niedziela, 16 grudnia 2012

Grona gniewu - John Steinbeck



Nic tak dobrze nie robi jak klasyka. Tak, śmiem tak twierdzić. Czytając powieści należące do tak zwanego kanonu, zawsze czuję, jak gdyby mój mózg nabierał tlenu. Słowa soczyste, prawdziwe, postaci niemal wychylające się zza kartek. Tyle,  tytułem nieco patetycznego wstępu. A o samym Johnie Steinbecku słyszałam rzecz jasna nie raz i nie dwa. Jednak fabuła "Gron gniewu" została mi przybliżona przy okazji "Drogi 66" Doroty Warakomskiej. Jako, że o kryzysie mówi się obecnie wszędzie, nawet ja zaczęłam te słowa niczym mantrę powtarzać, postanowiłam sięgnąć po tego, który problemowi kryzysu przyjrzał się bardzo dokładnie. A i ciekawość rozbudzona opowieścią o Drodze Matce i chęć uzupełnienia wiedzy nie były tu przypadkowe.

"Grona gniewu" nie bez powodu znajdują się na liście najwybitniejszych powieści XX-go wieku, jak również w zestawieniu powieści zakazanych. W Stanach Zjednoczonych, w latach 30. mocno odczuwano skutki krachu gospodarczego zwanego Wielkim Kryzysem. Bezrobocie dotknęło jedną czwartą mieszkańców USA, najbardziej uderzając w rolnictwo, gdzie wartość produkcji tej gałęzi gospodarki spadła o ponad połowę. Obrazu rozpaczy dopełniła wielka susza, jaka nawiedziła kraj w tym samym czasie. John Steinbeck był naocznym świadkiem owych wydarzeń, podróżował wraz z rodzinami wędrującymi na Zachód w poszukiwaniu zarobku, obserwował ich pracę w Kalifornii. Temat potraktował totalnie przedstawiając niemal apokaliptyczną wizję wyzysku człowieka. Nie przysporzyło mu to wielbicieli - jego powieść była zakazana na terenie wielu stanów, w tym w Kalifornii, dokonywano publicznych spaleń egzemplarzy powieści, a słów krytyki nie szczędziła żadna ze stron politycznej sceny. Mimo tego "Grona gniewu" były bestsellerem w dosłownym tego słowa znaczeniu - książka sprzedawała się niemal na pniu, a w bibliotekach tworzyły się rekordowe listy oczekujących na jej wypożyczenie.

Tyle tytułem tła historyczno-społecznego. Opowieść sama w sobie dotyczy losów rodziny Joadów, jakich wtedy pewnie wiele. W wyniku przeobrażeń gospodarczych, kryzysu w rolnictwie, wyjałowieniu gruntów zostali oni wygnani z najmowanej ziemi. Z braku możliwości zdobycia pracy w Oklahomie, pod wpływem optymistycznych ulotek z ofertą pracy, spakowali swój dobytek i przeładowaną ciężarówką wyruszyli na Zachód, do Kalifornii, która jawiła się jako ziemia mlekiem i miodem płynąca. Na miejscu okazało się, że takich jak oni były tysiące, miejsc pracy zdecydowanie za mało, a i same zarobki nie wystarczały na pokrycie podstawowych potrzeb. Obrazu rozpaczy dopełniły negatywnie nastawieni Kalifornijczycy i brutalne oddziały policji, które tylko czyhali na najmniejsze potknięcie oklaków, najemnych pracowników takich, jak rodzina Joed.

Powieści wysłuchałam - być może to, za sprawą lektora, narzuciło mi swoistą interpretację. Jednak pierwsze, co rzuca się w oczy (tu: uszy) to pesymizm, dramaturgia wyzierająca z niemal każdego zdania. Przygnębiający jest powód dla którego Joedowie muszą opuścić rodzinne strony, dobija sam przebieg podróży, a finał, czyli ich egzystencja w Kalifornii nie daje nadziei na lepszą przyszłość. Opisy przyrody, sytuacji w kraju to skrajna nędza, wyniszczenia, wyjałowienie z uczuć i wszelkich sił witalnych. Steinbeck nie szczędzi mocnych, naturalistycznych scen - nawet ostatnie zdania powieści sprawiły, że zamarłam i poświęciłam "dojściu do siebie" dłuższą chwilę. Kompletny i totalny wyzysk robotników, pracujących za kilkadziesiąt centów dziennie, wygłodzone dzieci, zastraszeni ludzie - to zdecydowanie przyprawia o ból w żołądku i nie pozwala na beztroskie przemykanie po kolejnych stronach powieści. Postaci kreowane przez Steinbecka to pełnokrwiste wizerunki. Dowcipne, mesjanistyczne, proste, głupawe - czytelnik otrzymuje pełen wachlarz osobistości. Co ciekawe, w miarę rozwoju fabuły to kobiety (a szczególnie Mama Joed) stają się przywódczyniami i podporą rodziny. Gdyby nie one, mężczyźni zostali by złamani. 

Jako, że słuchałam audiobooka kilka słów należy się lektorowi - Mieczysław Morański swoją pracę wykonał doskonale. Przyjemny tembr głosu, idealna dykcja, fantastyczne operowanie emocjami - świetnie się tego słuchało. Początkowo byłam przerażona ilością tekstu do wchłonięcia - bądź co bądź, niemal dwadzieścia dwie godziny nagrania, ale tak naprawdę nie mam pojęcia, kiedy to zleciało. Audiobooki naprawdę trafiły do mojego serca (znowu, tu: ucha!) - mogę słuchać książek, kiedy rano krzątam się, czy też sprzątam. Doskonale sprawdzają się, kiedy mam ochotę coś poczytać, ale nie mam sił wziąć książki do ręki. Byłam przeciwna, ale odszczekuję każde słowo - audiobooki są super!

Podsumowując, gdyż rozpędziłam się niebywale - polecam bardzo. Świetna, ponadczasowa powieść, jak bardzo aktualna nawet i teraz, dowiedzą się wszyscy ci, którzy ją przeczytają. Jako, że Steinbeck napisał mnóstwo innych powieści - nabrałam ogromnego apetytu na pozostałą część jego dorobku. "Grona gniewu" przy całej dramatyczności to doskonała lekcja dla współczesnych i okazja do refleksji nad kondycją człowieczeństwa. Wtedy i teraz. Polecam!

Kategoria: klasyka literatury
Nagrane przez Qes Agency
czas nagrania: 21 godz. 27 min.
Biblionetka: 5,07/6
Moja ocena: 5/6

Audiobooka wysłuchałam dzięki uprzejmości Audeo.pl

12 komentarzy:

  1. To ja chyba wolałem "Tortilla Flat", jedną z najśmieszniejszych książek, z jakimi się zetknąłem.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze zetknięcie ze Steinbeckiem. Chyba "zasada pierwszego kontaktu", która powoduje stan "łooo! Steinbeck jest fajny" - dorzucam zatem "Tortillę..." do listy (kilometrowej) "Chcę przeczytać".

      Usuń
  2. Cóż, nie wypada chyba dłużej opierać się tej książce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda okazja jest dobra :) Warto, oj warto poświęcić jej czas :)

      Usuń
  3. Mogłabym się podpisać pod Twoimi słowami na temat klasyki. Pięknie napisane! Zgadzam się, nic nie robi tak dobrze (jakkolwiek to brzmi ;)) jak KLASYKA. Mam ją od dawna na liście, ale ciągle wypada mi coś pomiędzy.Będzie moim postanowieniem noworocznym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Warto - zostaje w głowie. Dostałam ochotę na więcej Steinbecka :)

      Usuń
  4. Nie czytałam ale teraz mam wielką ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna recenzja!
    Czytałam jakiś czas temu 'Grona gniewu', to było moje pierwsze spotkanie z prozą Steinbecka, ale z pewnością nie ostatnie. Bardzo mi się ta książka podobała. Ostatnie zdania z powieści, o których wspomniałaś sprawiły, że podobnie jak Ty, musiałam przez chwilę pomyśleć i dojść do siebie :) Moją ulubioną bohaterką jest matka, pełnokrwista, twardą ręką trzymająca całą rodzinę kobieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Ale to jest takie niesamowite jak już niemal gnasz do końca, żeby zamknąć książkę (dosłownie i w głowie) i ktoś Ci daje przysłowiową pałą między oczy. Niesamowite! To trzeba mieć talent!

      Usuń
  6. Zgadzam się - jeśli jakaś książka jest zaliczana do klasyki to najczęściej nie bez powodu, potrafi zachwycić i wbić w fotel. Zazdroszczę lektury, bo na Steinbecka poluję już od jakiegoś czasu (zwłaszcza na ostatnie wydanie Prószyńskiego, podoba mi się jego szata graficzna ^^), bardzo interesuje mnie zwłaszcza tematyka Gron gniewu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wznowienie Prószyńskiego jest niesamowite. Tylko - jak zawsze - gdzie te książki trzymać, kiedy je czytać. Tyle książek, tak mało czasu. Ale warto, w przypadku Steinbecka, zdecydowanie warto. Co prawda już po świątecznym szaleństwie, ale okazji nie brakuje :)

      Usuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC