sobota, 1 października 2011

Pewna forma życia - Amélie Nothomb




Recenzję poprzedniej książki A. Nothomb rozpoczęłam od wyznania, że nie mam zaufania do książek niezbyt imponujących objętością. Od tego czasu czytelnicze życie wielokrotnie brutalnie zweryfikowało moja przeświadczenie. Nie ilość stron o jakości przesądza ... Okładka też nie. Ameryki pewnie nie odkryję, jeśli stwierdzę, że o jakości książki przesądza ... słowo. A słowo u Amelie Nothomb ma wielką wagę i autorka nie szafuje nim nadaremno.

Troszkę drażni mnie to, że opisy okładkowe niejednokrotnie dość znacznie odbiegają od treści książki. Czasem mam wrażenie, że ukazują zawartość w krzywym zwierciadle i sprawdzają czujność potencjalnego czytelnika. Niestety, i w tym przypadku, mamy do czynienia z lekkim wypaczeniem tego, co znajdziemy w samej historii. Musiałam to wreszcie napisać, bo to kolejna książka i kolejne okładkowe faux pas. 

"Pewna forma życia" to powieść niemalże epistolarna. Melvin pisze do Amelie, Amelie odpisuje, okraszając tę korespondencję dodatkowym komentarzem, niejednokrotnie bardzo intymnym. Sama historia jest bardzo intymna - Amelie-narratorka powieści zdradza wiele szczegółów życia osobistego i nawyków. Pytanie do prawdziwych znawców prozy i samej pani Nothomb - czy faktycznie taka właśnie jest czy może być? Intymny jest również sposób postrzegania otyłości przez samego Melvina - obnaża się przed obcą kobietą - w sensie dosłownym i przenośnym, opowiadając o swoich zmaganiach ze sporą nadwagą. Przypisuje swojemu tłuszczowi różne właściwości - raz jest to kochanka o imieniu Szeherezada, a raz mówi, że to jego rodzina - żona i dziecko, tyle, że ma ich w sobie. "(...) wolałem ich zostawić w sobie, bo tak jest bardziej intymnie, tak też łatwiej ich chronić i karmić" *. Melvin używa swojej otyłości jako formy protestu przeciwko wojnie w Iraku. Twierdzi, że jedzenie to największy narkotyk naszych czasów - nie sposób się od niego uwolnić i nic nie daje takiej przyjemności. 

Proza Amelie Nothomb, przynajmniej w przypadku "Pewnej formy życia" jest niespokojna i niepokojąca. Sama Amelie twierdzi, że bez niepokoju nie ma przyjemności. Autorka idealnie dawkuje słowa, jej listy do Melvina, komentarze do i dookoła jego listów są niezwykle trafne i spójne, a przede wszystkim krótkie. Po raz kolejny przekonałam się jak wielkim kunsztem jest zamieścić tyle treści w zaledwie 110 stronach. Treści poruszane przez A. Nothomb zmuszają do myślenia. Może i pochłoniesz tę powieść w godzinę, lecz zapewniam - nie zapomnisz o niej miesiącami ... 

Wojna w Iraku, otyłość, problemy kontaktów międzyludzkich - to tematy, które porusza Nothomb. Lekkość z jaką ubiera w słowa prawdy, które nie brzmią banalnie - to chyba jedna z największych zalet tej książki. "Ktoś wkracza w nasze życie, trzeba zaakceptować, że równie łatwo jak do niego wszedł, będzie mógł je opuścić" **. 

Amelie Nothomb napisała też pięknie ... o pisaniu listów. Scharakteryzowała siebie jako czytelniczkę i pisarkę listów. Zdradziła swoje przyzwyczajenia. I - znów trafnie - uchwyciła to, co najpiękniejsze w prowadzeniu korespondencji  "Lektura (listu) umożliwia poznanie drugiego człowieka, pozwalając jednocześnie zachować tę głębię, jaką ma się wyłącznie wtedy, kiedy jest się samemu" ***. Pod ostatnim zdaniem pozostaje mi jedynie podpisać się ... wszystkimi kończynami.

Piękna proza, piękne słowa. Coś mi podpowiadało, że po "Podróży zimowej" i ta powieść przypadnie mi do gustu. Nie myślałam, że aż tak bardzo. Polecam, polecam gorąco. O uprzedzeniach, o pisaniu, o byciu dla kogoś, o byciu dla siebie. W fantastycznie spójny i zwięzły sposób. Jeszcze raz - polecam gorąco!

* A. Nothomb, "Pewna forma życia", Wydawnictwo MUZA 2011, s. 63.
** tamże, s. 81-82.
*** tamże, s. 71-72.

Kategoria: współczesna literatura piękna
Wydawnictwo MUZA 2011, s. 112
Moja ocena: 5+/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA. Dziękuję!

7 komentarzy:

  1. dzięki Tobie dowiedziałam się o tej książce. Muszę przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś już wcześniej widziałam tę książkę, jednak ciągle byłam niezdecydowana. teraz po twej recenzji wiem mniej więcej czego mam się spodziewać i chyba sięgnę po te pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Następna pozytywna recenzja. Mam nadzieję że za jakiś czas ją przeczytam. :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Amelie Nothomb. Czym tak zachwyca czytelnika? Na półce oczekuje "Dziennik jaskołki". Nie będę dłużej zwlekać, chcę się koniecznie przekonać w czym tkwi fenomen autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie zaciekawiłaś ! Ciekawy sposób ukazania problemu otyłości i tuszowania swoją tusza problemów i braku siły do ich rozwiązania. Zresztą to głębszy problem, który nadaje się na debatę albo co najmniej dyskusję przy kawie lub herbacie!
    Co do okładki - masz rację. Pewnie bym jej nie ruszyła... trochę niewdzięczna a niestety książki (te prawdziwe też) ocenia się w dużym stopniu po okładce a już na pewno okładka przyciąga lub odpycha potencjalnego czytelnika, który już na wstępnie wyrabia sobie opinie. Tak jest ze wszystkim. Powracając do tematu - bardzo ciekawa recenzja. Uratowałaś książkę. Na pewno po nią sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
  6. A i jeszcze jedno - jest 11 minut po północy, co oznacza, że jest już 4 dzień października..... jakim cudem masz już przeczytane w październiku trzy książki?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wstępniak - bardzo, ale to bardzo przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam na Wasze komentarze. Czytelnisko opanowało mnie totalnie :)
    @czytadła magdaleny - Witam na moim blogu!Koniecznie, bo warto!
    @cyrysia - Miło mi, że udało się przekonać :)
    @Cassiel - Warto, naprawdę warto!
    @Kinga - prostotą, zwięzłością, trafnością porównań. Kończysz czytać i ... jesteś pełna podziwu jak wiele można powiedzieć przez tak mało słów.
    @PrzyAromacieKawy - Aneto :p już nie raz przekonałam się, że okładka książki nie czyni. Warto dać szansę każdej książce, a tej szczególnie. Cieszę się, że Cię przekonałam. NO i widzisz tempo czytania spadło. I Ty wiesz najlepiej dlaczego :)

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC