, z tego czego tam doznał.

Przyznam szczerze - naprawdę myślałam, że będzie to książka stricte podróżnicza. Na taką została wykreowana i to obiecywał opis z okładki. Sporo informacji o Tajlandii jest - byłabym skłamała, gdybym twierdziła inaczej, jednak odebrałam ją bardziej jako przewodnik dla amatorów seksturystyki niż próbę przedstawienia kraju, o którym jednak wiadomo mało. Informacje o kulturze, miastach, historii stanowią blade tło dla opowieści o erotycznych podbojach autora, które potem przechodzą w smutną dość historię jego związku z Tajką. Dodatkowe informacje o wszelkich przybytkach z Amorem w tle oraz relacje mocnych imprez - tego tu naprawdę nie brakuje.

Marek Lenarcik pisze dobrze. Naprawdę. Jego styl jest zabawny, może nieco cwaniacki, ale czyta się jego relację sprawnie. Być może to zasługa redaktora, że zdania nie są kwadratowe, wszystko trzyma się całości i nie ma, typowej dla debiutantów, merdaniny wszelakiej. Jest przyzwoicie i ciekawie. "Tajski epizod" może też być dobrą lekturą dla osób, którym brakuje motywacji do zmiany życia - na końcu pojawia się swoisty FAQ, który odpowiada na większość pytań. Rady, przedstawione przez autora, można równie dobrze zastosować do każdego innego kraju na świecie, więc walor edukacyjno-motywujący jest tutaj spory. Masz dość swojego nudnego życia - dostaniesz gotową, a do tego sprawdzoną receptę na zmianę na lepsze. Napisane fajnie, z tupetem, ale czuć mocny charakter autora. I to zdecydowanie na plus.

Tajlandii, o której bardzo chciałam przeczytać nie uświadczy się niestety zbyt wiele. Więcej informacji o krajach tego regionu uzyskałam z powieści Marka R. Litmanowicza "Apsara", gdzie Tajlandia jawiła się jako kraj egzotyczny, odmienny, nęcący. Nie było tam lukru - było inaczej. Być może oczekiwałam innego rodzaju informacji. Faktem jest, że "Apsara" to powieść, natomiast "Tajski epizod ..." aspiruje do miana reportażu. Moim, skromnym i subiektywnym zdaniem, reportażem nie jest. Relacja, mocno autobiograficzna, osadzona na tle kraju, w którym zdecydował się żyć autor. Mocno drażniły mnie wszelkie okołoerotyczne wstawki - naprawdę nie interesowało mnie ile razy zadowolił swoją partnerkę w nocy i od czego tak naprawdę rozbolała ją głowa. Odniosłam wrażenie, że były nieco przesadzone,  rozdmuchane i trącały przechwałkami mającymi mało wspólnego z rzeczywistością, którymi częstują się chłopaczki po dyskotece. Mogę współczuć autorowi trudnego związku z dziewczyną z odmiennej kultury, niemniej jednak - fragmenty dotyczące podbojów i związku były dla mnie kompletnie niepotrzebne i momentami wręcz niesmaczne. 

Na początku mocno frustrowałam się, gdyż brakowało mi mapy, wstępu o samym kraju, jednak im dalej w lekturę, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że nie są one tak naprawdę potrzebne. Szkoda, że autor nie umieścił więcej zdjęć, ale jest to pewnie konsekwencja takiego, a nie innego sposobu poprowadzenia wywodu.

Niestety - "Tajski epizod" nie spodobał mi się. Znajdą się osoby, które będą miały ochotę poczytać o innym, bardziej hulaszczym życiu w egzotycznej scenerii. Odniosłam wrażenie, że książka skierowana jest bardziej dla mężczyzn i to takich, którzy nie lubią, kiedy ich partnerka realizuje się, ma swoje zdanie i chce czegoś więcej od życia niż bycia czyjąś dziewczyną. Wielokrotne narzekanie bądź krytykowanie feministek i Europejek przez autora było pewnie potwierdzeniem takiego punktu widzenia. Poprawcie mnie jeśli się mylę. Od przeczytania "Tajskiego epizodu" nikomu krzywda się nie stanie, bo jeśli chodzi o walory literackie - jest naprawdę w porządku. A to, jak odebrałam autora, to już chyba mój prywatny problem. Was zachęcam do samodzielnej oceny.

Kategoria: literatura podróżnica
Wydawnictwo Bezdroża 2012, s. 272.
Moja ocena: 3/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Bezdroża. Dziękuję!

14 komentarzy:

  1. Nie czuje sie jakos szczegolnie zachecona ;P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety książkę dyskwalifikuje te erotyczne wtręty. Podejrzewam, że odebrałabym ją podobnie do Ciebie. Również chciałabym poczytać więcej o samym kraju i kulturze, niż o ekscesach seksualnych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dyskwalifikujesz książkę po przeczytaniu recenzji? Słabo

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, mi też nie podobała się taka ilość erotycznych wtrętów. I doszłam do identycznego wniosku: może bardziej by mi się spodobało, gdybym była mężczyzną? :))

    OdpowiedzUsuń
  5. @czas odnaleziony, Dosiak - napisałam jak czułam. Oceńcie same.
    @Wojtek - każdy ma prawo do swojego zdania :)
    @Izusr - Iza, mam wrażenie, że książka jest kierowana do facetów bardziej. ja tam nie wiem, co im w głowach siedzi.. no ja miałam wrażenia podobne do Twoich :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No jak to nie wiesz, tylko te seksy i seksy! :D Nie no, tak poważnie... chyba muszę zrobić eksperyment i wepchnąć tę książkę jakiemuś znajomemu facetowi, zobaczyć czy mu się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba jednak się skuszę na nią mimo wszystko.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. To już kolejna recenzja tej książki w podobnym duchu, więc coś musi być na rzeczy - kobietom się nie podoba, nie dziwię się czemu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wygląda na to, że Polki nie lubią czytać o seksie, choć gdy stanowi on jakąś 1/10 książki (pod względem liczby stron) to tylko na nim się skupiają, resztę traktując jako "tło". Skoro nie lubią o "TYM" czytać to strach pomyśleć czego jeszcze nie lubią...

    Bogu dzięki za latynoski i azjatki, nawet jeśli te ostatnie próbują mnie zabić ;-).

    Aniu, dziękuję za recenzję. Z pewnością zachęciłaś do zakupu wielu mężczyzn i bardziej wyzwolonych kobiet.

    Pozdrawiam,
    Marek Lenarcik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polki lubią czytać o seksie, ale musi to być odpowiednio podane, a nie w stylu: znalazłem niezłą Tajkę w necie to jadę na drugi koniec miasta by jednak ją przelecieć, chociaż zmieniła i czas i miejsce spotkania.
      Faktycznie potwierdziłeś Marku stereotyp krążący o tym kraju. Chociaż podobno nie trzeba lecieć tak daleko by wyrywać panienki na jedną noc. Także egzotyczne. Ale być może gdzie indziej konkurencja za duża.

      Usuń
  10. drogi Marku - nic tak nie boli jak brak wladzy seksualnej nad mezczyznami... im wiecej mezczyzn preferujacych latynoski czy azjatki, tym gorzej dla sfochowanych samiczek, zwlaszcza tych feminizujaco-kociarskich; juz teraz jest wiele sfrustrowanych 30+ latek ktorych nikt nie chce, a tego typu lektury jeszcze pogarszaja sytuacje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. drogi bazanciku, weź się odczep od tych nieszczęsnych 30stek z kotami, a najle[iej weź sobie kota, to zobaczysz że to nie takie straszne. takie generalizowanie kojarzy mi się z tupaniem nóżką, jak już się nie ma innych argumentów.

    OdpowiedzUsuń
  12. droga Zofio, po pierwsze mam juz kota, po drugie w wielu przypadkach owe nieszczesne 30+ latki trafiaja na niewybrednych arabow/turkow i odkrywaja piekno islamu :) zatem zawsze jest jakas nadzieja... :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Sam fakt wyjazdu do tzw 'egzotycznego' kraju nie zawsze jest wystarczającym powodem do wydawania książki. Bo poza relacją ze swoich przygód powinno się mieć jeszcze coś innego do powiedzenia o kraju i jego kulturze. Sama 'egzotyczna' sceneria to nie wszystko. A odnoszę wrażenie, że stosunkowo dużo książek na polskim rynku wydaje się na zasadzie - pojechałem/-am gdzieś na rok, trochę pozwiedzałem/-łam, imprezowałem/-łam, więc napiszę książkę, w końcu to takie niezwykłe.

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC