sobota, 10 grudnia 2011

Służące - Kathryn Stockett




O tej książce napisano już wiele. Przez naszą polską blogosferę również przetoczyło się mnóstwo opinii. Pochlebnych mocno i umiarkowanie entuzjastycznych. Czy napisano o "Służących" coś mniej pochwalnego niż "mocno wciągające czytadło"? Nie wydaje mi się. A czy na mnie powieść zrobiła wrażenie? Ojj tak. Zdecydowanie tak!

Pewnie większość z Was wie co jest kanwą dla powieści Kathryn Stockett - jeśli nie czytaliście książki, zapewne widzieliście film. Ale opinia nie byłaby pełną, gdym nie wzmiankowała chociaż. Narratorkami są trzy kobiety - Aibileen i Minnie, czarnoskóre pomoce domowe oraz Skeeter - świeżo upieczona absolwentka uniwersytetu, mająca ambicje zostać dziennikarką i pisarką. Skeeter postrzegana jest niemal jako wariatka - największym osiągnięciem dla kobiety o jej statusie społecznym jest zamążpójście oraz urodzenie gromadki uroczych dzieci, które będą wychowane przez jakąś czarnoskórą służącą, gdyż ona sama będzie zbyt zajęta kolejnymi partyjkami brydża, tudzież przygotowywaniem kwesty w ramach pracy dla Ligi.  Rzecz dzieje się na początku lat 60. XX wieku w mieście Jackson w stanie Missisipi, które jest  niechlubnym miejscem na mapie Stanów Zjednoczonych. Dyskryminacja rasowa jest tam na porządku dziennym. Jednego z chłopców pobito, tylko dlatego, że przypadkowo wszedł do nieoznakowanej toalety przeznaczonej tylko dla białych. Działacz na rzecz kolorowych został zastrzelony przed swoim domem, na oczach rodziny. Przyjaciółka głównej bohaterki Skeeter, Hilly - przewodnicząca Ligi w Jackson, mocno promuje inicjatywę sanitarną -biali mają budować w swoich domach osobne wychodki dla czarnoskórych służących. W mniemaniu Hilly świadczy to o postępie, co więcej ma podnosić wartość nieruchomości - jej argumentem, jest fakt, jakoby czarnoskórzy przenosili wiele chorób.

Pod wpływem inicjatywy sanitarnej Hilly, Skeeter wpada na pomysł napisania książki, w której czarnoskóre służące opowiedzą o tym, jak to jest służyć białym paniom. Ze wszystkimi, drastycznymi szczegółami. Należy zauważyć, że w tym i czasie i w tym miejscu, byłoby to zajęcie bardzo niebezpieczne - zarówno dla samej Skeeter, jak i służących, które chciałyby wziąć udział w tym przedsięwzięciu. Powoli, mimo przeszkód i niedogodności, udaje się namówić 12 służących na udzielenie wywiadów. Książka "Pomoc" robi ogromne zamieszanie wśród miejscowych.

Powieść czyta się niemal jednym tchem. Narracja prowadzona z trzech punktów widzenia wprowadza urozmaicenie. Dodatkowym atutem jest autentyczność języka służących - fantastycznie wprowadza nas to w klimat. Książka jest głęboko emocjonalna. Fakty dotyczące segregacji rasowej głęboko wzburzają, fragmenty dotyczące wychowania dzieciaków przez czarne służące smucą. To przede wszystkim powieść o wykluczeniu - ze względu na odmienność koloru skóry, inny sposób postrzegania świata wokół siebie, odmienne ambicje i cele życiowe. 

"Służące" to bardzo kobieca historia. Mężczyzn jest tutaj mało - są tłem i przedstawiani są raczej w mało pozytywnym świetle. Siła kobiecego charakteru jest tutaj ukazana z dwóch perspektyw - dobrej i złej. Mamy z jednej strony Aibileen i Skeeter, których wspólna praca nad książką powoduje zmiany w myśleniu i postrzeganiu czarnoskórych służących. I mamy też przeciwieństwo - mianowicie Hilly, która niszczy każdego, kto ośmieli jej się sprzeciwić. 

Pozwolę sobie zaprzeczyć stwierdzeniu, iż "Służące" są tylko czytadłem. Jeśli tak wielowymiarowa powieść o tak jasnym przekazie nie zasługuje na miano literatury pięknej to co w takim razie? Książka zmusza do myślenia - nasz kraj również nie był i nie jest wolny od uprzedzeń rasowych. Inne nie znaczy gorsze. Jasne, że to temat stary jak świat. Dawno nie czytałam tak pięknej i zarazem smutnej powieści o nas - ludziach.

Fakt faktem, że popsułam sobie nieco frajdę z czytania, bo obejrzałam wcześniej film, który jest bardzo wierny książce. Zrobił on jednak na mnie tak spore wrażenie, że po seansie zakupiłam książkę. Pewne wątki z racji specyfiki filmu zostały pominięte, z kolei w filmie według mnie lepiej wyeksponowano charaktery bohaterek. Dobór aktorek wyśmienity - postać Minny, Hilly, Aibileen, Skeeter - idealny.

Podsumowując - doskonale się czyta i na pewno powieść zostanie w głowie na dłużej. O silnych kobietach, które nie boją się myśleć i robić inaczej, niż to jest od nich egzekwowane. Polecam gorąco. Koniecznie w pakiecie z filmem.

Kategoria: literatura współczesna zagraniczna
Wydawnictwo Media Rodzina 2010, s. 582
Biblionetka: 5,17/6
Lubimy czytać: 7,66/10
Moja ocena: 5/6

10 komentarzy:

  1. Również mam za sobą film i byłam pod wielkim jego wrażeniem. Cieszę się, że oddał on wiernie książkę, bowiem bałam się, że kiedy już po nią sięgnę, zawiodę się. Myślę, że niebawem porównamy swoje wrażenia - mam wielką ochotę uzupełnić sobie tę lukę i poznać wreszcie powieść pani Stockett. Dobrze, że to coś więcej niż czytadło. Zresztą też nie wierzyłam, że coś tak głębokiego i wielowymiarowego może być wyłącznie lekką rozrywką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę widziałem w Empiku, ale z okładką, która kojarzy mi się z plakatem filmowym. Tak czy inaczej, książka jest na mojej prywatnej liście do zakupienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na filmie oczywiście byłem i czekam na wydanie DVD. Z pewnością zakupię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tę książkę na liście i bardzo chciałabym ją przeczytać, mam nadzieję, że szybko nadarzy się ku temu okazja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno obejrzałam film. Poruszył mnie do głębi. Muszę przeczytać książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Futbolowa - dla mnie to zdecydowanie coś więcej niż czytadło (mimo, że książkę pochłania się w tempie ekspresowym). Jestem świeżo rozmowie przy kawie właśnie o "Służących". I w trakcie dyskusji zarzucono powieści, że została napisana w konwencji baśni, bohaterowie są czarno-biali (nie tylko w kontekście koloru skóry, ale i charakteru). Sporo oberwało się też tłumaczce i samej sferze językowej. Nie sposób odrzucić tych argumentów, ale dla mnie nadal i mimo wszystko to naprawdę dobra powieść. Chociaż upieram się co do tego, że raczej o kobietach :)
    @pisanyinaczej, Dosiak, Karolka - książkę polecam. Film zrobił na mnie spore wrażenie, chyba większe niż książka. Ale to raczej naturalne. Odwrotną sytuację miałam z filmem Almodovara "Skóra, w której żyję". Najpierw przeczytałam książkę Jonqueta, potem wybrałam się na fim i ... nie wstrząsnął mną tak mocno, jak osobą, która zupełnie nie wiedziała, jak zakończy się intryga.
    Pozdrawiam wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  7. oj bardzo bym chciała aby mikołaj przyniósł mi właśnie tę książkę, porusza niesamowicie ważne tematy, film z resztą tez bym z chęcią obejrzała

    OdpowiedzUsuń
  8. Ksiązkę czytałam już dawno, dawno parę tygodni temu widziałam film i dokładnie - zapada w pamięć, mogę się podpisać pod Twoją opinią!

    OdpowiedzUsuń
  9. Film widziałam, na książkę czekam z niecierpliwośćią i widzę że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  10. @jusssi - Mam nadzieję, że Mikołaj się spisze ;)
    @Kasiek - cieszy mnie, że nie jestem w tym osamotniona, bo już różne opinie słyszałam.
    @Magda - polecam, chociaż, tak jak pisałam - w konfiguracji film, później książka ta druga nieco traci na odbiorze.

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC