Gdybyśmy mieli pewność, że ktoś stworzy bukiet, który zapewni nam wszystko to, czego pragniemy w życiu ...
Gdybyśmy mieli pewność, że kwiatami jesteśmy w stanie wyrazić wszystko - miłość, żal, przebaczenie, przeprosiny ...
Gdybyśmy mieli pewność, że nawet najgorszy czyn zostanie nam przebaczony ...
Na te wszystkie życzenia odpowiada autorka książki "Sekretny język kwiatów" wprowadzając nas w niesamowitą historią, dla której tytułowe kwiaty są tłem.
Główną bohaterką jest Victoria, która dzieciństwo spędziła w rodzinach zastępczych i domach dziecka. Nieufna, obsesyjnie obawiająca się dotyku drugiej osoby, kompletnie oderwana od życia społecznego, agresywna. Jako ostatnią szansę na znalezienie normalnej rodziny, jej opiekunka Meredith wyznacza dom Elizabeth. Elizabeth przyjmuję Victorię do swojego domu i za wszelką cenę chce zostać jej matką. Victoria zachowuje się jednak niczym skrzywdzony zwierzak. Na każdą próbę ciepła i bliskości reaguje kąsaniem. Z czasem jednak i ona zaczyna wierzyć w to, że może być szczęśliwa. Tyle o fabule w dużym skrócie. Równolegle poznajemy losy Victorii dziesięcioletniej i dorosłej. Rozdziały przeplatają się wzajemnie, bardzo ciekawie przedstawiają losy dziewczynki. Napięcie budowane jest w taki sposób, że odniosłam wrażenie, jakby wydarzenia z przeszłości warunkowały teraźniejszość Victorii.
Postaci przedstawione w "Sekretnym języku ... " są niezwykle złożone. Tutaj nie ma bohatera czarnego, białego - wszyscy są bardzo dwuznaczni i bardzo niedookreśleni. Każdy ma swoje demony, z którymi musi się zmierzyć. Portret psychologiczny bohaterów jest bardzo ludzki - mają oni swoje dobre i złe momenty. W przypadku niektórych postaci pewne cechy zostały mocno uwypuklone, niemal przerysowane. I tak chociażby w przypadku Victorii jej lęk, a nawet wstręt przed dotykiem drugiej osoby objawia się torsjami. W interesujący sposób zostali ukazani bohaterowie drugoplanowi, którzy - nie będę ukrywać - są solą tej książki.
Mimo cukierkowej okładki (pięknej swoją drogą!) nie mamy tutaj do czynienia z łatwymi tematami i oblepionym lukrem happy-endem. Macierzyństwo jest tutaj przedstawione w bardzo naturalistyczny sposób - karmienie noworodka urasta niemal do groteski. Dużo tu smutku, samotności, goryczy, niezrozumienia. Powieść nie traktuje jednak tylko o mrocznych stronach człowieczeństwa i samotności. Jest w niej swoiste ciepło, które jest wyrażone miłością i zrozumieniem kwiatów. Victoria doskonale ją rozumie i potrafi stworzyć taką kompozycję kwiatową, która zapewnia pożądanie, szczęście, a nawet miłość. Język kwiatów jest również spoiwem, które połączy ją z Grantem. Niewiele słów pada pomiędzy nimi - potrafią jednak wyrazić wiele wręczając sobie odpowiednie rośliny. Dla zainteresowanych tematem mowy kwiatów autorka dołącza słowniczek na końcu książki. To dość interesujące, że moje ukochane kwiaty, czyli lawenda i tulipan oznaczają odpowiednio nieufność i deklarację miłości.
Od razu po przeczytaniu książki miałam dość mieszane uczucia. Nie potrafiłam jednoznacznie określić - podobała się czy też nie? Przespałam się z tematem, przejrzałam jeszcze raz książkę, podczytałam fragmenty i doszłam do wniosku, że podobała się. Mimo trudnych fragmentów, które mocno uderzały w moje poczucie estetyki i łamały pewnie schematy, myślę, że szybko o tej książce nie zapomnę. Polecam i zachęcam do przeczytania. Naprawdę warto!
Kategoria: współczesna literatura piękna
Wydawnictwo Świat Książki 2011, s. 400.
Biblionetka:4,82/6
Lubimy czytać: 7,01/10
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Świat Książki.
Gdybyśmy mieli pewność, że nawet najgorszy czyn zostanie nam przebaczony ...
Na te wszystkie życzenia odpowiada autorka książki "Sekretny język kwiatów" wprowadzając nas w niesamowitą historią, dla której tytułowe kwiaty są tłem.
Główną bohaterką jest Victoria, która dzieciństwo spędziła w rodzinach zastępczych i domach dziecka. Nieufna, obsesyjnie obawiająca się dotyku drugiej osoby, kompletnie oderwana od życia społecznego, agresywna. Jako ostatnią szansę na znalezienie normalnej rodziny, jej opiekunka Meredith wyznacza dom Elizabeth. Elizabeth przyjmuję Victorię do swojego domu i za wszelką cenę chce zostać jej matką. Victoria zachowuje się jednak niczym skrzywdzony zwierzak. Na każdą próbę ciepła i bliskości reaguje kąsaniem. Z czasem jednak i ona zaczyna wierzyć w to, że może być szczęśliwa. Tyle o fabule w dużym skrócie. Równolegle poznajemy losy Victorii dziesięcioletniej i dorosłej. Rozdziały przeplatają się wzajemnie, bardzo ciekawie przedstawiają losy dziewczynki. Napięcie budowane jest w taki sposób, że odniosłam wrażenie, jakby wydarzenia z przeszłości warunkowały teraźniejszość Victorii.
Postaci przedstawione w "Sekretnym języku ... " są niezwykle złożone. Tutaj nie ma bohatera czarnego, białego - wszyscy są bardzo dwuznaczni i bardzo niedookreśleni. Każdy ma swoje demony, z którymi musi się zmierzyć. Portret psychologiczny bohaterów jest bardzo ludzki - mają oni swoje dobre i złe momenty. W przypadku niektórych postaci pewne cechy zostały mocno uwypuklone, niemal przerysowane. I tak chociażby w przypadku Victorii jej lęk, a nawet wstręt przed dotykiem drugiej osoby objawia się torsjami. W interesujący sposób zostali ukazani bohaterowie drugoplanowi, którzy - nie będę ukrywać - są solą tej książki.
Mimo cukierkowej okładki (pięknej swoją drogą!) nie mamy tutaj do czynienia z łatwymi tematami i oblepionym lukrem happy-endem. Macierzyństwo jest tutaj przedstawione w bardzo naturalistyczny sposób - karmienie noworodka urasta niemal do groteski. Dużo tu smutku, samotności, goryczy, niezrozumienia. Powieść nie traktuje jednak tylko o mrocznych stronach człowieczeństwa i samotności. Jest w niej swoiste ciepło, które jest wyrażone miłością i zrozumieniem kwiatów. Victoria doskonale ją rozumie i potrafi stworzyć taką kompozycję kwiatową, która zapewnia pożądanie, szczęście, a nawet miłość. Język kwiatów jest również spoiwem, które połączy ją z Grantem. Niewiele słów pada pomiędzy nimi - potrafią jednak wyrazić wiele wręczając sobie odpowiednie rośliny. Dla zainteresowanych tematem mowy kwiatów autorka dołącza słowniczek na końcu książki. To dość interesujące, że moje ukochane kwiaty, czyli lawenda i tulipan oznaczają odpowiednio nieufność i deklarację miłości.
Od razu po przeczytaniu książki miałam dość mieszane uczucia. Nie potrafiłam jednoznacznie określić - podobała się czy też nie? Przespałam się z tematem, przejrzałam jeszcze raz książkę, podczytałam fragmenty i doszłam do wniosku, że podobała się. Mimo trudnych fragmentów, które mocno uderzały w moje poczucie estetyki i łamały pewnie schematy, myślę, że szybko o tej książce nie zapomnę. Polecam i zachęcam do przeczytania. Naprawdę warto!
Kategoria: współczesna literatura piękna
Wydawnictwo Świat Książki 2011, s. 400.
Biblionetka:4,82/6
Lubimy czytać: 7,01/10
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Świat Książki.
O widzisz! a ja byłam pewna, że to kolejna powieść - czytadło, zaintrygowałaś mnie i na pewno przy okazji nabędę... kiedy to czytać i co ważniejsze za co kupować ;)
OdpowiedzUsuńCo chwilę spotykam się z tą książką,a twoja recenzja sprawiła, że mam ochotę pogonić do biblioteki i ją wypożyczyć ;)
OdpowiedzUsuńWczoraj w księgarni widziałam ją i zastanawiałam się, czy ją wypożyczyć. Chyba jednak wrócę się po nią :)
OdpowiedzUsuńOceniam ją po okładce. Jest piękna. Choć wolałabym by treść była nieco inna... :)
OdpowiedzUsuńMuszę mieć, koniecznie ;)
OdpowiedzUsuńMotyw z karmieniem ciężko mi sie czytało, poza tym książka mi się b. podobała :)
OdpowiedzUsuńZachęcająca opinia, mimo trudnych momentów w książce mam ochotę ją przeczytać. A okładka rzeczywiście piękna :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę i bardzo przypadła mi ona do gustu.
OdpowiedzUsuń@Kasiek - też tak początkowo myślałam. To zupełnie normalna powieść. Smutna, niebanalna, z pomysłem. Polecam!
OdpowiedzUsuń@Carline, Karolka, Cassiel - polecam tym bardziej. Powieść warta uwagi :)
@Balianna - okładka jest przecudna, to prawda. Faktycznie, dla mam treść może być trudna.
@Aneta - tak, scena z karmieniem mnie przerosła. Wyobraźnia za mocno zadziałała. Ale o to też między innymi w czytaniu chodzi :)
@Dosiak - okładka pięknie ubiera tę książkę. Warto, mimo tych niełatwych momentów.
@Lena - podobnie, jak i mnie. Chociaż, miałam obawy czy mi się spodoba.