środa, 26 października 2011

Rozkaz - Leena Lander




Ostatnio mam okazję coraz częściej wędrować po czytelniczej mapie Europy. O ile skandynawska literatura jest bardzo popularna, o tyle fińskie dreszczowce już pewnie mniej. Co prawda nie tak całkiem dawno miałam przyjemność podzielić się opinią co do "Milczenia", którego akcja miała miejsce w Finlandii. "Rozkaz" potwierdza moje pierwsze wrażenie - jest to "coś" w pisaniu o tych rejonach. Jeszcze nie do końca wiem "co", ale już teraz mogę wstępnie założyć - "to jest dobre".

Fabuła jest dość sztampowa - mamy rok 1918, przez Finlandię przetacza się wojna domowa. Mieszkańcy kraju dzielą się na politycznie białych i czerwonych. W tej zawierusze Miina zostaje oddelegowana w ręce Aaro, który ma przetransportować "czerwoną" więźniarkę do Ruukkijoki. Tam Miina ma zostać poddana śledztwu, które z dużym prawdopodobieństwem zakończy się dla niej wyrokiem kary śmierci. Podczas transportu łódką dochodzi do nieoczekiwanych wydarzeń, w wyniku których Miina oraz Aaro na osiem dni lądują na niezamieszkanej wysepce. Kiedy zostają odnalezieni żadne z nich nie chce powiedzieć co takiego wydarzyło się w tym miejscu i czasie. 

Na szczególną uwagę zasługuje narracja (albo dobre tłumaczenie). Dbałość o język, prostotę formułowanych myśli i głębię przekazu  - to naprawdę spore atuty "Rozkazu". Bardzo uderza swoisty kontrast - rzecz dzieje się w wyjątkowo brutalnych i okrutnych okolicznościach, a bohaterowie, których naszkicowała Leena Lander, charakteryzują się niemałą wrażliwością i samoświadomością. Mamy tutaj Emila Hallenberga, który w wyniku zawirowań historycznych zamienia gabinet pisarza na placówkę, w której sądzi "zbrodniarzy". Jest to człowiek o niedookreślonej tożsamości, czerpiący dewiacyjną satysfakcję z obserwowania  rodzącego się związku pomiędzy Aaro a Miiną. Jest i jego żona - klasyczna femme fatale, nieco niezrównoważona psychicznie. I wreszcie Miina - kobieta o głęboko pokaleczonej duszy i wyjątkowo twardym charakterze oraz Aaro - człowiek niezwykłego honoru, lecz słabej sile przebicia. 

Wydarzenia przedstawiane są z grubsza chronologicznie. Wiele faktów układa się w całość dopiero  po przeczytaniu całej powieści. Niektóre wątki pozostają nierozwiązane i niejasne, a czytelnik sam może spróbować odpowiedzieć na pytanie "dlaczego?". Klimat wprowadzony przez autorkę doskonale oddaje specyfikę miejsca, w którym one się dzieją. Dawny zakład dla obłąkanych, przekształcony w więzienie, położony gdzieś nad Morzem Bałtyckim. Przejmujące zimno, wiatr - Skandynawia w pełnej krasie. 

Dodatkowego smaczku dodają fragmenty naukowych rozpraw na temat wilków, wplatane pomiędzy kolejne rozdziały historii. Stanowią one niejako komentarz czy nawet tło do portretów psychologicznych przedstawionych w powieści. W każdym z bohaterów tkwi pewien pierwiastek zwierzęcości, który przedstawiony w chłodnej naukowej analizie, dla której pretekstem są wilki, nabiera szczególnego znaczenia dla całości powieści. Leena Lander zgrabnie i nienachalnie wplata w tekst prawdy życiowe - parokrotnie podczas lektury musiałam na chwilę odłożyć książkę, aby słowa dojrzały w mojej głowie.

Rozwój wydarzeń, rozwiązanie intrygi jest zaskakujące. Rozczaruje się jednak ten, który niesiony falą popularności skandynawskich kryminałów sięgnie po tę książkę. Nie jest to kryminał, trudno nawet zaklasyfikować tę powieść do "dreszczowca". To w gruncie rzeczy przypowieść o ludziach i ich niejednokrotnie zezwierzęconej naturze. I to zezwierzęconej bez negatywnych konotacji.

Czytanie "Rozkazu" sprawiło mi niemałą trudność. Powieść jest ponura i niejednokrotnie trudno jest przebrnąć przez kolejne strony. Według mnie łatwiej czytać ją na "raty", niż próbować uporać się z nią w jeden wieczór. Czy warto? Tak. Po początkowych trudnościach z wbiciem się w fabułę, można docenić piękny język, jakim operuje autorka oraz głębię przekazu. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może być z nią po drodze, a i mojego czytelnicze serce nie do końca zostało podbite. 

Kategoria: literatura piękna współczesna
Wydawnictwo Kojro 2006, s. 312
Biblionetka: 4,5/6
Lubimy czytać:  6,4/10
Moja ocena: 4/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kojro oraz portalu Sztukater.pl.

5 komentarzy:

  1. Czytałam tylko jedną powieść Leeny Lander - "Niech się rozpęta burza" - która zrobiła na mnie duże wrażenie. Twoja recenzja upewnia mnie w przekonaniu, że warto sięgnąć również po inne książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja właśnie zaraz sięgnę po tę powieść, już czeka trochę na mnie. Jestem jej bardzo ciekawa. A styl i ten charakterystyczny chłód, jakim zachwyciła mnie autorka w "Niech rozpęta się burza" mama nadzieję znaleźć i tutaj.

    http://miedzystronami.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  3. @Kaye - minęło parę dni od przeczytania i stwierdzam, że wspominam ją coraz milej. Nie powiem, że nie przekonało mnie to, że to jedna "z" książek Leeny Lander.
    @bezsennatoja - myślę, że będziesz zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli mi książke czyta się ciężko, to raczej zostawiam ją w spokoju i biorę inną, bo nie lubię się męczyć. Czytanie na raty takich powieści, jest bardzo dobrym pomysłem i potrafi zapobiec wielu trudności.
    Co do książki. Fabuła wygląda bardzo interesująco i posiada bardzo fajny klimat.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Sarenkasarna - mam tę paskudną przypadłość, że każdej (naprawdę każdej) książce daję szansę do końca. Męczę, przeklinam, tłukę o ścianę, ale ... doczytam. A czytanie na raty ... zaczynam dojrzewać do pozwolenia sobie na to, żeby czytać jak chcę i kiedy chcę.
    A "Rozkaz" z perspektywy czasu ... coraz fajniejszy. Polecam!

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC