Po skończeniu takich książek zawsze mam moralny dylemat co do oceny. Bo dać pięć czy sześć gwiazdek, powiedzieć/napisać, że książka się podobała - to po prostu się nie godzi. Tematyka jest na tyle trudna, ciężka i nie do zrozumienia i pojęcia (dla nas - żyjących w wolnym kraju), że czuję całą sobą, iż sporym nietaktem jest powiedzieć, że książka taka mi się podobała. "Dziewczynka..." zrobiła na mnie spore wrażenie.
Przyznam szczerze, że nadrabiam zaległości dotyczące literatury wojennej. Moje oczytanie ogranicza się do tego, co mi w szkole podtykano. Robiło wrażenie oczywiście, ale rozkładanie na czynniki wtórne, nawet najbardziej wstrząsającej książki, osłabia jej wydźwięk. I wielka szkoda, że nikt nie wpadł na pomysł, żeby włączyć do kanonu na tenże przykład "Dziewczynki ... ". Roma Ligocka w bardzo dziecięcy sposób opisuje przeżycia związane z ukrywaniem się w czasie okupacji. Czytamy jej przeżycia z punktu widzenia kilkuletniego dziecka, które nie do końca rozumie po co otrzymuje od mamy kapsułkę z cyjankiem, ale martwi się, że nie będzie w stanie połknąć jej bez "popicia". Ciągły strach, przymus ukrywania się, ciągłe pamiętanie o tym, że nazywa się "Ligocka" a nie "Liebling" ma ogromny wpływ na jej przyszłe życie. Napisałam wcześniej, że większość z nas nie jest w stanie pojąć i zrozumieć przeżyć tych, których dzieciństwo przypadło na czasy wojny. Dla mnie dzieciństwo to dobry czas, kolorowe wspomnienia, które smakują i pachną samym dobrem. Dla "dzieci okupacji" to coś zupełnie przeciwnego.
Nie jest to jednak historia tylko o okupacji. W dalszej części książki poznajemy kulisy życia w powojennym Krakowie. Bardzo przyjemnie czytało się opis tworzącej się śmietanki artystycznej. Miałam mały problem z umiejscowieniem wydarzeń w czasie - jednak czułam, że miasto to było autentyczną wyspą na mapie PRL-u. Kolorowym ptakiem wśród szarości. Początki "Piwnicy pod Baranami", pierwsze miłostki, czasy studenckie. Próby przebicia się poprzez szarzyznę ówczesności. Moim zdaniem, część ta jest słabsza literacko niż opis wojny. Myślę, że wynika to głównie z tego, że wszystko co po wojnie wzbudzało w bohaterce mniejsze emocje, nie takie totalne i skrajne.
Zastanawia mnie również na ile to, co opisywała pani Roma to autobiografia, a na ile fikcja literacka. Trudno jest mi się do tego odnieść, gdyż kojarzyłam ją głównie, jako kuzynkę Romana Polańskiego i felietonistkę "Pani"* (felietonów nigdy nie czytałam, mam na nie alergię, na felietony generalnie). Książkę polecam, bo warto ją przeczytać dla części "dziecięcej". To, co dalej czyta się nieźle, ale już nie tak zachłannie. Świat po wojnie staję się niewymiarowy, płaski. Być może to zabieg zamierzony. A książka pozostanie w mojej pamięci na dłuższy czas zapewne.
Kategoria: biografia/autobiografia/pamiętnik
Znak 2002, s. 352
Biblionetka: 5,02/6
Lubimy czytać: 4,2/5
Moja ocena: 5/6
*czy "Twojego Stylu"? bo już zgłupiałam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz