czwartek, 2 lutego 2012

44 Scotland Street - Alexander McCall Smith




Swojego czasu Alexander McCall Smith bił rekordy popularności na blogach książkowo-recenzyjnych. Na fali tej popularności i jak najbardziej przychylnych recenzji, trafił na moją magiczną listę "Chcę przeczytać". Podczytywałam tę książkę bez zbędnego pośpiechu. Wszak sam autor stworzył mi ku temu możliwość - w zamyśle "44 Scotland Street" miał być cyklem powieści w odcinkach, która miała być publikowana w gazecie codziennej. Stąd i moje mniejsze wyrzuty sumienia. Jednak w mojej głowie pojawiło się pytanie: lepiej czytać ją "na raz" czy czytać w odcinkach?

Trudno wskazać głównego bohatera - jest ich wielu, a każdą z postaci poznajemy w równej mierze. Autor stosuje ciekawy sposób narracji - swoistą mieszankę narratora pierwszoosobowego z wszechwiedzącym. Postaci zostały przedstawione z dużą dozą humoru. Każdy z bohaterów jest groteskowy na swój sposób - Pat, która organizuje sobie kolejny "gap year", zakochuje się (literalnie) bez rozumu w swoim współlokatorze, w każdej trudniejszej sytuacji dzwoni do swojego ojca - psychiatry. Bruce - zapatrzony w swoje ego, narcystyczny, nieograniczony w uwielbieniu do siebie pracownik firmy zajmującej się wyceną nieruchomości. Ich sąsiadka - Domenica, doświadczona przez życie, uważna obserwatorka - nic w kamienicy nie dzieje się bez jej wiedzy. Irena - nadambitna matka zmuszająca swojego pięcioletniego synka do nauki włoskiego i gry na saksofonie. I tak dalej, i tak dalej ... Przyznam szczerze - Edynburg w oczach Alexandra McCall Smitha wydaje się być wyjątkowo ekscentrycznym i niemal absurdalnym miejscem. 

Język jest moim zdaniem sporym atutem "44 Scotland Street". Skondensowane, krótkie rozdziały, napisane dowcipnym, lekkim językiem. Trudno jest mi odnieść się do konkretnego przykładu z literatury, ale ten styl coś mi przypomina. Może ktoś z Was podpowie, co takiego może mi przypominać. 

Fabuła nie jest skomplikowana, nie dzieje się tutaj nic wielkiego. Szczerze mówiąc - byłam przekonana, że sięgam po lekki kryminał. Mamy tutaj jednak do czynienia z wyjątkowo sprawnie i uważnie napisaną obyczajówką. Osoby mieszkające w Edynburgu na pewno znajdą mnóstwo odniesień do osób rzeczywistych. Akcja jest dynamiczna, pełno w niej nieoczekiwanych zwrotów. Każdy rozdział jest jak odcinek dobrego serialu - interesuje, wciąga, bawi, zachęca do obejrzenia (tu: przeczytania) kolejnego, jednak nie angażuje na tyle, żeby czuć się przytłoczonym. Pomyślicie, że można by określić ten typ książki "czytadłem". Otóż - nie zgodzę się. Zbyt wnikliwe potraktowanie postaci, subtelny humor na dobrym poziomie i to nieokreślone uczucie, które towarzyszyło mi przez całą lekturę. Jakbym i ja była mieszkanką 44 Scotland Street i znała mieszkańców od podszewki.

Podsumowując - doskonały pomysł na formę powieści. Przyzwoita fabuła, wyważona dawka humoru. Nie porywa, ale nie pozostawia obojętnym. Idealna na takie mroźne wieczory, jak te, których doświadczmy teraz.

Kategoria: współczesna literatura piękna
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA 2010, s. 302
Biblionetka: 4,01/6
Lubimy czytać: 5,89/10
Moja ocena: 4-/6

7 komentarzy:

  1. I w dodatku napisane prostym angielskim (istotne w takiej bibliotece jak moja). Przeczytałam prawie całą Kobiecą Agencję Detektywistyczną. Poddałam się chyba na 8 tomie, kiedy wątki obyczajowe przerosły te detektywistyczne, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam po polsku, nie wiadomo dlaczego wzbraniam się przed czytaniem w oryginale (chociaż zdaję sobie sprawę, jak wiele tracę). Aczkolwiek w rytmie zdania, nawet w języku polskim, mocno czuć angielski.
    Wychodzi na to, że moje przeświadczenie o tym, że to pisarz detektywistyczny nie wzięło się z nikąd. Tutaj jednak ewidentna jest obyczajowość.
    Skoro jednak polecasz Kobiecą Agencję Detektywistyczną - zainteresuję się tematem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Szukam teraz książki w języku angielskim, a ta wydaje mi się idealna. Bardzo zachęciła mnie Twoja recenzja. Do gustu przypadła mi tematyka, a także przekonała forma powieści i występujący w niej humor.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. @Grafogirl - odnoszę wrażenie, że czytanie McCalla Smitha w oryginale będzie bardzo przyjemnym doświadczeniem. Na pewno nie traumatycznym. Polecam - i po angielsku i po polsku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szukam teraz książki w języku angielskim, a ta wydaje mi się idealna. Bardzo zachęciła mnie Twoja recenzja. Do gustu przypadła mi tematyka, a także przekonała forma powieści i występujący w niej humor.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i lepiej ją po angielsku przeczytać...

      Usuń
  6. Lepiej ją chyba czytać powoli i znajdować te wszystkie smaczki... // Kreacja bohaterów jest zdecydowanie jego mocną stroną // Rzeczywiście, jest w tej książce coś z lekkiego kryminału ;). Ten wątek z obrazem tak na przykład. // Ale mnie jakoś do końca do siebie ten autor nie przekonał http://www.zakamarek2013.blogspot.com/2013/11/44-scotland-street.html

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC