sobota, 27 sierpnia 2011

Słonecznikowa Dziewczynka - Renata Opala




Wyobraźcie sobie, że żyjecie w krainie zwanej Słonecznikowym Królestwem, w którym wiecznie świeci Słońce, kwitną piękne rośliny, a na posiłki jada się same słodkości. Zima nigdy nie nadchodzi, trwa wieczne lato. Mieszkańcy noszą imiona kwiatów i tak do Twoich najbliższych znajomych należą Bratek, Storczyk, Róża, Maczek i Śnieguliczka. Brzmi baśniowo? I tak dokładnie ma być, bo opisana kraina to miejsce w którym dzieje się akcja "Słonecznikowej Dziewczynki".

Słonecznikowa Dziewczynka to córka władców owego królestwa. Nie mogli mieć długo dzieci, lecz Królowa Słoneczna po odbyciu podróży na okoliczne wzgórza i zasięgnięciu rady od  Orła, który był wysłannikiem mądrego Słońca, poznała sposób na posiadanie potomstwa. Została jednak poddana próbie. Miała odnaleźć największe ziarenko z największego słonecznikowego ogródka. Należy w tym miejscu wyjaśnić, że mieszkańcy tej szczęśliwej krainy sadzili w swoich ogrodach tylko takie kwiaty, jakie imiona nosili członkowie danej rodziny. I tak w małżeństwie Bratka i Stokrotki tylko takie kwiatki rosły na grządkach. Wracając do zadania Królowej - wydawało się one łatwe, jednak miała ona dokonać wyboru - osoba, z której grządki słonecznik zostanie zerwany, miała po 10 dniach od urodzenia dziecka umrzeć. Nie martwcie się jednak - to początek historii. Co dalej się stało? Odsyłam zainteresowanych do historii.

"Słonecznikowa Dziewczynka" to typowa baśń. Mamy królestwo niczym z bajki, pełne bardzo "bajkowych" przyzwyczajeń, takich pączki, ciastka i inne słodkości (tylko!) podawane na wszystkie posiłki. Dla odmiany mieszkańcy Królestwa Wiecznego Smutku mogą jeść tylko owsiankę syntetyczną. Historia oparta jest na bazie kontrastów - piękne królestwo wypełnione cudownymi widokami , dobrymi uczynnymi ludźmi i stworkami oraz po drugiej strony granicy królestwo brzydkie, ciemne zamieszkałe przez ludzi, którzy są nagradzani za czynienie zła. Jednak, jak w każdej baśni, dobre uczynki powodują wymazanie tych złych, a brzydcy stają się pięknymi.

Autorka wykorzystała wiele "klasycznych" motywów baśniowych. Mamy dobrą wróżkę, znajdziemy rzucanie czaru, który zostanie zdjęty po wykonaniu określonego zadania, są dwie przeciwstawne sobie krainy, jest porwanie pięknej księżniczki dla brzydkiego księcia. Sporo w "Słonecznej Dziewczynce" subtelnego moralizowania, które nie atakuje, ale jest dość wyczuwalne. W końcu baśń to baśń. Ciekawy jest pomysł, inspirowany nurtem science-fiction, robota-władcy ROBOTRONA. Zabawne (z dzisiejszego punktu widzenia) jest gloryfikowanie owsianki, która była prawdziwym utrapieniem pokolenia lat 80. (do którego i ja należę). Kto miał okazję spożywać ten specyfik przygotowany w publicznym przedszkolu - ten rozumie niekontrolowane wzdrygnięcia na dźwięk słowa "owsianka".

Historia jest tak niezwykle sympatyczna, że pomysły autorki nie rażą swoim archaicznością (należy pamiętać, że pierwsze wydanie książki miało miejsce w 1988 r.). Przecudne ilustracje autorstwa Marty Ostrowskiej wprowadzają w tak doskonały nastrój, że nie sposób nie ulec urokowi książeczki. Historia podzielona jest na 9 rozdziałów, raczej krótkich, dynamicznych - jest to zapewne cenna uwaga dla wszystkich Rodziców, którzy czytają swoim pociechom  "na dobranoc" (książka należy do serii "Bajki zasypiajki" Wydawnictwa Skrzat). Ponadto można ze  swoim maluchem zaśpiewać piosenki królewny Mirabelki, gdyż w książce znajdziemy zapis nutowy.

Pouczająca, niezbyt długa historia ze szczęśliwym zakończeniem, pełna mądrych prawd. Piękne ilustracje i ładne wydanie. Brawa dla Wydawnictwa Skrzat za przypomnienie starej baśni, którą pewnie niektórzy pamiętają ze starego wydania Wydawnictwa Poznańskiego. Przeurocza historia z wyrazistym przekazem, w sam raz dla maluchów, które jeszcze nie chodzą do szkoły. 

Kategoria: literatura dziecięca
Wydawnictwo Skrzat 2011, s. 136
Moja ocena: 5+/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Skrzat i portalu Sztukater.pl. Dziękuję!

5 komentarzy:

  1. Książeczka już po samej okładce sprawia wrażenie wspaniałej. Chętnie ją nabędę, gdyż moje dziecko ma hopla na punkcie kolorowych ilustracji i baśniowych historii.

    OdpowiedzUsuń
  2. @cyrysia - jeśli małe Cyrysiątko ma takie upodobania, to na pewno się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba jestem trochę za stara na podobną lekturę, ale polecę swojej kuzynce, może jej synek się nią zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Grafogirl - nikt nie jest za stary na baśnie :) Troszkę odciążysz głowę od lektur, które wcale nie wnoszą więcej prawd życiowych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany, dawno nie miałam w ręku książki tego typu, ta wydaje się być strasznie sympatyczną - podrzucę ją młodszej kuzynce ;) Okładka jest prześliczna! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC