czwartek, 25 października 2012

Piaskowa Góra - Joanna Bator




Pamiętam ten moment, kiedy pierwszy raz usłyszałam o Joannie Bator i jej powieści "Piaskowa Góra". Trwało spotkanie autorskie z Olgą Rudnicką, które miałam zaszczyt i przyjemność prowadzić. Szybko przemieniło się ono w sympatyczną pogawędkę o wszystkim, w tym o literaturze. Dyskusja dryfowała wokół tematu "siły słów" i jeden z uczestników przywołał nazwisko "Bator" i wyrzucił z siebie kilka, nic mi niemówiących, tytułów. Zachwyt, który towarzyszył tej wypowiedzi, zapamiętałam sobie bardzo dobrze. Dzisiaj, kiedy jestem już po lekturze "Piaskowej Góry" mogę podpisać się wszelkimi kończynami pod tym, co mówił sympatyczny uczestnik spotkania. Powieść genialna, doskonała, totalna. 

Tytułowa Piaskowa Góra to dzielnica Wałbrzycha. Jakie miasto jest - niektórzy pewnie widzieli. Przez Joannę Bator przedstawione z jednej strony jako miasto upadłe, przecież blokowisko z żadnej perspektywy nie brzmi zachęcająco. Autorka stosuje jednak na tyle plastyczny opis, aby w niektórych fragmentach Piaskowa Góra jawiła się niczym miejsce wyjęte z wyjątkowo kolorowych i fantastycznych snów. Na osiedlu mieszka małżeństwo - Jadzia i Stefan Chmura. Mają córkę Dominikę. On - górnik, ona - urzędniczka. Dziecko jakieś nie takie, włosy niezbyt idealne i w głowie fiksum dyrdum. Jadzia do Wałbrzycha przyjechała ze wsi spod Skierniewic, Stefan to dziecko wysiedleńców spod Grodna. Mamy lata głębokiego PRL-u, kiedy to szczytem marzeń jest M3 w bloku z wielkiej płyty, kryształowa bomboniera z czekoladowymi cukierkami, kafelki w łazience, no i jak się poszczęści, to może i mały fiat w losowaniu padnie. I tak oto, skrawek po skraweczku dowiadujemy się niemal wszystkiego ...

Warstwa językowa i narracyjna to absolutna maestria. Fabuła wije się w odmętach pamięci narratorów, którzy na zmianę relacjonują losy rodzin Maślak i Chmura. Poszarpane, chaotyczne strzępki opowieści z licznymi dopowiedzeniami i retrospekcjami - tak właśnie działa ludzki umysł i w taki sam sposób została poprowadzona narracja. Sama autorka w rozmowie z dziennikarzem Gazety Wyborczej powiedziała, że samo życie również nie jest linearne i trudno się z tym nie zgodzić. Język każdej postaci jest spersonalizowany - raz mądry i przemyślany, kiedy mówi inteligent, prostacki, dosadny, niedbały, kiedy historia wychodzi z ust Jadzi Chmury. Całościowo - język soczysty, kompletny, plastyczny, niesamowity, totalny i mogłabym tak wymieniać przymiotniki jeszcze długo. Powieść jest -  mówiąc krótko - doskonała. Przemyślana od początku do końca, angażująca, odrywająca od codzienności. Trudno jest mi wyrazić to, co czułam czytając ją - nie brak tutaj rozwiązań banalnych, oczywistych. Ludzkich! Całość tworzy jednak totalnie magiczne wrażenie, bez gloryfikowania PRLu, z całą dawką naturalizmu, brzydoty i bylejakości. Na bazgradełkowym fanpage'u napisałam kilka dni temu "Tak sytej (o! to dobre słowo), naturalistycznej, a jednocześnie magicznej, rozpasanej i doskonałej powieści nie czytałam chyba nigdy ... ". Obawiam się, że chyba nigdy nie przeczytam równie dobrej.

Bohaterowie są żywi, pełnokrwiści, charakterni. Jadzia Chmura i jej prosty światopogląd, wujek Kaziu z jakże polskim cwaniactwem i odnajdywaniem się w każdej (dosłownie) rzeczywistości. Każda postać to inna historia, wszystkie losy łączą się jednak bardzo zgrabnie w jedną, urokliwą i urzekającą całość. Kobiety u Joanny Bator są silne, mężczyźni natomiast słabi, zagubieni i zakompleksieni. To właściwie saga o kobietach, które prowadzą pospolite życie, ale każda z nich pielęgnuje przynajmniej jedno piękne Wspomnienie. 

Co ja Wam tu będę gadać (czyt. pisać) - powieść jest świetna, ma diabelnie przemyślaną konstrukcję. Swojska polskość ukazana we wszelkich odcieniach, inteligentna ironia, sprawiedliwość wobec bohaterów, którym nieobce są wzloty i upadki, marzenia oraz fobie. Sporo tu domorosłej filozofii, której często można posłuchać u panów pilnujących wiat przystankowych czy przestrzeni przedsklepowych. Doskonała proza. Po prostu doskonała. Polecam jak nigdy dotąd!

Kategoria: współczesna literatura polska
Wydawnictwo W.A.B. 2009, s. 448.
Biblionetka: 5,02/6
Moja ocena: 6/6 

10 komentarzy:

  1. Jak już napisałam na fb - teraz to już tylko robótki ręczne i haft krzyżykowy. A książka - mistrzostwo świata :) moc pozdrowień :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki Joanny Bator stanowią mój przedmiot badań do pracy licencjackiej, z tym większą przyjemnością przeczytałabym więc recenzję - inspirującą i na nowo rozkochującą z pisarce!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna jest ta okładka i piękna jest ta recenzja, a ja, mając tę książkę już od niemal roku w planach, muszę proces organizowania jej czym prędzej przyspieszyć. Nie ma zmiłuj. Ciekawa jestem również jak prezentuje się druga część tej opowieści "Chmurdalia". Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. "samo życie również nie jest linearne".... - takie proste, a tak nieoczywiste. Po Twojej recenzji czuję, że zakocham się w prozie tej pani.
    Lubię takie narracje.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. No, dobra, planuje ja przeczytac od wiekow, ale teraz juz chyba sobie wypozycze ;-)).

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tylko jedna książkę Joanny Bator - "Japoński wachlarz. Powroty". Ma zupełnie inny charakter, to nie jest powieść. Ale napisana świetnie. I zdecydowanie zachęca do sprawdzenia jak się autorka sprawdza w innych gatunkach.

    OdpowiedzUsuń
  7. @the book - Monika, tak... podobnie jak napisałam również na FB - przeczytać Bator i umrzeć... teraz tylko konfitury i dzierganie szalików ... ;)
    @Scathach - o! to bardzo interesujące! A badasz je pewnie pod jakimś określonym kątem - pochwal się!
    @bezrobotna.pl - Dziękuję pięknie. Koniecznie przeczytaj - książka jest naprawdę warta każdej spędzonej nad nią minuty.
    @Oleńka - Powieść zamiotła mój mózg. Nie spodziewałam się czegoś tak dobrego. Myślę jednak, że żadna recenzja nie oddaje nawet w połowie tego, co zastaniesz w książce.
    @czas-odnaleziony - Jestem ciekawa Twojej opinii. Ochów i achów nie ma końca - książka jest brylantem!
    @Karolina - po "Piaskowej Górze" to mam w planach, nawet mocno bliskich, przeczytać wszystko, co wydała Joanna Bator. Podczytywałam jej felietony w Bluszczu - były ciekawe, ale chyba w krótkich formach nie miała okazji pokazać spektrum swoich możliwości. Ma dar do pięknego, żywego pisania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Piaskowa góra jest jedną z lepszych książek, na jakie udało mi się ostatnio trafić i Chmurdalia też jest bardzo, bardzo dobra. Na początku miałam lekki opór, bo tęskniłam za Wałbrzychem i postaciami, które już się pojawiają w okrojonej wersji, ale po kilkunastu stronach wsiąkłam zupełnie i razem z bohaterką przesiadałam się z historii w historię. Cud, miód i orzeszki!
    Ciekawam najnowszej książki pani Bator! jest na co czekać:)

    OdpowiedzUsuń
  9. @papryczka - Wszyscy "Chmurdalia" mocno mi polecają. Chociaż przyznam szczerze, że po "Piaskowej Górze" to ja wszystko nazwiskiem "Bator" opatrzone łyknę. No genialnie, paskudnie, totalnie dobre pisanie. Czekam, czekam na pierwsze opinie o jej nowej powieści, ale cisza póki co w blogosferze ;)

    @hadzia - gdyby nie było czym, to bym nie kusiła ;)

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC