Niezwykle trudno jest mi wyrazić opinię o tym, co przed paroma minutami skończyłam czytać. Polityką i wszystkim, co dotyczy mojego kraju, interesuję się od dawna. Dyplom politologa nie daje mi żadnych uprawnień do ferowania opinii o stanie polityki, gospodarki itp. Moje zainteresowanie osłabło z wielu przyczyn - studia zakończone, polityka zrobiła się na tyle agresywna i emocjonalna, że nie mam ochoty podniecać się tego typu tematami. Podniet w życiu zwykłego zjadacza chleba mam aż nadto.
Pan Rafał Ziemkiewicz nie jest człowiekiem bliskim mi w poglądach politycznych. Wręcz drażnił mnie niejednokrotnie w swoich opiniach. Przyznam szczerze, że poziom mojego rozdrażnienia jego słowami rósł i malał w miarę czytania książki. Klasyczna sinusoida. Wkurzałam się, odkładałam książkę psiocząc pod nosem, po czym po paru chwilach ponownie po nią sięgałam, aby zmierzyć się z kolejnymi opiniami. Nie twierdzę, że to to, co można w "Polactwie" wyczytać to jakaś prawda osławiona, absolutna i coś odkrywczego. Wbrew temu, co twierdzi pan Ziemkiewicz statystyczny czytelnik Gazety Wyborczej potrafi swoje zdanie wypowiedzieć i to nie jest tak, że GW czyta się żeby wiedzieć jak myśleć w danym tygodniu.
Nie można jednak odebrać jednego - szczerości. Książka jest szczera do bólu (żeby nie powiedzieć dosadniej). Skłania do myślenia. Nie twierdzę, że "trzeba" ją koniecznie przeczytać, żeby uzmysłowić sobie w jakiej zgniliźnie żyjemy. Nie! Przeczytać i dojść do własnych wniosków. Bez niepotrzebnego cynizmu i jadu.
Kategoria: publicystyka literacka
Wydawnictwo Red Horse 2007, s. 408
Biblionetka: 4,73/6
Lubimy czytać: 3,83/5
Moja ocena: 4/6
Do takich tytułów trzeba mieć po prostu dystans, zwłaszcza jeśli są nazwane mianem, które wielu Polakom wiercą dziurę w mózgu...:) Przeczytam z czystej ciekawości. :)
OdpowiedzUsuń