Moja przygoda z Johnem Irvingiem rozpoczęła się paradoksalnie od jego jednej z ostatnich powieści, mianowicie "Ostatnia noc w Twisted River". Sposób prowadzenia narracji, absurd, irracjonalność ujęta w bajkowe ramy, bohaterowie na krawędzi normalności i obłędu - to mnie ujęło. Za nieco ponad tydzień ukaże się na polskim rynku najnowsza powieść Irvinga "W jednej osobie". Ja jednak nadal nadrabiam zaległości i podczytuję kolejne jego dzieła. Czytam impulsywnie, niechronologicznie, może nieco niedbale. Ale każdy kolejny tytuł utwierdza mnie w przekonaniu - uwielbiam Johna Irvinga.
"Hotel New Hampshire" to jedna z bardziej znanych jego powieści. Swoista saga mocno doprawiona czarnym humorem, absurdem i smutkiem, opowiada o rodzinie Berrych, których ambicją jest prowadzić hotel z klasą. Trzy kolejne wcielenia - dwa w Nowej Anglii, jeden w Wiedniu okazują się jednak mieć mało wspólnego z poważnym interesem. Stają się zbieraniną dziwnych ludzi o jeszcze dziwniejszych upodobaniach. Historia opowiadana jest z perspektywy średniego syna - Johna, który szczegółowo wprowadza czytelnika w kolejne losy rodziny Berrych. Frank, Franny, Lilly i Jajo to rodzeństwo nietuzinkowe, mocno ze sobą zżyte. Mieszka wraz z nimi dziadek - Bob z Iowy, który nie wyobraża sobie życia bez podnoszenia ciężarów i wysiłku fizycznego. Prawdziwym czarnym bohaterem jest jednak czarny labrador - Smutek, który sieje prawdziwe spustoszenie w życiu rodzinnym ...
Już po przeczytaniu kilku powieści Irvinga można zauważyć wiele motywów, które autor z upodobaniem łączy w wielowymiarowe kompozycje. W "Hotelu ..." mamy do czynienia z wszechobecnymi niedźwiedziami - ojciec rodziny Win Berry posiada niedźwiedzia "Żarł", który potrafi jeździć na motorze. W okresie wiedeńskim pojawia się w życiu rodziny Susie - zgwałcona dziewczyna, która ukrywa swoje ciało w kostiumie niedźwiedzia, doskonale naśladując zwierzę. Kolejnym częstym motywem u Irvinga jest inicjacja seksualna z osobą dużo starszą - John, podobnie jak bohaterowie innych powieści traci dziewictwo ze sporo starszą od siebie kobietą. Skoro mowa o seksie, nie może zabraknąć i prostytutek. Tutaj stanowią one dość ekscentryczne dopełnienie Hotelu New Hampshire w Wiedniu. Absurdalnych, pozornie niepasujących elementów jest u Irvinga sporo - możliwość odkrywania powiązań pomiędzy powieściami jest naprawdę inspirujące.
Tragifarsa, gorzkie poczucie humoru, absurd - tak można w skrócie napisać o "Hotelu ...". Trudno jest mi ocenić, czy jest to lepsza czy też gorsza powieść autora - dla mnie każde kolejne spotkanie z nim to niesamowita przygoda. W myśl zasady, iż dziwne rzeczy przytrafiają się dziwnym ludziom Irving przesuwa coraz dalej granice niedorzeczności, pozostając cały czas w obrębie prawdopodobieństwa. Tutaj wszystko może się zdarzyć i nie dajcie się zwieść - największe fajerwerki i bomby w fabule pojawiają się mimochodem. Irving nie ucieka jednak od ważnych tematów - w "Hotelu ..." próbuje zmierzyć się przede wszystkim z problemem gwałtu i seksualnego zranienia. Kazirodztwo, dewiacje, anormalność - wszystko ujęte w baśniowej konwencji. To ogromna sztuka pisać bez patosu i tragizmu o ważnych sprawach, pozostawiając czytelnikowi ocenę wydarzeń.
Uwielbiam styl w jakim pisze, sposób w jaki przedstawia fabułę, miks dziwności, absurdów. Każda kolejna powieść utwierdza mnie w przekonaniu - to mój ulubiony pisarz. Bo smutek zawsze wypływa na wierzch, a wszystko jest bardziej bezpieczne niż miłość. I wszyscy jesteśmy zaszajbowani na amen. Polecam bardzo!
Kategoria: współczesna literatura piękna
Wydawnictwo Prószyński i S-ka 1998, s. 544.
Biblionetka: 4,80/6
Lubimy czytać: 7,22/10
Moja ocena: 5+/6
Uwielbiam "Hotel...". To jedna z najlepszych jego powieści. Też zaczęłam moją przygodę z autorem od "Ostatniej nocy w Twisted River". :)
OdpowiedzUsuńKiedyś pasjami zaczytywałam się Irvingiem. Moją ulubioną ksiażką była Jednoroczna wdowa. Hotel New Hampshire też mi się podobał. Muszą ją sobie odświeżyć :)
OdpowiedzUsuńTo równiez mój ulubiony autor :-)
OdpowiedzUsuńMiks dziwności brzmi zachęcająco - uwielbiam wszystko, co niepojęte i niejednoznaczne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Irvinga! Kilka jego powieści wciąż jeszcze przede mną, bo staram się je sobie dawkować powoli.
OdpowiedzUsuń"Hotel..." czytałam. To chyba nawet była pierwsza książka tego autora, którą dorwałam. Bawiłam się świetnie! :)
nie czytałam, ale mam w planach :)
OdpowiedzUsuńHotelu nigdy nie czytałam (właściwie nie wiem why?, bo mam na koncie kilka innych powieści tegoż autora) za to milion razy oglądałam ekranizację wg scenariusza Irvinga z młodziutka Jodie Foster między innymi. To był film mojego dzieciństwa, potem go jeszcze kilka razy widziałam w różnych okresach życia. Uwielbiam sceny ze Smutasem, w różnych tłumaczeniach: "Smutas zawsze wypływa" kiedy wypada wypchany z szafy mnie powala na łopatki każdorazowo:)
OdpowiedzUsuń@ederlezi - a to ciekawe, że nie tylko ja od d.. strony zaczynam. "Hotel" świetny, zresztą ... chyba mało która powieść Irving nie zostaje w głowie, prawda? Jego pisanie jest tak wyraziste i inne, że chyba da się go kochać, albo nienawidzić.
OdpowiedzUsuń@mamalgosia- "Jednoroczna wdowa" następna w kolejce. Prawdopodobnie, bo połakomiłam się na przedpremierowego ebooka "W jednej osobie" - powieść zbiera dobre recenzje. Że oczytam całego Irvinga to już pewne. Jednak dawkuję, bo czytany raz za razem przynosi mniej frajdy.
@pisany inaczej - Irving jednocześnie mnie zaskakuje i nie zaskakuje. Dlaczego? Jestem czasami zaszajbowana jak jego jego bohaterowie i zaskakuje mnie, że można z takim urokiem pisać o ... ludziach ze skazą. Im bardziej go czytam, tym bardziej wnikam w jego świat.
@karkam - jeśli nie próbowałaś Irvinga - zachęcam! Pewnie jest jakiś profesjonalny klucz do kolejności czytania - ja wybieram kolejne powieści na chybił-trafił i wychodzi mi to na dobre.
@AnnRK - podobnie jak pisałam wyżej - dawkuję, aby się nie zniechęcić. Ale kocham wszystko co wychodzi spod jego pióra. Czytając bawiłam się przednio, jednak kilka dni "po" nasza mnie refleksja - to w gruncie rzeczy bardzo smutna powieść. Podoba mi się sposób w jaki Irving miesza humor ze smutkiem. W końcu ten zawsze wypływa na wierzch ...
@Magda - polecam gorąco
@papryczka - jestem bardzo ciekawa ekranizacji, chociaż, jak to miewam - boję się jej. Mam w głowie obraz bohaterów i za nic nie chcę tego popsuć. Smutek - ich pies, w książce równie efektownie wypada z szafy. Miało psisko rolę niebagatelną ;)