Bob Dylan urodził się jako Robert Allen Zimmerman w maju 1941 roku w stanie Minnesota. Zainteresowanie muzyką zaczął wykazywać jako nastolatek. Po przeprowadzce do Nowego Jorku dołączył do rodzącej się sceny folkowej. Kilka albumów, które wtedy powstały zapewniły mu miejsce w panteonie gwiazd lat sześćdziesiątych.
Później Bob Dylan miał romans z muzyką rockową, krótko nagrywał również utwory w klimacie gospelowo-religijnym. W latach 80. nie potrafił odnaleźć się i niezgrabnie starał się zagrzać miejsce w świecie ery MTV. W latach 90. przeżył twórcze odrodzenie. Od 1988 roku Bob Dylan jest stale w trasie, którą nazwano "Never Ending Tour".
Według autora biografii najtrafniejszym wytłumaczeniem dla wyboru takiego właśnie pseudonimu była fascynacja Dylana poezją Walijczyka - Dylana Thomasa. Bob Dylan był wielokrotnie nominowany do Nagrody Nobla, a jego wspomnienia "Moje kroniki" są zaskakująco dobrą literaturą. W prowadzonej w latach 2006-2009 audycji "Theme Time Radio Hour" wykazywał się wyjątkową erudycją muzyczną, głęboką wiedzą i poczuciem humoru.
Bob Dylan w swoich tekstach porusza wiele kwestii społecznych, komentuje politykę, rozważa dylematy moralno-filozoficzne oraz często odwołuje się do literatury. Często jest twórczość określano mianem kontrkultury. W latach 60. miał wiele okazji do odwoływania się do ówczesnych wydarzeń - prezydentury, a później i zabójstwa, prezydenta Kennedy'ego czy kryzysu kubańskiego. W 1963 roku Dylan pełnił rolę supportu muzycznego dla słynnego marszu na Waszyngton, podczas którego doktor Martin Luther King wygłosił słynne przemówienie zaczynające się od słów "I had a dream ...". Udział w tym wydarzeniu wzmocnił wiarygodność Boba Dylana jako muzyka artysty.
Bob Dylan koncertował z niemal wszystkimi wielkimi jego czasów - The Beatles (plotka głosi, że podczas ich pierwszego tournee po Stanach Zjednoczonych w 1964 roku sam Bob Dylan wprowadził ich w tajniki palenia marihuany), Joni Mitchell, Johnny Cash, The Band, Bruce Springsteen. Jego teksty i muzyka wielokrotnie były wykorzystywane i odtwarzane - najbardziej brawurowe wykonania to "All Along the Watchtower" (J. Hendrix), "Knocking on Heaven's Door" (kto nie wykonywał tego utworu?) "Blowin' in the Wind" (1. miejsce na zestawieniu 500 najlepszych utworów wszechczasów magazynu "Rolling Stone").
Przyznam szczerze, że twórczość Boba Dylana znam pobieżnie - oczywiście ever greeny, z racji ich uniwersalności, znam. Niektóre z jego niezwykłych utworów odkryłam oglądając Californication - doskonale wpasowywały się do klimatu Hanka i L.A. Przeglądając ten przepiękny album nabrałam chętki na poznanie, wsłuchanie się w jego głos. Okazuje się, że znałam więcej niż myślałam.
Zdjęcia przedstawione w albumie pokazują Boba Dylana głównie podczas sesji studyjnych, bądź podczas koncertów. Bardzo mało jest zdjęć prywatnych - te, które zostały zaprezentowane pokazują go raczej jako "tatuśka" bez pomysłu na siebie i życie, przeciętnego Amerykanina lat. 70, niż Człowieka, który był Głosem kilku pokoleń. Z fotografii wygląda też twarz mężczyzny zmęczonego, zagubionego. Poszukiwał inspiracji w tak wielu ideach, miejscach. Niemal na każdej fotografii wydaje się być wyobcowany, nieśmiały, introwertyczny.
Nie można mu odmówić jednego - jest legendą swoich czasów. Utwory o ponadczasowych tekstach i melodiach wyrabiają gusta muzyczne kolejnych pokoleń. Album "Bob Dylan. Ilustrowana biografia" to tylko wycinki, flesze z życia i twórczości Boba Dylana. Zdjęcia mniej i bardziej znane w pięknej oprawie, z krótkim komentarzem (raczej średnio przychylnym artyście). Dla wiernych fanów pozycja obowiązkowa, a dla tych, którzy do tej pory nie byli zainteresowani osobą Boba Dylana - dobry przewodnik po twórczości i życiu artysty.
Kategoria: biografia
Wydawnictwo Olesiejuk 2011, s. 224
Biblionetka: 5,17/6
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam (i obejrzałam) dzięki uprzejmości Wydawnictwa Olesiejuk i portalu Sztukater.pl
Aniu, ależ Ci zazdroszczę możliwości przeczytania, obejrzenia tego zbioru! Przeglądałam go w księgarni, niestety cena uniemożliwiła mi na razie dokładne poznanie tego wydania.
OdpowiedzUsuńMogłabym słuchać tego przesiąkniętego dymem papierosowym, alkoholem, tak naturalnego, niewymuszonego, zachrypniętego głosu nieprzerwanie :) A moim wielkim marzeniem jest usłyszeć ten przejmujący głos kiedyś na żywo...
Jego poezja, teksty, autobiografia pokazała mi go dodatkowo jako człowieka niezwykle wrażliwego na literaturę, cóż więc tu dużo mówić- uwielbiam i kocham od bardzo, bardzo dawna :)
Cieszę się, że jego sztuka przemówiła i do Ciebie!
Jako Dylanomaniak będę musiał to przeczytać. Jakiś czas temu czytałem książkę Clintona Heylina "Droga bez końca". Świetna rzecz, ale historia kończy się na 1991 roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
debe
@Ala- dla mnie sporym zaskoczeniem były wpływy literatury na Boba Dylana. Podsłuchuję teraz mocno jego albumów i faktycznie - erudycyjnie mocno. Dobre teksty. O czymś. A tego muzyce teraz brakuje niestety. I jednak uwodzi mnie otoczka życia artystycznej bohemy - niezmiennie. Pozdrawiam Alu!
OdpowiedzUsuń@debe - do czytania za dużo nie ma i podejrzewam, że Dylanomaniak nie znajdzie wiele odkrywczego, ale warto chociażby przejrzeć ten album. Zdjęcia wiele wnoszą do treści. Pozdrawiam również :)
Uwielbiam muzyków tego okresu! Mogłabym wymieniać i wymieniać, a moja lista nazwisk dosięgłaby liczby kilkuset. Jest pewna magia i magnetyzm w tym okresie, a przede wszystkim prawda. Czysta, nieskażona prawda muzyki, która płynie z czystych intencji i miłości. To piękne i niepowtarzalne, dlatego też zamykam się w latach 60/70 i tym mucykom niezmiennie składam hołd.
OdpowiedzUsuńMuzycznie Bob Dylan w ogole mija sie z moim zainteresowaniami. Ale to, ze BD jest brany pod uwage (albo to tylko plotki?) do Nagrody Nobla dziwi mnie bardzo. Az chce sie dowiedziec
OdpowiedzUsuńd l a c z e g o ...
Dlatego bardziej sklanialabym sie ku jego tworczosci niz ku ksiazkach o nim, ale jak widac ten caly Bob Dylan to bardzo ciekawa postac.
@Kasia - pięknie napisałaś o tym, co mi gdzieś na dnie duszy leżało. Teraz już nie ma tak charyzmatycznych osób, dla których muzyka to sztuka. Nie twierdzę (!), że współczesna muzyka jest zła, kiepska czy cokolwiek. Nie jest już czystą prawdą. Dzięki Kasiu za te piękne słowa!
OdpowiedzUsuń@ann - kandydaci do Nobla to zawsze plotki. Tak przynajmniej przyuważyłam. I bukmacherzy zawsze się mijają z wyborem Akademii. A co do Dylana - wpadłam w ciąg słuchania jego muzyki przez ten weekend. Kasia opisała idealnie to, co czuję kiedy go słucham.
Pozdrawiam wszystkich gorąco i dziękuję, że tu wpadacie i zostawiacie ślady po sobie :)
Cholerka, muszę to przeczytać!
OdpowiedzUsuńMogę podlinkować Twojego bloga u siebie? Mam raczej niewielki ruch, więc chociaż staram się obserwować interesujące notki innych blogerów. :)
Kurczę, jakiś błąd. Nie wpisało mi adresu.
OdpowiedzUsuńwww.zapiskiczytelniczki.blogspot.com
Przepraszam za kłopot.
@. - Będzie mi miło jeśli podlinkujesz. Za dużo czytania nie ma, ale mimo wszystko warto :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń