wtorek, 2 października 2012

Amerykański derwisz - Ayad Akhtar




Islam, jako religia i system regulujący życie, leży w kręgu moich zainteresowań od dawna. Staram się czytać o tym jak najwięcej oraz jak najciekawiej. Stałam się jednak w swoich wyborach dość wybredna - nużą mnie historie o złym islamie - tym z zazdrosnymi mężami, zachodnimi żonami nie rozumiejącymi systemu, w którym przyszło im żyć i porwanych dzieciach. Taki islam pokazywany jest najczęściej z zachodniego punktu widzenia. Mnie interesuje jednak głos z wewnątrz - spore wrażenie swojego czasu zrobiła na mnie powieść "Minaret" L. Abouleli. Do grona ciekawych pisarzy z kręgu muzułmańskiego śmiało mogę zaliczyć autora "Amerykańskiego derwisza" - Ayada Akhtara, urodzonego w Stanach Zjednoczonych pakistańskiego Amerykanina z Milwaukee. Aż trudno uwierzyć, że tak wyważona, intymna i poruszająca powieść jest jego debiutem literackim.

"Amerykański derwisz" jest napisany jak bardzo dobry scenariusz filmowy. Hayata, glównego bohatera, poznajemy w momencie z pozoru błahym - dowiaduje się o śmierci przyjaciółki swojej matki. Chłopak jest poruszony tym wydarzeniem i wraca pamięcią do chwili, w której poznał Minę. Uciekała ona przed mężem - Pakistańczykiem pragnącym przejąć pełną kontrolę nad synem. Minie pomaga matka Hayata, przyjmując ją pod swój dach. Rodzice chłopca to bardzo dobrze zasymilizowani imigranci z Pakistanu, całkiem swobodnie odnajdujący się w zachodniej kulturze. Są umiarkowanie religijni, niepraktykujący. To właśnie Mina podaruje Hayatowi jego pierwszy Koran - chłopak będący pod wrażeniem kobiety, postanawia zostać hafizem. Poprzez nauczenie się Koranu na pamięć, chce zapewnić zbawienie i wejście do raju swoim rodzicom, którzy - jego zdaniem - swoim dotychczasowym postępowaniem zostaną niechybnie wtrąceni do piekła. Ciąg dalszych, z pozoru mało istotnych, wydarzeń weryfikuje znacznie jego spojrzenie na religię, środowisko imigranckie, a wreszcie własną rodzinę. 

Powieść jest przede wszystkim historią o trudach dorastania i bycia rodziną pomimo niesprzyjających warunków. Autor stworzył świetne portrety psychologiczne postaci - Hayat, jego rodzice, sposób w jaki rozwijają się bohaterowie, ich decyzje, przemyślenia - jestem pod szczerym wrażeniem umiejętności i siły słowa Akhtara. Autor starał ukazać się jak trudno być młodym muzułmaninem, przed którym pojawia się wiele, nie do końca zrozumiałych pokus, a o ile trudniej jest być młodym muzułmaninem w Ameryce. Państwo Shah pokazywani są przez pryzmat pojawienia się Miny - względnie laicka rodzina, osiadła w zachodnim kraju, ciesząca się z jego dobrodziejstw, przyjmuje pod swój dach uduchowioną, wrażliwą i bardzo wierzącą muzułmankę. Sposób w jaki wpływa na chłopca, który zaczyna dostrzegać w swoich rodzicach, coś czego wcześniej nie rozumiał - to naprawdę ogromny atut tej powieści. Ojciec - nieco zagubiony, rozdarty pomiędzy tradycją, w której wyrastał a pokusami Zachodu, rozemocjonowana, nieco depresyjna matka, nierozumiejąca swojego męża. Ich wzajemne relacje motywują chłopca do poznawania Koranu, uczenia się kolejnych ajatów, czyli wersetów Świętej Księgi. 

"Amerykański derwisz" to również dyskretne wprowadzenie w świat islamu. Autor subtelnie wyjaśnia niuanse religii, specyficzne określenia, wymogi wobec wierzącego. Kto ma małe pojęcie o tej religii - wiele wyniesie z powieści. Co ciekawe portretuje również wielu wyznawców Proroka - wiele tu stereotypowych muzułmanów, jednak interesująco przedstawił tych, którzy od zasad religii odeszli. Ponadto pierwszy raz spotkałam się w literaturze z problemem antysemityzmu wśród wyznawców islamu. Wszelkie kwestie różnic pomiędzy  muzułmanami zostały nakreślona dość jednoznacznie, jednak autor pozostawia czytelnikowi pole do oceny. 

Nie sposób nie zauważyć w powieści wschodniej duszy - tylko ludzie Orientu potrafią pisać, dostrzegać rzeczywistość w taki właśnie sposób. Rozemocjonowane postaci, pojmujące świat, życie, rodzinę zupełnie odmiennie od nas, tak zwanych ludzi Zachodu. Ich refleksyjność, uduchowienie, szacunek dla tradycji - nie sposób się tego pozbyć, nawet emigrując na przysłowiowy drugi koniec świata. We wstępie wspomniałam powieść "Minaret" - "Amerykański derwisz" to kolejny normalny obraz islamu. Bez dżihadu, agresywnych brodaczy, niezrozumiałych okrzyków i wyzwisk. Właśnie przepełniony refleksją, duchowością, bogobojnością mającą mało wspólnego z zacofaniem. 

Powieść debiutanta polecam z czystym sumieniem. Czyta się ja bardzo szybko, bardzo dobrze, jest napisana jak doskonały scenariusz. Nic nie dzieje się tutaj bez przyczyny, żaden wątek nie został poruszony przypadkowo. Jeśli spodobał się Wam oskarowy film "Rozstanie" Asghara Farhadiego, powieść również przypadnie Wam do gustu. To podobny sposób przeżywania emocji i budowania napięcia. Polecam bardzo gorąco, bo to dobra rzecz!

Kategoria: współczesna literatura piękna

Wydawnictwo Sonia Draga 2012, s. 368.
Biblionetka: 4,75/6
Lubimy czytać: 8,07/10
Moja ocena: 5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sonia Draga.

9 komentarzy:

  1. Poooożycz kiedyś, co? :D Narobiłaś mi takiej ochoty, że hej! I ja też wolę czytać rozsądne książki dotyczące Islamu (ale także innych religii i systemów wierzeń), niż te mocno jednostronne.

    OdpowiedzUsuń
  2. tym razem niestety nie dla mnie
    akurat tego typu historie niezbyt mnie przyciągają

    OdpowiedzUsuń
  3. To juz druga bardzo pochlebna recenzja tej ksiazki jaka czytalam. Nabieram na nia apetytu. Szczegolnie, ze islam interesuje mnie tylko w takim ujeciu, jak i Ciebie.
    Pewnie sie na nia skusze niedlugo.

    Pozdrawiam cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Imani - Polecam z czystym sumieniem - spokojna, ciekawa, doskonale napisana historia. Pozytywne słowa nie są tutaj na wyrost.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książkę to po prostu muszę przeczytać. Poproszę o nią św. Mikołaja, bo ostatnio kasy brak... :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki przedstawiające islam inaczej niż religię nienawiści i w kontekście innym niż terroryzm są bardzo potrzebne. Widząc "Amerykańskiego derwisza" trochę się obawiałam literatury niskich lotów, widzę, że niesłusznie. A "Minaret" też jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  7. @ederlezi - warto, warto! Mikołajowi czasami trzeba priorytety wyznaczyć. A swoją drogą faktycznie książki coraz droższe :(
    @Lilithin - ach bo te okładki są takie stereotypiczne. No i jednak to jest nieco inny rodzaj literatury - czuć ducha Wschodu. Tutaj nie będzie wielkich dramatów, zwrotów akcji - raczej wszystko na zasadzie małych wydarzeń, które powodują wielkie rzeczy. I wszystko w spokoju, bez zbędnego krzyku. Było to w "Minarecie", jest i w "Amerykańskim derwiszu". Obydwie powieści polecam równie mocno :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie spotkałam się z negatywną opinią na temat tej książki... Porusza ciekawe kwestie i najważniejsze wartości.. Przeczytam jak tylko ją wypatrzę.:P

    OdpowiedzUsuń
  9. @92ana - bo i książka świetna. Także można polecać z czystym sumieniem :)

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC