Była tam zawsze. W kartonie pełnym zabawek. Intensywnie kolorowa, interesująca. Moja pierwsza matrioszka.
Wydaje mi się, że poznawanie Rosji w jakimś sensie przypomina otwieranie matrioszki. Pierwsza lalka jest duża, kolorowa i przykuwa naszą uwagę. Druga jest nieco mniejsza, widać subtelne zmiany różniące ją od tej pierwszej. Trzecia może wydawać nam się brzydka, a czwarta zachwyci nas urodą. Na piątą nie zwrócimy uwagi, ale szóstą będziemy oglądać z wielkim zainteresowaniem. I tak, aż do ostatniej najmniejszej laleczki, która jest naga, bez wizerunków i ozdób. Niektórzy nazywają ją „duszą matrioszki”. Poznając Rosję, również odkrywamy jej kolejne warstwy. Nie każda z odsłon wywołuje nasz entuzjazm.
Książkę Macieja Jastrzębskiego miałam okazję zrecenzować dla portalu podróżniczego Peron4. Całą recenzję przeczytacie TUTAJ.
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo Helios 2013, s. 280.
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu PERON4.
Ciekawe porównanie :)
OdpowiedzUsuńPo tym fragmencie muszę siegnąć po książkę :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl