środa, 10 października 2012

Mój Egipt - Jarosław Kret




Jarosława Kreta, jak i większość z nas, kojarzyłam głównie z prognozy pogody. Sympatyczny gaduła, nieco egzaltowany, ale na pewno przykuwający uwagę - oto on w całej krasie. Potem przyszedł czas na "Moje Indie" autorstwa owego i nieco zmieniło się moje postrzeganie jego osoby. O ile jednak w kwestii Indii i całej otoczki byłam kompletnym laikiem, o tyle w przypadku kolejnej książki miałam już pewne oczekiwania ...

"Moje Indie" czytałam zanim miałam okazję poznać Cejrowskiego, czy też reportażystów opisujących swoje podróże. Ustalmy na wstępie - oczytałam się i zupełnie inaczej podchodziłam do "Mojego Egiptu". Już sama okładka pchnęła mnie w kierunku niezbyt poważnego traktowania wynurzeń Pana Pogodynka (tak to się odmienia?!?). Jeśli ktoś z Was oczekuje reportażu w klasycznym ujęciu - raczej się zawiedzie, książka podróżnicza również to nie jest, a już z samym przewodnikiem na szczęście ma bardzo mało wspólnego. "Mój Egipt" to lekko napisany pamiętnik z licznych pobytów Jarosława Kreta w kraju faraonów. Na przełomie lat 80. i 90. Jarosław Kret, jako student egiptologii UW przebywał na stypendium w Kairze. To pozwoliło mu zaobserwować kraj  z zupełnie innej, niż stricte turystycznej, perspektywy. Stąd może i mocno sentymentalne ujęcie tematu.

Z Pana Pogodynki gaduła nie z tej ziemi. Przyznam szczerze - pod koniec książki doprowadzało mnie to do szału. O ile w rozmowie jest to zapewne urocze, wciągające, o tyle liczne wtrącenia, dygresje, dopowiedzenia, post scriptum i inne liczne ozdobniki w słowie pisanym najzwyczajniej drażnią. Nie sposób jednak nie zrozumieć takiego podejścia - ogrom wiedzy, jaką autor posiada i serdeczność z jaką chce się nią podzielić z czytelnikiem są doprawdy imponujące. A to musi powodować pewien chaos. Mimo mojej szerokiej wiedzy na temat islamu i krajów z tego kręgu kulturowego, jak również sztuki starożytnej - Jarosław Kret w swojej książce sprezentował mi sporo ciekawostek, z których nie do końca zdawałam sobie sprawę. Narracja nie jest prowadzona chronologicznie, książka została jednak podzielona na logiczne rozdziały, łączące w sobie z grubsza podobną tematykę. Przeczytamy więc o jedzeniu, biurokracji, Górze Synaj, czy języku arabskim. Sporo jest utyskiwań na obecny kształt turystyki egipskiej, co jest zrozumiałe dla osoby pamiętającej kraj sprzed najazdu na Hurghadę czy Sharm el-Sheihk. Momentami jednak kpienie z turystów przybiera dość wyolbrzymione formy, co niespecjalnie interesująco prezentuje się w porównaniu z całokształtem.

Jak wspominałam wcześniej - wiedzę Jarosław Kret przekazuje ogromną w formie mocno przystępnej. Mnie jednak ta książka mocno zmęczyła i właściwie sama nie wiem jak ją opisać. Z jednej strony jest mocno ciekawa - dla osób zainteresowanych Egiptem może być z powodzeniem drogowskazem do dalszych poszukiwań. Mi pozostawiła jednak pewien niedosyt. Być może ta pamiętnikarsko-gawędziarska forma nieco mnie odstraszyła. Potraktowałam jako ciekawostkę literacką i polecam raczej zachowawczo.

Kategoria: literatura podróżnicza

Wydawnictwo Świat Książki 2011, s. 328.
Biblionetka: 4,28/6
Lubimy czytać: 6,67/10
Moja ocena: 4/6

7 komentarzy:

  1. O! Czytałam "Moje Indie" Egipt kupiłam Mamie bo Ona Krecika uwielbia, ale nie miałam okazji przeczytać... teraz nadrobię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za takimi osobistymi książkami podróżniczymi - wolę czytać reportaże, które mają ciekawe i rzetelnie opisane tło antropologiczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałem do tej pory żadnej książki Jarosława Kreta, ale lubię go jako uśmiechniętego zapowiadacza pogody.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Kasiek - mocno przegadane, ale w sumie ciekawe. Nie ucierpiałam przy tej lekturze, także mimo wszystko polecam.
    @Karolina - takie personalizowane pamiętniki mają w sobie coś ciekawego, dlatego mimo wszystko zachęcam :)
    @pisanyinaczej - Pan Kret jest szalenie sympatyczny, tak jak i jego książki. Po prostu za bardzo się oczytałam w książkach podróżniczych i wymagam nieco więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Do mnie książki tego pana w ogóle nie przemawiają. Jego styl chyba wymęczył mnie jeszcze bardziej, niż Ciebie, bo ja pozytywów w takiej paplaninie w ogóle nie potrafiłam znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Futbolowa - "Moje Indie" szczerze mi się podobały - byłam wtedy jednak mniej wyrobiona w tym gatunku. Egipt - przegadany, ale mimo wszystko kilka ciekawostek udało mi się wychwycić. Jednak bez entuzjazmu :D

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC