Bibliofilu, wyobraź sobie takie miejsce, w którym książki grają główną rolę. W całym miasteczku przez okrągły rok. Brzmi jak marzenie lub sen? A takie miejsca istnieją i są skupione w International Organisation of Book Towns.
źródło: www.hay-on-wye.co.uk |
Idea narodziła się w Hay-on-Wye w Walii za sprawą Richarda Booth. Przypadek był o tyle zabawny, że Richard obwołał się Królem Hay-on-Wye i powołał mikrokrólestwo książek. Ściągał je z niemalże zewsząd z przeznaczeniem na przemiał lub do sprzedaży w antykwariacie. Za jego przykładem mieszkańcy wioski zaczęli specjalizować się w sprzedaży książek, założyli antykwariaty. Dzisiaj Hay-on-Wye to światowa stolica bukinistów oferująca ponad 1,2 miliona książek, które można zakupić w 40 księgarniach, kawiarnie literackie, introligatornie oraz imprezy związane z książkami i czytelnictwem. Największym wydarzeniem jest coroczny międzynarodowy festiwal Hay Festival of Literature & Arts.
źródło: http://www.bootsandpaws.co.uk |
Pięć europejskich miast: Bredevoort (Holandia), Fjaerland (Norwegia), Hay-on-Wye (Walia), Montolieu (Francja) i Redu (Belgia) stworzyły projekt, którego finałem jest stowarzyszenie miast książek. Projekt został wsparty przez Unię Europejską. Organizacja zrzesza obecnie trzynaście miast z całego świata. Co dwa lata w kolejnych miejscowościach odbywa się festiwal Book Towns.
Bredevoort, źródło: http://karu02.wordpress.com/2010/08/11/buecherstadt-bredevoort/ |
Montolieu, źródło: http://lamusewritersandartistsretreat.blogspot.com/2009/05/montolieu-and-booktowns.html |
Ciekawym aspektem idei miasteczek książkowych jest fakt, że są one ściśle ukierunkowane na ten rodzaj promocji - nie rozwija się w nich praktycznie żadna inna gałąź przemysłu, są położone na peryferyjnych obszarach wiejskich. To niezmiernie interesujące i inspirujące, że książki mogą stać się alternatywnym źródłem dochodu, ożywić lokalną społeczność, stworzyć atrakcyjną destynację dla turystów książkowych.
Hay Festival, źródło: telegraph.co.uk |
Ten rodzaj turystyki kulturowej narodził się w 2003 roku w Harrisburgu, stan Pensylwania, gdzie pisarz i wykładowca Larry Portzline rozpoczął cykl wycieczek do okolicznych miast, których celem były niezależne księgarnie. Idea spotkała się z bardzo ciepłym odzewem, angażując szkoły, biblioteki, kluby dyskusyjne i organizacje. Co więcej, sprzedawcy książek zaczęli przykładać większą wagę do atrakcyjności swoich lokali, aby stały się czymś więcej niż tylko miejscem, w którym można kupić książki. Bibliofile podkreślali, że najważniejsze dla nich stało się bycie częścią większej społeczności, ruchu, który mógł coś zmienić.
Księgarnie przyciągały na wiele sposobów. Goście That Bookstore w Blytheville, Arkansas mogli usiąść na drewnianych krzesłach podpisanych przez znanych autorów, księgarnia Strand na Manhattanie oferuje ponad trzydzieści rodzajów papierowych toreb na książkowe zakupy. Elliot Bay Book w Seattle zaprasza codziennie na wspólne czytanie, Powell's City of Books w Portland jest totalnym labiryntem wypełnionym po brzegi książkami, że sama koordynatorka marketingowa twierdzi, że niemożliwe jest opuszczenie sklepu z mniej niż dziesięcioma książkami.
That Bookstore, źródło: http://bargainhuntingwithlaurie.blogspot.com/search/label/THAT%20BOOKSTORE%20IN%20BLYTHEVILLE#.UhX-iNJFCE4 |
Znacie takie miejsca w naszym kraju? Co polecacie? Jakie miasteczko mogłoby stać się polskim miastem książek.
Jak by to było wspaniale, gdyby i w Polsce powstało takie miejsce... Byłabym z pewnością jedną z pierwszych książkowych turystek :) Eh, marzenia.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to niezwykle ciekawy post i piękne zdjęcia, które wybrałaś. Dzięki!
Właśnie zastanawiam się które miasto moglibyśmy zmienić. To byłby doskonały pomysł!
UsuńDziękuję za opinię. Kiedy dowiedziałam się o tej idei, nie mogłam, po prostu nie mogłam tego zostawić tylko dla siebie :)