czwartek, 22 grudnia 2011

Skandynawia. Wojna z trollami - Tony Griffiths




Niejednokrotnie czuję się mocno oszukana przez opisy okładkowe. Mogłabym napisać spory artykuł w którym wyliczyłabym główne grzechy osób przygotowujących streszczenie zawartości książki. Bądźmy szczerzy - niektórzy robią to świetnie, inni gorzej. Bywa tak, że świetny opis sygnuje słabą książkę. Częściej jednak opisy preparowane są na podstawie pierwszego i ostatniego rozdziału książki. Śmiem wysunąć przypuszczenie, że gdyby osoba przygotowująca opis na okładkę "Skandynawii" przebrnęła przez całość - nie byłby on nawet w połowie tak entuzjastyczny.

Tytuł oraz wyżej wspomniana zajawka nastroiły mnie na ciekawą i rozwijającą lekturę w klimacie popularnonaukowym. Zgrabnie, lekko, może troszkę zabawnie - na pewno interesująco. Tak miało być. Niestety, nie dajcie się zwieść, "Skandynawia ..." to podręcznik historii. A historię, jak wiadomo można serwować na dwa, zupełnie skrajne sposoby.

Tony Griffiths podjął się trudnego zadania, jakim jest próba udowodnienia, że Skandynawów łączy coś więcej niż tylko bliskość geograficzna. Tak przynajmniej odczytałam hipotezę tej pracy. Przyznam się szczerze - niemal cały czas miałam wrażenie, że czytam pracę magisterską średniej jakości studenta. Jedyne, co mnie wybijało z tego trybu myślenia - to brak przypisów, bo gdyby takowe się pojawiły - miałabym pewność stuprocentową. Autor referuje historię Danii, Norwegii i Finlandii (Islandii, którą uważa się również za państwo skandynawskie, poświęca niecałe dwie strony) w dość suchy i jałowy sposób - wyliczanie faktu za faktem, traktowanie każdego z państwa osobno, bez próby ujęcia wspólnych punktów, odniesień. Podtytuł książki głosi "Historia, kultura, artyści. Od czasów Napoleona do Stiega Larssona". Zastanawiam się, czy ten podtytuł to pomysł polskiego wydawcy? Nie chodzi o dość tani chwyt, jakim jest niewątpliwie nazwisko ultrapopularnego szwedzkiego pisarza, ale umieszczenie słów "kultura, artyści" jest sporym nadużyciem. Historia (co rozumiem i jest zupełnie naturalne w takim wywodzie) zajmuje około osiemdziesięciu procent książki, jednak próby poruszenia kwestii kulturowych kończą się fiaskiem. A szkoda, bo to właśnie miało stanowić o oryginalności tego opracowania.

Dość tej krytyki, przejdźmy do zalet "Skandynawii ...". Dla osób zainteresowanych historią tego regionu Europy powinna to być lektura niemal obowiązkowa. W zwięzły, w przysłowiowej "pigułce" podawane są fakty historyczne. Mam wrażenie, że autorowi dużo łatwiej pisało się o XX wieku, bo rozdziały dotyczące tego okresu są ciekawe, sprawnie napisane i można w nich znaleźć ciekawostki. Skoro o nich mowa - dla mnie, osoby zainteresowanej historią, stanowią sporą wartość. Szczerze mówiąc, liczyłam na więcej, autor jednak nie rozpieszcza nas ich ilością. Gdybym chciała jakiekolwiek zacytować to pewnie zdradziłabym te najciekawsze, zatem powstrzymam się. Jako dyplomowana politolożka, chciałam jednak zauważyć, że autor wyjątkowo interesująco pisze o skandynawskich politykach (znowu dwudziestowiecznych) i te fragmenty najbardziej przypadły mi do gustu.

Podsumowując - zdecydowanie niełatwa lektura. Wymaga sporego skupienia i znajomości wielu faktów historycznych. Osoba, która jest kompletnym laikiem w kwestii historii tego regionu, nie skorzysta za bardzo z lektury. Myślę, że czas podręczników historycznych, w których fakty, daty i nazwiska wyrzucane są niczym naboje z karabinu, już minął. Mam pewien problem ze "Skandynawią ...", bo w moim odczuciu laik w temacie zmęczy się szybko jej lekturą, natomiast ekspert umrze z nudów. Spodziewałam się wartkiego, ciekawego eseju, w którym autor podejmie temat wpływu kultury i ludzi tego regionu na historię. A mamy wykład o historii, na dobrym, ale jednak mało brawurowym poziomie, z doczepionymi jakby na siłę wstawkami kulturowymi. Szkoda, bo temat wart jest pogłębionej analizy. 

Kategoria: literatura popularnonaukowa - historia
Wydawnictwo AMF 2011, s. 374
Biblionetka: 4,5/6
Lubimy czytać: 7/10
Moja ocena: 3+/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa AMF oraz portalu Sztukater.pl

2 komentarze:

  1. Nie przepadam za historią, więc pewnie trudno byłoby mi czytać tę książkę. Dlatego odpuszczę ją sobie.. ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
    dużo szczęścia i słodyczy
    każdy z Dwóch Włóczykijów
    Ci dzisiaj szczerze życzy! :)

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC