O tym, że wielokrotnie przepraszałam za uprzedzenia dotyczące literatury tak zwanej kobiecej, przypominać raczej nie muszę. Nie należy ona do moich ulubionych, ale zdarzają się takie chwile, kiedy ze sporym entuzjazmem sięgam po tego typu książki. Żeby odpocząć, zrelaksować się, pośmiać ... Powodów może być wiele. Po opisie z okładki "Babskiego gadania" spodziewałam się ckliwej historii - moje oczekiwania podsyca dodatkowy slogan umieszczony pod tytułem: "Fajnie jest mieć prawdziwą miłość i prawdziwe brylanty, ale czy warto dla nich być tą trzecią?". Niejednokrotnie też podkreślałam, że niemal zawsze daje książkom szansę do końca. Co prawda nie zdarzyło mi się zaskoczyć w ostatnim rozdziale na tyle, żeby z oceny "ajj niefajna" przejść do "to jest objawienie!", ale dzisiaj po raz pierwszy mogę z czystym sumieniem potwierdzić, że książkom należy dawać szansę. Ale o tym za chwilę...
O czym historia? O romansie, a i owszem. Tanim do bólu. Z żonatym facetem, z wymykaniem się na ukradzione rodzinie minuty. Z niespokojnymi telefonami. Z czekaniem. Z całą tandetną romansową oprawką (tandetną - w ujęciu serialowo-romansowym, bez urazy dla nikogo!). To część tej historii. A druga część - to właśnie owo, tytułowe, babskie gadanie. Przyjaciółki, jeszcze z czasów liceum, gdy się nie widzą, to do siebie piszą. I to piszą całkiem fajnie. Są okrutne w swoich osądach i przytykach (okrutne w bardzo pozytywnym rozumieniu rzecz jasna). Dzielą się ze sobą wszystkimi wzlotami, upadkami, radościami i smutkami - wszystkim tym, co współczesnej babce życie przynosi. Gościnnie, w ich występach na forum internetowym, bierze udział kolega - Jacek.
Najbardziej zabawne fragmenty to oczywiście dyskusje "Dziewczynek". Wielowątkowe dyskusje, bezskładne, zabawne, prowadzone z iście babską swadą - to zdecydowanie mocna część tej powieści. Na swoje nieszczęście książkę zaczęłam czytać w pociągu, także jestem przekonana, że pasażerki z mojego przedziału po trzygodzinnej wspólnej podróży są pewne, że co jak co, ale ja normalna nie jestem. Parskałam, kwiczałam, tłumiłam śmiech. Czuć, oj czuć, że pani Izabela to humanistka z krwi i kości. Bardzo, ale to bardzo fajny język - lekki, przyjemny, garściami czerpane zabawne powiedzonka, powstałe w oparciu o nasze cudowne, polskie tło.
Wątek romansowy być musiał. Czemu? Odpowiedź w epilogu. Jak napisałam wcześniej - toporny był niestety, ale ... i tu uwaga o doczytywaniu książek do końca ... dajcie tej książce szansę. Przy wiedzy, którą mieć będziecie po przeczytaniu CAŁEJ książki - wszystko stanie się dla Was jasne. Mnie, w czytelniczym ujęciu, fakt ten ukontentował.
Bardzo ujęły mnie psie fragmenty w "Babskim gadaniu". Jestem zdeklarowaną dog-person, psy uwielbiam, a im większy i mniej poradny (jak ten, którego dumną właścicielką jestem) tym bardziej kudłacza kocham. Nasza główna bohaterka, Iza, w posiadaniu wielkiego i tchórzliwego (zestaw fobii ten sam: petardy, odkurzacz) owczarka jest i czuć w każdym słowie opisu, że futrzaka Sambą zwanego kocha. I mam szczerą nadzieję, że Samba nie jest wytworem wyobraźni autorki.
Podsumowując - przy nastawieniu na babską, plażowo-letnią literaturę - nie zawiedziecie się. Ani odkrywcza, ani porywająca, ale daje pozytywnego kopa i bawi. A to cenna właściwość literatury. Rzadko zdarza mi się śmiać przy książce, a w przypadku tej "momentów" miałam sporo. I oby każda z nas miała takie "Dziewczynki" przy boku.
Kategoria: współczesna literatura polska
Wydawnictwo Prószyński i S-ka 2011, s. 592
Biblionetka: 4,17/6
Lubimy czytać: 3,29/5
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Dziękuję!
No i mam mieszane uczucia przez Ciebie :P Z jednej strony ciekawią mnie te zabawne momenty i gry słowne, bazujące na naszej rzeczywistości, ale z drugiej ten tani romans mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba sięgać po książki lżejszego kalibru, więc ta będzie nadawać się idealnie jak widzę po recenzji:))
OdpowiedzUsuń@Dosiak - czymże byłybyśmy my, kobiety, bez tanich romansów ?:) Że tak powiem. Zdarza się każdemu :)
OdpowiedzUsuń@kasandra - zdecydowanie tak. Pozdrawiam!
Właśnie jestem w trakcie :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że początek książki nie był powalający...zastanawiałam się czy przebrnę, jednak "Dziewczynki" zrobiły swoje i brnę dalej śmiejąc się w głos :) Ciekawość zwyciężyła, co będzie dalej??Więc czytam :)
Oj! To ja mam ochotę pobawić się przy tej lekturze, więc czemu nie chętnie przeczytam coś lżejszego.
OdpowiedzUsuńJa mimo że jestem przedstawicielem płci brzydkiej już dawno przekonałem się do książek które są kierowane do kobiet. Ale mam warunek. Muszę mieć 100 procent pewności że nie czeka na mnie ckliwy romans. Jak do tej pory rzadko się zawodzę. Jak opisujesz jest szansa na to że przy tej książce będę się śmiał, a u mnie to "towar deficytowy", więc z prawdziwą przyjemnością przeczytam gdy nadarzy się okazja.
OdpowiedzUsuń@sabinka - czekam zatem na Twoją opinię. Jestem niezmiernie ciekawa :)
OdpowiedzUsuń@cyrysia, pisanyinaczej - zabawnie jest - to na pewno. Jednak (no się przyczepiłam) szkoda, że autorka to romansidło wplotła takie typowe. Chociaż z drugiej strony - no my baby, z tymi naszymi romansami, to już tak niestety mamy. Maślane oczy, miękkie kolana, jajecznica z mózgu - i nie ma zmiłuj :) Pozdrawiam!
zachęcająca recenzja :) może kiedyś uda mi się przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Ja też nie znoszę czytadeł, ale z tego, co piszesz "Babskie gadanie" nie należy do tego znienawidzonego przeze mnie nurtu. Jeśli tylko będę miała okazję chętnie po książkę sięgnę :)
OdpowiedzUsuńZachęcająca jako niezobowiązująca lektura na wakacyjne dni:) Chętnie sięgnę przy okazji :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie czytam raczej tego typu książek, a jeśli tak to rzadko. Polecę ją swoim ciociom, które czytają takie książki chyba najczęściej. :)
OdpowiedzUsuń@miqa, Madlen, Agnieszka - przy założeniu, że wybitna literatura to nie jest i nastawienie na totalną rozrywkę - "Babskie gadanie" się sprawdzi.
OdpowiedzUsuń@Cassiel - Twoje ciotki też? :) Poleć :) Pozdrawiam.
Okładka jest przecudna, ale już po przeczytaniu opisu pomyślałam: "ocho, typowe romansidło". Strasznie mnie denerwują takie oklepane romanse w stylu żonatego mężczyzny, który ma kochankę, bo tak mu wygodnie, ale nie zamiaru rozstawać się z żoną.
OdpowiedzUsuńKtoś wcześniej wspominał o ciotkach... ja chętnie polecę książkę babci, która - o zgrozo! - przeczytała już chyba wszystkie Sagi jakie powstały (w każdym razie z pewnością ma już za sobą te trzydziestoparo tomowe), takie romansidła nie są więc jej straszne :)
Życzę miłego dnia :)
@giffin - samo życie moja droga.
OdpowiedzUsuńA co do babci - też mam taką :) Najważniejsze, że czyta! Pozdrawiam!
Świetna książka gdy potrzeba chwili relaksu. Dziewczynki wymiatają ;)
OdpowiedzUsuń@Bujaczek - tak, jak mówisz :)
OdpowiedzUsuń