Recenzowany przeze mnie ostatnio "Dom z papieru" opowiadał, między innymi, o wszelkiej maści dewiacjach czytelniczych. Na "Wichrołaku" miałam okazję przekonać się, że czasem warto kultywować jedną z nich. Taką moją. Bardzo. Jaką? Doczytywanie absolutnie każdej książki do końca. Chociażby bolało, krzyczało w środku - nie porzucam, czytam do ostatniego zdania. Z "Wichrołakiem" lekko nie było. Pierwsze pięćdziesiąt stron było dla mnie drogą przez mękę. Po ogromnej mobilizacji postanowiłam po prostu zasiąść na szacownej i nie wstawać dopóki książki nie skończę. Niniejszym to czyniąc okazało się, że nie taki "Wichrołak" straszny, jak mi się uprzednio wydawało.
Okładkowa wersja historii obiecywała wiele. Przede wszystkim góry - jedyne i słuszne Tatry. Mroczną zagadkę, którą ukrywają mieszkańcy wioski. Dociekliwego dziennikarza oraz tytułowego Kogoś - "Nie-Wiadomo-Kogo". Początkowo trudności sprawiało mi przebicie się przez gwarę i konstrukcję językową. Sposób w jaki Paweł Szlachetko rozpoczął narrację nasunął mi porównanie do książek z okresu PRLu - stosowano wtedy dość charakterystyczną składnię. Nie jest to zarzut - teraz pisze się nieco inaczej i potrzebowałam czasu, żeby wejść w ten styl ponownie. Nastawiłam się na mocny wątek kryminalny, a tutaj dostałam pstryczka w molowy nos, gdyż akurat ten aspekt nabiera rozpędu dopiero pod koniec powieści. I w tak zwanym międzyczasie krwawego nic się nie dzieje.
Roman, marzący o karierze dziennikarza, natrafia na sensacyjne jego zdaniem doniesienia o następujących krótko po sobie samobójstwach w wiosce góralskiej. Smaczku historii dodaje fakt, iż jako przyczynę zgonu podawano czynniki związane z wiatrem halnym. Po dziennikarstwie śledztwie okazuje się to być nieprawdą - w tym czasie instytut meteorologiczny nie zanotował żadnych anomalii pogodowych. Kiedy Roman przybywa do wioski czeka tam na niego nie lada niespodzianka. Okazuje się, że córką gospodarza, u którego się zatrzymuje jest Marta - jego dziewczyna z lat studenckich. Próbując wyjaśnić przyczyn - jego zdaniem - zabójstw, nie spotyka się ze zrozumienie, a jedynie z wszechobecnym bagatelizowaniem jego przypuszczeń. Poznaje za to dość dogłębnie panujące w wiosce podziały, przyjaźnie, miłości i romanse. I obiektywnie rzecz biorąc, "Wichrołak" jest bardziej powieścią obyczajową w klimacie noir, niż kryminałem.
W Szremlach Małych alkohol leje się strumieniami. Nie tylko w skupiającej wszystkich mężczyzn gospodzie, ale również w domach. Samogony, wódki, śliwowice - alkohol jest w "Wichrołaku" wszechobecny. I to on bywa przyczyną wielu nieszczęść. Obraz polskiej wioski podhalańskiej przedstawia się w ujęciu Pawła Szlachetko wyjątkowo niekorzystnie. Konszachty, układy, oszustwa - a wszystko pod płaszczykiem bogobojności. Mocną stroną powieści są bohaterowie pierwszo- i drugoplanowi. Dopracowane, przedstawione z kilku perspektyw, niejednoznaczne. To jeden z aspektów powieści, który sprawił, że przewracając ostatnią stronę pomyślałam "niezłe!". Postać Wiśka, miejscowego "popychadła", który szpieguje za butelkę wódki niemal dla wszystkich, jest w mojej ocenie najmocniejszą stroną powieści. Szczegółów nie zdradzę, ale to ostatecznie losy tej postaci przekonały mnie co do tego, że warto było tę książkę przeczytać.
"Wichrołak" to dla mnie kolejny dowód na to, że polska literatura ma się nieźle. Są osoby, które poszukują tematów nieszablonowych i przedstawiają je w bardzo atrakcyjnej i ciekawej formie. Dlatego, powiadam, grzeszą Ci, którzy nie tykają polskiej literatury współczesnej. Tu się naprawdę nieźle dzieje. Podhale z podejrzanymi, podpitymi typkami, które zmieniają się w pobożnych katolików w każdą niedzielę z wątkiem kryminalnym w tle. A to wszystko w polskim, charakterologicznym sosie, który zmusza do myślenia. Bardzo strawna mieszanka!
Kategoria: kryminał
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA 2011, s. 334
Biblionetka: 3,5/6
Lubimy czytać: 5,52/10
Moja ocena: 4/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwu MUZA.
Nie jestem przekonana. Nigdy nie ciągnęło mnie do tego typu literatury. Jednak zostanę przy fantastyce :)
OdpowiedzUsuńA ja poluje na tę książkę. Z pewnością ją przeczytam. Recenzja super :-)
OdpowiedzUsuńPo kryminały nie sięgam zbyt często, ale może to się zmieni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
@Julia - szkoda. Kryminały fajnie rozwijają abstrakcyjne myślenie.
OdpowiedzUsuń@Pisanyinaczej - Dziękuję za ciepłe słowa. A książkę polecam mocno :) Im dalej od przeczytania, tym lepsze o niej zdanie.
@Bishoujo - Polecam, polecam. Doskonała rozrywka :)